Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2013, 20:44   #32
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Nareszcie! Nareszcie w cywilizacji! Strife nie posiadał się z radości, tylko ręka jakoś go bolała. Ale nie przeszkodziło mu to w opróżnieniu dwóch butelek piwa. W wagonie niemal ślinił się na widok pielegniarki, która zarzuciła mu jakieś tabletki. Może to tabletki gwałtu? Było by miło gdyby to Strife miał być gwałcony przez nią. Jednak szybko sie okazało że to zwykłe tabletki lecznicze, które szybko przyniosły efekt. To co zajęło jego dość prosty umysł przez chwilę, nie było nic innego jak słowa pielegniarki do Violet. “Jesteś ważna”, w wiadomości od Miyukiego też było coś o tym napomkniętę. Jeździec wzruszył ramionami, dopijając reszte kropel z butelki browaru. Po wyjściu z peronu, polazł za tłumem niezwykle ciekawy gdzie się zbierają. Okazało się że jakaś nie mniej urocza od pielegniarki dziewczyna miała coś do przekazania. Strife zaś widząc zbliżenie na jej piersi krzyknął.

- POKAŻ CYCKI! - z dziwacznym zacieszem na gębie nadal przyglądał się telebimowi, nic nie robiąc sobie z komentarzy na jego temat, od ludzi(?) stojących obok niego. Co ciekawe niewiasta przekazała jakąś wiadomość, której oczywiście Jeździec nie pojął. Podrapał się po głowie rzucając pod nosem. - Takowego? Jak mamy kurwa znaleźć takowego? - Skrzywił się, mrugając kilkakrotnie żółtymi patrzałkami.

- Sami mamy znaleźć sobe test? -mruknął geniusz, wyraźnie zawiedziony prostoą tego przekazu. Pielęgniarki w wagonie którym się znalazł wiele pomóc mu nie mogły, wszak nie doskwierały mu rany, a jego wrodzona wada. Skoro jego wielka inteligencja nie znalazła nań lekarstwa, to owe rudowłose kobieciny tym bardziej były bez silne. Aladyn, jak i poprzednim razem w czasie przeniesienia wyskoczył z jego ciała, co było swego rodzaju ulgą, zważając na jego ostatni wybuch złośliwości. Chłopak na wózku przyglądał się telebimowi gdy nagle z tłumu padł okrzyk “Pokaż cycki” prostacki i barbarzyński wyraz rządzy i potrzeby zaspokojenia sexulanych popędów. Makai bez problemu odnalazł mówcę, wibracje jego głosu bez problemowo prowadziły w jego stronę, niczym polna ścieżka do zapomnianej studni. Geniusz spojrzał na wołającego a z jego ust wypłynęły jakże ważne słowa. - ... -czyli typowa cisza, tak gęsta, że aż dało się ją poczuć. Różnokolorowe spojrzenie natomiast przeszywało jeźdźca czy też ucznia wojny, jak gdyby chciało pojąc jak to możliwe by w takim ciele mieściło się aż tyle prostactwa.

Strife wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie. Wtedy zauważył że ktoś mu się przygląda.

- Eee? Mam coś na gębię? - Z tymi słowami wytarł twarz, jakby rzeczywiście coś tam było.

Po kilku sekundach pauzy dodał: - Jesteś takowy? -

Wspaniale prymitw! O ile połowa z nich jest taka, to z ukoćzeniem testu nie będzie problemu, zwłaszcza że wskazówki dostaliśmy już niżej” - pomyślał naukowiec po czym odpowiedział dziwnemu osobnikowi. -... -kolejną porcja wymownej ciszy. Makai miał bardzo irytujący zwyczaj milczenia tak intensywnego, że aż irytującego gdy dochodziło do rozmowy z osobami postawionymi zbyt nisko w drabinie intelektualnego rozwoju, by warto było się do nich schylać. Omiótł spojrzeniem wszystkich dookoła, po czym jeszcze raz spojrzał spod swych szkieł na strzelca, wyrażając tym samym politowaniem dla jego osoby.

Dziwnie znajome spojrzenie. Wiele osób obdarowywało nim Strife’a, jednak nie widzał ku temu powodu. - Ym... JES-TEM-STRIFE-MIŁO-CIĘ-POZNAĆ! - Mówił nieco głośniej niż powinien, usiłując coś gestykulować. - NIE-MUSI-SZ-WSTA-WAĆ. - Móżdzek Strife’a doszedł do wniosku że gośc moze niedosłyszeć, niepoprawnie nabijając się z wózka.

