Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2013, 10:04   #23
Nimsarn
 
Nimsarn's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znanyNimsarn nie jest za bardzo znany
Thronaar
- Obejść?! - czarnowłosa elfka wzruszyła ramionami, które następnie splotła pod piersiami i w zamyśleniu drapiąc się po policzku przez chwilę w milczeniu przyglądała się drodze. - Jużci cośik się jej stało. Ale to być dawien musiało. - Podeszła do ciebie bliżej i usiadła prawie u twych stup na skrajnym kamieniu drogi.
- Zmęczyłam się tym łażeniem. - poklepała dłoniom kamienie drogi, dając znać byś poszedł w jej ślady - Skąd jesteś? - uśmiechnęła się ciepło do ciebie - Dobrze ci z oczu patrzy i w ogóle ta broda. - Wielkimi silnie błękitnymi oczami chwilę badała twoją mocarną pierś i barki, zagryzając co jakiś czas swymi białymi ząbkami swoje pełne czerwone usta - To twój rodzony kolor... Sam jesteś? Co tak będziesz styrczał, siadaj. - ponowienie pogładziła ciemny kamień przy jej nagim udzie...

[Dorzucam wyniki k20: 19; 2 ;17 ;19; 19.]
Eriden szła przodem za nią lekko z lewej strony w krok za nią szedł Szar, słońce coraz mocniej przypiekające z coraz większa siłą przebijało się przez okrywający kamienne schody zielony baldachim liści. Gdzieś z góry dobiegły wasz krzyki małp, a nad głowami na powrót zaczęły kłócić się pstrokate papugi. Było gorąco i duszno choć o wiele przyjemniej schodziło się ze schodów, niż jak wcześniej wchodziło.
Zbliżając się na powrót do osuwiska usłyszeliście czjąś rozmowę. Jakiś wysoki kobiecy głos o coś pytał, potem niski męski baryton coś odburknął, by ponownie zniknąć w kobiecym słowotoku.
Po chwili waszym oczom za zakrętu ukazał się dość osobliwy widok:
Młoda, naga, nie licząc uwiązanego wokół bioder pęków piór, tytułowana, czarnowłosa kobieta siedząc na przeciwległy skraju osuwiska żywo rozmawiała ze stojącym nad nią czerwonobrodym krasnoludem.
Oboje tak byli pochłonięci rozmową że udało wam się podejść niezauważenie do miejsca, w którym kamienie drogi osunęły się ze stoku. Czyli jakieś 2-3 metry od rozmawiającej pary. Dopiero wówczas zostaliście odkryci. Dziewczyna widocznie coś usłyszawszy, z jękiem zaskoczenia błyskawicznie zeskoczyła z kamienia i jeszcze kuląc się na osuwającej się spod stup ziemi, wyszarpnąwszy kościany sztylet, zasyczała
- Ktoście?! Skąd? Co tu robicie?! - mierząc was swymi dużymi błękitnymi, elfimi oczyma, co chwila zerkała na boki, szczególnie często w dół osuwiska.

K20: 9; 19; 2 ;17 ;19; 19. K6: 4; 3; 2; 1; 3; 5.
 

Ostatnio edytowane przez Nimsarn : 29-03-2013 o 10:08.
Nimsarn jest offline