Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2013, 04:22   #355
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po dotarciu do spalonego domu wszystko z początku wyglądało jak standardowe ruiny. Zwęglone drewno tu, zwęglone drewno tam. Przy okazji gdzieś strzelano na wiwat. Nie trudno było się domyślić, że wystrzał pochodził z latającego statku. Drow nie przejął się nim za mocno, gdyż mimo wszystko statek nie był w tej chwili jakoś szczególnie ważny. Dlatego wziął się żwawo do odkopywania wejścia do laboratorium.
Po wejściu do środka zastał ponownie standardowe pogorzelisko. Sądząc po zawalonym wejściu Dirith spodziewał się zastać w środku golemy, które pozostały kiedy opuszczał ten magazyn. Jednak nie było ich nigdzie widać, ani słychać. Szubkie rzucenie okiem, i nadal nic. Czyżby się stopiły, lub wyszły jakimś innym ukrytym wyjściem? Pewności nie było. Ale że nie golemy były celem elfa, to nie marnował więcej czasu na ich odnalezienie. Przynajmniej dobrze, że ciało arcymaga nadal znajdowało się na swoim miejscu.
Szkoda tylko, że w samym laboratorium nie było szukanej figurki demona. Nie pozostało więc nic innego jak odszukać go w inny sposób, lub darować sobie skontaktowanie się z nim.
W tym wypadku pozostało więc znaleźć kryjówkę dla ksiąg na własną rękę. A Dirith i miał nawet pomysł gdzie będzie mógł je w miarę bezpiecznie zostawić. Przynajmniej jeśli chodzi o większość zwykłych ludzi, którzy boją się pokazywać w nawiedzonych przez klątwy miejscach jakimi czasem bywają krypty na starych cmentarzach. Co prawda dodatkowo owy cmentarz był faktycznie nawiedzony przez klątwę, więc chowanie w nim szkatułki mogło być ryzykowne. Tak samo jak późniejsze odzyskanie jej, jednak poniekąd o to chodziło, żeby najłatwiejsze to nie było dla osób postronnych. Co prawda z klątwami nigdy nic nie wiadomo więc mogło się to okazać nie najlepszym posunięciem, jednak nie było innego wyjścia. W końcu lepiej nie zostawiać dość ważnych ksiąg w byle jakim domu, który może w każdej chwili zostać przeszukany przez jakiegoś złodzieja...
Dlatego Dirith nie zostawał za długo w ruinach i ruszył do wyjścia, po czym skierował się do wyjścia z miasta. Ponownie szedł uważając na to, aby ominąć pozostałe golemy. Nawet jeśli wypadałoby przejść koło statku, to nie zamierzał się za mocno mieszać w to co się tam działo, przynajmniej dopóki nie odstawił do krypty i nie musiał się obawiać zgubienia ich lub zniszczenia w trakcie zamieszania. Kiedy był już za bramą, pozostawało już tylko skierować się do starego cmentarza.
 
eTo jest offline