Makai uniósł delikatnie brwi, wręcz niezwuażalnie, osobnik który wyraził zainteresowanie oraz ogólne zdolności do odrzucania od siebie ludzi zdawał się być tępy do granic możliwości. Jednak coś w duszy naukowca dawało mu radość z tego zjawiska, zakożenioną w głębi każdego gnębionego kiedyś dziecka- możliwośc śmiania się z silniejszych od siebie. Zwłaszcza że osobnik wydawał się całkiem normalnym podtypem homoerektusa, jego narządy znajdowały się tam gdzie powinny. Rytm bicia serca wskazywał na drobne nadciśnienie, zapewne związane z emocjonalnym podchodzeniem do życia.

- Radość jest jednakowoż jednostronna. -wyarytkuował w końcu pierwsze słowa Makai, gdy jego dłonie wprawiły kółka wózka w ruch w celu zmniejszenia dystansu między rozmówcami. - Jakież to ciekawe iż mimo normalnej budowy mózgu jest on w stanie tak wolno przetwarzać dane. -stwierdził z naukowym zacięciem, po czym na jego kolanach pojawiła się jego kieszeń z której wydobył notatnik i długopis.- Ile palców widzisz? -zapytał unosząc dłoń z wyprostowanymi dwoma palcami. Skoro trafił do świata pełnego istot z różnych wymiarów warto było zebrac kilka informacji na temat rozwoju ich intelektu.

Strife parsknął śmiechem.

- Łatwizna! Dwa... Rzekł dumnie. Jeżeli jednak chodziło o wzrok to Jeździec miał małą konkurencję wśód innych istot. BA! Nawet nie musiał używać swej zdolnośći do tego. Dopiero po kilku chwilach dotarło do niego że jego rozmówca też ma kieszeń. - Jaa! Ty tez masz taką? Ma jakieś bajery? - Z tymi słowami pochwalił się także swoją którą wyciągnął z kieszeni. Kieszeń z rozmiaru małej piłeczki do ping ponga, zwiększyła się do rozmiarów tej przypominającej Makaia.

Długopis pognał po papierze zapisując notatkę -” Zdolnośc obliczeniowa w granicy liczb prostych. Niezwykła ekscytacja typowymi dla danego miejsca rzeczami.

- Wspaniale... -stwierdził Makai i zanurzył dłoń w kieszeni swego odzienia z której wyjął chrupek przypominający przysmak dla jakiegoś domowego zwierzątka. Rzucił go osobnikowi w nagrodę za poprawne rozwiązanie zadania, a gdy ten leciał w sposób tak idealny że opisywanie go było by zbyteczną operacją fizyczną, chłopak o szarych włosach z zaciekawienim zadał kolejne pytanie. - Czym sa gwiazdy?

Strife złapał w dłoń chrupka, po czym zmiażdzył go na proszek w swej metalowej rękawicy.

- Tym co za chwilę zobaczysz kaleko. - Humor jeźdźca diametralnie się zmienił. Nawet on poczuł to jako obrazę. - Jesteś częścią testu? Mam zwyczaj strzelać potem pytać więc czuj się zaszczycony... - Jego oczeta jakby na chwilę błysneły mocniej, a dlonie oparły się o kabury.

- Och więc umiesz obłsugiwać proste urządzenia kinetyczno-mechaniczne! -ucieszył się Makai a długopis pomknął po kartce, tworząc nowa notatkę. - Jednakowoż ze względu na przepisy BHP obowiązujące w większości miejsc użytku cywilnego musze Cie przestrzec by nie wykorzystywać tego typu przedmiotów w otaczającym Cie tłumie. Nietrafienie, które przy twoich zdolnościach matematycznych jest wielce prawdopodobne, mogłoby spowodować wiele szkód w postaci uszkodzenia mienia publicznego lub zdrowia jednostek tu się znajdujących. -wyrrecytował szarowłosy, bez strachu zerkając na kabury. - Hym... ponadto odpowiedź o gwiazdach nie była poprawna. -zauważył czyniąc jednocześnie zapis w notesie : “ Nikła znajomość astronomii”, cóz jegomość wydawał się bardzo prostym osobnikiem. - Tak więc wracając do urwanego wątku, powiedz mi czy uważasz noszenie tego... - tu na chwilę Makai zawiesił głos szukając słowa opisującego strój rozmówcy. -...zlepku bandaży... -dodał w końcu nie widząc lepszej nazwy dla tego trywialnego ubioru. - Za poprawne w stosunku do uwarunkowań kulturowych i estetycznych tu obecnych? Czy nie uważasz, że spodnie mogłyby być elementem akceptowalnym przez powszechnie przyjętą opinię publiczną?

Strife uniósł brew słuchając bzdur które wygaduje. No moze to nie były bzdury, ale Jeździec inaczej to odebrał. Westchnął głęboko i przemówił.

- Po pierwsze primo... - Strife beknął obrzydliwie, a ton zmienił się ze trzy razy. - Po drugie primo ubieram się jak mi się podoba. Po trzecie primo... ty chyba nie wiesz z kim rozmawiasz.

I bądź tu kurwa miły!
- Rzekł Strife, kręcąc głową. Palce powędrowały na spusty, jednak nie wyciągał broni. - Wiesz co to jest “Collateral Damage”? Panie mózgu? - Zapytał, unosząc brew.

- Och oczywiście że wiem z kim rozmawiam! Jestes humanoidalna istotą o... - i w tym momencie Makai począł wymieniać niezwykle dokładne dane dotyczące Strife’a. Jego wzrost, wagę, ciśnienie jak i grupe krwi, oraz nawet podał teorią co do ostatnio spożytych posiłków i napojów która była dość słuszna. - Natomiast twoja męskość ma wymia... -chłopak jednak przerwał orientując się iż to raczej niepoprawne politycznie. - Ehym, tak... tak wiem z kim. -stwierdził lekko zażenowany tym jak bardzo zagalopował sie w wypowiedzi. - A i tak więc co to obrażenia przypadkowe. -dodał tumacząc słowa rozmówcy na język powszechnie zrozumiały, a jego ręka zapisała kolejną notatkę “ Agresywny i wulgarny, jednak znający pojęcie metafory i porównania, co jednak wykorzystuje do nadawania pseudonimów a nie pogłębienia wiedzy na temat sztuki.” - W gowli ścisłości sformułowanie po “drugie primo” nie jest dokońca poprawnę logicznie, bowiem sentencja “primo” dotyczy rzeczy docelowo ważnej, więc nie może istnieć drugi priorytet, chyba że mówimy o rzeczach równoważnych, jednak te wymienione przez Ciebie takie nie są. -zauwazył naukowiec.

Strife zawiesił się, słuchając słowotoku mężczyzny. Jego szczegółowy opis WSZYSTKIEGO zaczął powoli przeciążac prosty rozum Jeźdźca.

- Zaraz ty widzisz mojego... HYYYY!! - Strife zasłonił się jakby przyłapano go bez spodni. - Toż ty... kurwa... - Zawiesił się ponownie, nie wiedząc co powiedzieć. Jednak w ułamek sekundy, jego maska zamknęła się a on rzekł nieco innym tonem niż do tej pory.

- Nie obchodzi mnie co lub kogo zabiję podczas gdy będę musiał cię zastrzelić, nie zrobiłem tego jeszcze tylko dlatego że mi się tutaj podoba. Chociaż coraz mniej, jeżeli jest tutaj więcej tobie podobnych. - Prawa dłoń zadrżała nieco. Aż wręcz swędziła by wycelować cwaniakowi w pysk i rozbić go na atomy. - Więc bądź tak miły i przestań mnie obrażać... dobrze? - Strife zniknął na ułamek sekundy i pojawił się tuż przed twarzą Makaia, tak że widział każdą ryskę i zdobienie na jego masce. - Proszę? - Dodał udawanym słodkim głosem.

Co dziwne gdy Strifer pojwił się przed Makaim jego długopis znajdował się dokładnie na środku czoła jeźdzca, jak gdyby chłopak dokładnie wiedział gdzie ten się pojawi. Bo cóż.. .tak było. Nie ważne jak bardzo ktoś może zwiększyć wydajność swego orgaznimu, naprężenia podłoża i mięśni zdradzają wszystko, natomiast cos co niektórzy zwą refleksem wojownika omijało Makaiego szerokim łukiem. Chłopak zupełnie nie przejął się pojawieniem jeźdzca, postukał lekko zamyślony długopisem w jego maskę a z jego ust wypłyneła kolejna sentencja.

- Po pierwszę nie, nie widzę twego małego przyjaciela. -stwierdził Makai z lekkim uśmieszkiem. - To było by bardzo nie eleganckie, zdradza to budowa twojego ciała, ułożenie nóg jak i uwarunkowania genetyczne. -stwierdził zas bystre oko Strifera mogło zobaczyc iż w notesie Makakiego znajduje sie juz cały rysunek jeźdzća wraz z notatkami co do poszczególnych cześci jego ciała, aczkolwiek były one zapisane niemal całkowicie liczbami. - Nie obraziłem Cie tez w czasie tej rozmowy ani razu. -zauważył surowym głosem szarowłosy i jeszcze raz stuknął w maskę osobnika, który okazał sie istota niezwykle wręcz zabawną. Tak prostą i nieskomplikowaną, że rozmowa z nim przysparzała naukowcowi czystej wręcz radości. - To że jestem inteligentniejszy to fakt a nie obrazą, powinieneś być wdzięczny za moje rady i próby edukacji twojej osoby. -dodał jeszcze. /// Taka mała uwaga, normalnie nie dałbyś rady //

- Tak? - rzucił Strife wracając do swojego normalnego tonu. Maska otworzyła się, a on nieco się odsunął. - W takim razię wybacz! - Jego nastrój znów odwrócił się o 180 stopni. - Wiesz wszystko na to wychodzi... ale powiedz mi... dlaczego moje oczy świecą na żółto? - Zapytał z czystej ciekawości. W sumie to sam nie wiedział, a szarowłosy wydawał się wszystko wiedzący. Krzyżując dłonie na piersi, wyczekiwał odpowiedzi z wyrazem twarzy zaciekawionego dziecka.

Odpowiedź padła natychmiast. - ... - pytanie było po prostu zbyt oczywiste by na nie odpowiadać. Makai nie lubił produkowac się gdy ktoś zadawał mu pytania zbyt banalne by trudzic język. - Skoro już to wiesz. -dodał po chwili jak gdyby przed chwilą udzielił wyczerpującego elaboratu na ten temat dodał. - To gdzie twój wierzchowiec? Ostatino miałeś kontakt z jakimś koniem, masz jego włosie na ekaiwcach. -dodał z lekkim politowaniem, domyślał się bowiem że “Neandrtalczyk” (takie bowiem przezwisko nadał w myślach strzelcowi) bez pomocy nie zrozumie skąd to wiedział co narodzi kolejne nudne pytania.

- Dlaczego...mam... żółte... oczy... - Nie odpuszczał Strife, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Aladdyn nawet nie chciał słuchać kłótni Makaia i dziwacznej istoty obok niego. Co prawa z chęcią pooglądałby cycki prezenterki, aczkolwiek również nie sądził aby krzyczenie w przedziwny ruchomy obraz cokolwiek dało. Choć kto wie, może ona jest po prostu za obrazem? Dziwne...

- Ara, ile tu ludzi. Dziwne miejsce ale...Makai, pierdol się. - rzucił bez większego powodu do chłopaka, co miało pełnić rolę swoistego pożegnania. - Jakoś swój początek znajdę, zarazem z ciekawszymi zajęciami od ciebie. - zarzucił na siebie dywan i skierował się w zupełnie przypadkowym kierunku.

Po chwili jednak zatrzymał i wrócił pod telebim. Urządzenie potwornie go zainteresowało.

Po dość nieudanej próbie pojęcia jak w tak płaskim pomieszczeniu ktoś może się znajdować, rzucił weń kamieniem licząc na jakąś reakcję. - To magiczne jest? - rzucił pytaniem w przestrzeń.

Szarowłosy westchnął zerkając przez ramię na Aladyna. - Gdybyś zamiast poszerzania swych zboczeńskich zainteresowań, skupił się na edukacji to wiedziałbyś, iż jest to urządzenie działające na bardzo prostej zasadzie...- zaczął tłumaczyć Makai objaśniając całą budowę i zasadę działania telebimu wspominając nawet trochę o jego mniej płaskich pobratymcach - telewizorach. - Mówiłem, że bezemnie sobie nie poradzisz. -zakończył zdanie, po czym swoją uwagę przeniósł na jeźdzća i wysnuł teorię na temat jego żółtych oczu, która na głos wyartykuował. Pełna była ona zawiłych reakcji chemicznych i fizycznych oraz tech biologicznych, których móżdżek strzelca za stare chiny pojąć nie był wstanie. -\ No i myslę że właśnie dla tego. Mówiłem, że to za proste by to tłumaczyć.-westchnął inwalida.

- Yyy... tak... to na pewno dlatego... - Pokiwał energicznie głową Strife, nieudolnie udając że w pełni zrozumiał słowa Makaia. - Jakiś taki “jakiś”... ten twój koleżka... - dodał po chwili wiodąc wzrokiem za Alladynem. - Jak na moje to zwykłe LCD jest... albo plazma... zaraz czy to nie to samo? - podrapał się po brodzie zastanawiając sie nad tym.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline