Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-03-2013, 23:46   #351
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Wyrzucenie ghulopodobnego potwora poszło prawie dobrze. Trochę trzeba było się po siłować i cel wylądował za oknem. Jedyny problem polegał na tym, że trzeba było zastosować inną technikę. Zamiast zwykłego wywalenia śmiecia za okno, trzeba było spróbować rzucić go przez biodro, aby nadać mu nieco więcej bezwładności i dzięki czemu nie miałby szans złapać się parapetu i z powrotem na niego wspiąć, tak jak właśnie to zrobił. Dodatkowym szczegółem był fakt, że Dirith również znalazł się za oknem.
Na szczęście udało mu się czegoś chwycić i nie spaść, więc taki drobny szczegół można było z lekka zignorować. Ot tylko trzeba było uwzględnić go w następnym ataku i wszystko powinno pójść dobrze.
Dodatkowo trzeba było się streszczać, żeby nie zmarnować dobrej okazji do uporania się z przeciwnikiem raz a dobrze. Dlatego po kilku szybkich bluzgach drow spróbował podciągnąć się do góry. Nie zamierzał jednak łapać się drugą ręką parapetu, tylko spróbował podciągnąć się na tyle wysoko, żeby móc chwycić nogę tej chimery, czy cokolwiek to było. Jednocześnie rozkazał Tysiącu Ostrzy przemieścić się do tej ręki i owinąć wokół kości nadgarstka tak, że aby puścić broń musiałby mieć odciętą rękę. Dzięki nie musiałby się martwić, że wypuści linkę, tudzież hak bezpieczeństwa który zaraz potem zaczął formować. Był to jak najdłuższy pręt wyrastający z wierzchniej części jego dłoni i skierowany do wnętrza pracowni. Zakończony był hakiem skierowanym w dół. Ów hak był odpowiedniej wielkości, żeby bez problemu mógł zahaczyć o parapet i w ten sposób powstrzymać elfa przez rzuceniem się za okno. Oczywiście to zabezpieczenie miało być możliwie jak najdłuższe, żeby mógł swobodnie ściągnąć nogi potwora z parapetu. Kiedy już chwycił jedną nogę oraz hak był gotowy, wtedy podciągnął się jeszcze aby drugą ręką złapać za drugą nogę.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem. - warknął zawzięcie kiedy przygotowywał się do najryzykowniejszej części planu. Mianowicie do stanowczego i silnego odepchnięcia się od muru na zewnątrz. Wydawałoby się to szaleństwem, ale właśnie po to stworzył ten hak, aby mieć zabezpieczenie. Miał zamiar w ten sposób wyciągnąć to coś na zewnątrz. Jeśli podczas wyciągania hak trafił na parapet, a potrzeba było wyciągnąć go dalej, to bez wahania puścił rękę z której wytworzył zabezpieczenie, aby móc spróbować wyciągnąć go jeszcze dalej drugą ręką. Dodatkowo zamierzał próbować kopać lub ponownie zmieniać chwyt, aby tylko spowodować upadek przeciwnika. Oczywiście jednocześnie cały czas miał na uwagę na swoje zabezpieczenie, żeby mimo wszystko zawsze zahaczyło o parapet zapobiegając własnemu upadkowi.
 
eTo jest offline  
Stary 17-03-2013, 14:16   #352
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Wspólnymi siłami zabraliście się za akcję nauki latania dla chochlika. W końcu co dwie głowy to nie jedna, o czym najlepiej wiedział sam chochlik. Zdecydowanie świetlisty rozbłysk magii leczenia nie spodobał się chochlikowi i spłoszył go równie skutecznie co ujadanie poprzednim razem. W międzyczasie wilczyca pomagała Dirithowi dostać się z powrotem na parapet, sam drow, sprytniejszy od przeciętnego robotnika na wysokościach, także zadbał o odpowiednie zabezpieczenie swojej wyczynowej wspinaczki. Chochlik był już dość wyrośnięty i przy przeciąganiu go za okno zdawać by się wręcz mogło, że ważył już więcej niż Dirith, gdyż drow miał prawdziwe problemy z zachęceniem drania do nauki latania. Przez chwilę wszystko wyglądało jak zawody w wyciąganie rzepki z ziemi, drow ciągnął za chochlika, wilczyca ciągnęła za drowa, chochlik wczepił się w parapet. Ostatecznie okazało się, że Tysiąc Ostrzy i drowi upór są silniejsze niż cuchnące, rozpadające się ciało złośliwego chochlika. Drow naderwał mu kawał nogi, noga po prostu odpruła się od reszty paskudnego ciała, prawie cała. Zaskoczenie sukcesem było spore, ale i równe zdumieniu chochlika. Ostatecznie, udało się w końcu zachęcić strachliwego chochlika do skoku wiary. Stargany stwór wywalony przez okno z dziwnym, tępym hukiem rozbił się na dziedzińcu w dole. Przestał się poruszać, a po chwili przemienił się w kłębek magicznej energii, rozwiany wiatrem. Dirith szczęśliwie dostał się z powrotem do komnaty, a po chwili także zaczął odzyskiwać swój dawny wzrost. Sytuacja wyglądała na opanowaną!

Z komnaty Silverstinga udało się zatem wynieść księgę, w której opisano świątynię i źródło, mające ponoć moc naprawiania wszelkich przedmiotów. Nie udało się znaleźć niczego, co mogłoby powstrzymać golemy, ani też zaginionych kartek z notatnika Riktela. Dalsze przeszukiwanie pracowni było bezcelowe. Bez konsultacji z magiem nie mieliście bladego pojęcia do czego służy połowa sprzętów Silverstinga i wszystko mogło skończyć się wezwaniem kolejnych chochlików czy innych paskudztw...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 23-03-2013, 05:47   #353
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Z początku szarpanie za nogę przeciwnika nie dawało tak dobrego rezultatu jak drow się spodziewał. Dodając tym bardziej próby Kiti mające na celu wciągnięcie elfa z powrotem do pokoju. Po chwili na szczęście okazało się, że stwór jest w dokładnie tak kiepskim stanie jak na to wskazuje jego wygląd. Dowodem tego była noga, która zaczęła się odrywać od ciała. Tym bardziej, że potwór wyglądał już na masywniejszego od Diritha, przez co musiał się nieźle natrudzić żeby w końcu wyciągnąć go na zewnątrz. Kiedy jednak chochlik stracił nogę, jego zaskoczenie i zdezorientowanie tym faktem pozwoliło na oddelegowanie go na randkę z grawitacją i niechybne spotkanie z ziemią. Kiedy leciał w dół drow tylko odprowadził go wzrokiem upewniając się, że po satysfakcjonującym tąpnięciu jakie dało się usłyszeć kiedy dwugłowa maszkara uderzyła o grunt już więcej nie poruszy się. Tak też się stało, więc nie było dalszego sensu w wiszeniu na zewnątrz wierzy.
Mroczny elf wspiął się zatem do środka i spojrzał jeszcze raz za okno aby mieć pewność, że wszystko nadal jest w takim samym stanie w jakim było przed chwilą. dodatkowo poczuł i zauważył, że zaczął rosnąć odzyskując utracony wzrost. Uśmiechnął się tylko poprawiając ułożenie zbroi po cym zamknął okno, przed które niedawno niemal wylecial.
- No, to przeszukiwanie pracowni mamy z głowy.. - stwierdził i rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu.
Zaraz potem podszedł do skrzynki z rzeczami jakie chciał zabrać ze sobą i podniósł ją.
- To teraz jeszcze tylko znaleźć jakaś kryjówkę, i można brać się do roboty. - powiedział uśmiechając się a następnie skierował się w stronę drzwi. Odsunął regał i otworzył drzwi używając amuletu. Potem wyszedł z pracowni i poczekał aż Kiti również z niej wyszła, a następnie zamknął ją porządnie używając do tego celu amuletu. Następnie pozostało już oddać serce demonowi i przekonać go do przypilnowania księgi oraz odnalezienia pozostałych kartek, lub najpierw przypilnowania i oddania mu serca później.
Dlatego Dirith skierował się schodami w dol i dalej do wyjścia z zamku. Szedł ostrożnie i uważał na mogące pałętać się po okolicy golemy. Kiedy wyszedł z zamku skierował się do drugiej, tej nieoficjalnej pracowni Silverstinga żeby zobaczyć, czy po pożarze da się do niej dotrzeć. Idąc przez miasto również starał się być ostrożny i nasłuchiwać co może się dziać w okolicy. Nie dość, ze po mieście grasowały golemy, to pewnie było tylko kwestia czasu zanim przerośnięte krewetki również wylazły na powierzchnie z dziury, która prowadziła do ich mrowiska czy jakkolwiek inaczej nazywałyby się te ich tunele. Nie mniej jednak wpierw chciał zapewnić sobie bezpieczne miejsce aby nie musieć cały czas dźwigać przy sobie tej skrzynki. Miał co prawda dwa miejsca, w których mógłby je ukryć, jednak wpierw chciał załatwić sprawę z demonem żeby mieć pewność, ze uda mu się go wykorzystać do chociażby odnalezienia zaginionych fragmentów.
 
eTo jest offline  
Stary 24-03-2013, 21:35   #354
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Postanowiliście odwiedzić gadatliwą figurkę demona. Wyruszyliście na miasto. Meduza nadal nie powróciła, miasto wciąż było ogarnięte paniką, choć pożary zgasły po świetlistym deszczu. Zdawało się, że golemy przekonywały niedobitki pozostałe w mieście, że lepiej się stąd wynosić. Nietrudno było dzięki czułym drowim i wilczym uszom usłyszeć głośne tupanie ociężałych golemów, więc zdołaliście zawczasu unikać zagrożenia z ich strony, zwinnie i sprawnie przemykając uliczkami opustoszałego miasta, unikając uliczek, skąd dochodziło wspomniane stąpanie golemów. Po drodze widzieliście na ulicach trupy zabitych mieszczan i strażników, ale magia wilczyca była już na nich w ich przypadku, zginęli rozgniecieni mackami meduzy, przywaleni gruzem walących się domów. Wszystko co miało trochę rozumu w głowie, wyniosło się już z miasta.

Zdziwił was nagły, głośny huk. Wystrzał!... Wystrzał z armaty, skojarzyliście po chwili. Zdecydowanie dochodził z kierunku, gdzie nad murami miasta unosił się jeszcze dym. Tam też spadł z nieba latający okręt...

Dotarliście do spalonego domu.
http://images.lightstalkers.org/imag...ed_House_1.jpg

W środku nie wyglądało lepiej...
http://upload.wikimedia.org/wikipedi...,_interior.JPG

http://fc03.deviantart.net/fs11/i/20...Sopheratus.jpg

Znaleźliście zejście do tajnego korytarza. Trzeba było je trochę odkopać, było przywalone resztkami zwęglonych belek z dachu. Udało się jednak w końcu odkopać zejście do tajnej fabryki golemów.
http://russiatrek.org/blog/wp-conten...-russia-25.jpg

Magazyn i fabryka golemów została raz na zawsze oczyszczona przez ogień.
http://farm8.static.flickr.com/7204/...3c45979087.jpg

Prowizorycznie sprawdziliście, jak miewa się wasz stary znajomy, Silversting. Leżał nadal tam gdzie leżał, nadal bez głowy, zwęglony. O tyle dobrze, że nie odwalił żadnych reinkarnacji, zmartwychwstań ani ghulowatego życia po życiu. Grzeczny mag, wreszcie zmądrzał...

Wokół było cicho. Golemów także już nie było. Co się z nimi stało, skoro wejście do tunelu było zawalone i raczej się nim nie przecisnęły...?

Weszliście do pomieszczenia, gdzie wcześniej zastaliście demoniczną figurkę. Od razu zauważyliście, że coś jest nie tak. Figurki nie było. Przeszukaliście dokładnie całe pomieszczenie, szukając jej prowizorycznie wśród gruzów, ale figurka zniknęła...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-03-2013, 04:22   #355
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po dotarciu do spalonego domu wszystko z początku wyglądało jak standardowe ruiny. Zwęglone drewno tu, zwęglone drewno tam. Przy okazji gdzieś strzelano na wiwat. Nie trudno było się domyślić, że wystrzał pochodził z latającego statku. Drow nie przejął się nim za mocno, gdyż mimo wszystko statek nie był w tej chwili jakoś szczególnie ważny. Dlatego wziął się żwawo do odkopywania wejścia do laboratorium.
Po wejściu do środka zastał ponownie standardowe pogorzelisko. Sądząc po zawalonym wejściu Dirith spodziewał się zastać w środku golemy, które pozostały kiedy opuszczał ten magazyn. Jednak nie było ich nigdzie widać, ani słychać. Szubkie rzucenie okiem, i nadal nic. Czyżby się stopiły, lub wyszły jakimś innym ukrytym wyjściem? Pewności nie było. Ale że nie golemy były celem elfa, to nie marnował więcej czasu na ich odnalezienie. Przynajmniej dobrze, że ciało arcymaga nadal znajdowało się na swoim miejscu.
Szkoda tylko, że w samym laboratorium nie było szukanej figurki demona. Nie pozostało więc nic innego jak odszukać go w inny sposób, lub darować sobie skontaktowanie się z nim.
W tym wypadku pozostało więc znaleźć kryjówkę dla ksiąg na własną rękę. A Dirith i miał nawet pomysł gdzie będzie mógł je w miarę bezpiecznie zostawić. Przynajmniej jeśli chodzi o większość zwykłych ludzi, którzy boją się pokazywać w nawiedzonych przez klątwy miejscach jakimi czasem bywają krypty na starych cmentarzach. Co prawda dodatkowo owy cmentarz był faktycznie nawiedzony przez klątwę, więc chowanie w nim szkatułki mogło być ryzykowne. Tak samo jak późniejsze odzyskanie jej, jednak poniekąd o to chodziło, żeby najłatwiejsze to nie było dla osób postronnych. Co prawda z klątwami nigdy nic nie wiadomo więc mogło się to okazać nie najlepszym posunięciem, jednak nie było innego wyjścia. W końcu lepiej nie zostawiać dość ważnych ksiąg w byle jakim domu, który może w każdej chwili zostać przeszukany przez jakiegoś złodzieja...
Dlatego Dirith nie zostawał za długo w ruinach i ruszył do wyjścia, po czym skierował się do wyjścia z miasta. Ponownie szedł uważając na to, aby ominąć pozostałe golemy. Nawet jeśli wypadałoby przejść koło statku, to nie zamierzał się za mocno mieszać w to co się tam działo, przynajmniej dopóki nie odstawił do krypty i nie musiał się obawiać zgubienia ich lub zniszczenia w trakcie zamieszania. Kiedy był już za bramą, pozostawało już tylko skierować się do starego cmentarza.
 
eTo jest offline  
Stary 30-03-2013, 20:40   #356
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Udało się pozbyć ghula. Roztrząsnął się na dole, a Dirith szczęśliwie wrócił do środka. Kiti odetchnęła głęboko. Przez moment naprawdę myślała, że drow nauczy się latać albo zostanie instruktorem ghula i obaj pofruną.
- Chwała Bieli – odetchnęła wilczyca. – Nienawidzę tego zamku! Nie cierpię nie cierpię nie cierpię! Ta wyspa jest przeklęta przeklęta przeklęta!
Nie traciła jednak wiary. Świetlisty deszcz nadal był w jej pamięci i uważała go za znak. Wszystko będzie dobrze. Wszystko było na dobrej drodze!
- Pozbyliśmy się meduzy i ghula, to damy radę dalej! – powiedziała do siebie. – Szkoda że nie ma tutaj niczego co by zatrzymało te golemy.
Wołała jednak nie dotykać już niczego w pokoju maga. Wystarczyło jej jednego ghula na dzień!

Dirith postanowił odwiedzić znajomą figurkę.
„To Może dobry pomysł! – pomyślała. – Jeśli jest coś co zatrzyma te golemy to na pewno ma to związek z Silverstingiem a więc musi to być gdzieś w jednym z jego gniazd! Zalęgł się robak i musiał tam ukrywać swoje golemy i swoje rzeczy po różnych kryjówkach. Jeśli coś ukrywał musi to być w jednej z jego pracowni!”

Wydawało się jej że podążanie za Samcem Alfa Stada to dobry pomysł, chociaż wiedziała doskonale że Dirith szukał czegoś innego niż ona w tym mieście. Nie wchodziło jednak w grę pozostawianie Stada. Trzymanie się razem z drowem i skrytobójcą było najlepszym wyjściem. Dirith może i był zabójcą ale miał łeb na karku i nigdy się nie poddawał. To dziwne ale pomyślała że byłby bohaterem jakiego to miasto potrzebowało. Zabawne, ale ta wyspa miała wiele problemów, a Dirith pokonał póki co wszystkie które nas zaatakowały.

„Czyżby Choas interesował się nim dlatego aby go zniszczyć i zniszczyć tę wyspę? Czy też dlatego że widzi jak Dirith wychodzi niepokonanie ze wszystkich prób? Nadal nie wiadomo co z tą meduzą, czemu go próbowała zabrać i go oddała? Podejrzane podejrzane podejrzane.”

Wyruszyli do spalonej pracowni z magazynem i fabryką golemów. Dokopali się do podziemi i odwiedzili trupa Silverstinga. Nie było jednak figurki. Dirth postanowił wyruszyć na cmentarz aby ukryć tam zdobycze.

http://images.sodahead.com/profiles/...472625035.jpeg

- To na pewno dobry pomysł? – otrzepała się.

Z drugiej strony jako kleryk powinna radzić sobie z klątwami. Może Dirith ma rację, na cmentarzu nikt nie będzie szukał jego zdobyczy. Miasto jest celem ataków golemów i meduz, a na cmentarz nic się nie zapuszczało. Nic poza Żywą Klątwą! Ale już raz się jej pozbyła i zdołała ją uszkodzić, więc może to zrobić znowu! Wyruszyła z Dirithem na cmentarz.

„Światło niepokonane, miej baczność na złe moce i Chaos krążący po twoich ziemiach, daj mi siłę i odwagę bym mogła być Twoim narzędziem do tępienia plugawiących Twój pokój. Naucz mnie odsyłać w mrok istoty które z niego przybyły i nie powinny kroczyć po tym świecie. Naucz mnie słyszeć nadchodzące klątwy i niszczyć je, by przepadły w niebycie.”

Modląc się, Kiti szła blisko za Dirithem, wypatrując Żywej Klątwy. Miała nadzieję, że ta już się wyniosła, ale wątpiła aby to była prawda. Skoro siedziała tu tyle czasu to pewnie nadal tu biega...
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 30-03-2013, 22:11   #357
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;

Postanawiacie znaleźć kryjówkę na cmentarzu. Wybór kryjówki na cmentarzu wydaje się póki co dobry. Uchodźcy z miasta nie kręcą się po cmentarzu, miejsce jest unikane przez ludzi. By wydostać się z miasta musieliście zbliżyć się do murów, na których wylądował statek.

Będąc pod murami widzieliście go dość dobrze. Ugrzązł na murach jak na rafie.
Wreck of Esperance... by *Raphael-Lacoste on deviantART

Pożar był już opanowany i zagaszony. Po pokładzie krzątała się załoga, najwyraźniej usiłująca poskładać statek w całość. W pewnym momencie któraś z armat znów wystrzeliła. Rozległ się huk pękających skał. Dostrzegliście, że celem był jeden z golemów Silverstinga, wędrujący ulicami. Została po nim właśnie tzw. kupa gruzu. Golemy nie miały szans dosięgnąć statku, jednak z jakiegoś powodu przewidująca załoga uznała je za zagrożenie i wyraźnie postanowili strzelać do golemów spacerujących ulicami, które znalazły się w zasięgu. Trudno powiedzieć, czy was zauważyli. Z góry pewnie byliście widocznie, tym bardziej że miasto świeciło pustkami, a raczej gruzami. Mimo to póki co do was nie strzelano, tak więc pozostawiliście statek w spokoju i wyruszyliście za miasto.

* * *
- A więc poszli za miasto? Cóż...
- Coś nie tak?
- Oh my, nie, dlaczego?;3

My Songs Know What You Did In The Dark (Light Em Up) - YouTube
* * *

Dirith, Kiti;

Opuściliście miasto bez żadnych niespodzianek. Szybko znaleźliście drogę na zapomniany cmentarz i skierowaliście się tam.
Cemetary by ~khizzle on deviantART

Ponury las spowijała podejrzana mgła. Nie była jednak fioletowa, na szczęście. Wokół było bardzo cicho. Nic się nie poruszło, wiatr ustał. Nie było słychać śpiewu ptaków.
Cemetary - 3 by `mjranum-stock on deviantART
Panowała idealna cisza. Pora znaleźć kryjówkę, zanim stan rzeczy się zmieni...
Udało się wreszcie znaleźć idealną kryjówkę. Nadal było cicho i spokojnie. Zdawało się nawet przejaśniać.
City on Fire by ~zombieslavedisco on deviantART

Co dalej? A Może By Tak...?
Huh...? Ta pogoda jakaś podejrzana...
Fire In The Sky by `Nyiana-Sama on deviantART
Przecież to nie czas na zachód słońca...?
Wydostajecie się na skraj lasu i niewielkie wzgórze, by lepiej się rozejrzeć. W oddali widać feralne miasto, które niedawno opuściliście. Najwyraźniej pechowe miasto ma nowy problem...
Ho-oh:Sacred Fire by ~womack90 on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 06-04-2013, 12:41   #358
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Wychodząc z miasta drow zastanawiał się nieco na temat powodu przez który statek znalazł się na murach. Jednakże jak wspomniał wcześniej kapitan tego statku "nie znali się", więc nie zamierzał nie wiadomo jak mocno interesować się stanem statku. Jedyne co mógł na tym zarobić, to kulkę (prawdopodobnie z armaty), lub ewentualną podróż z tej wyspy. Opuszczać jej jednak jeszcze nie zamierzał, bo nie po to walczył po drodze z krakenem i udawał boga na bezludnej wyspie tylko po to, żeby podwijać ogon i uciekać po zatargu z pierwszym cwańszym magiem, żywej klątwie i meduzie zdobywając tylko jedną może coś wartą księgę oraz tracąc kilka stron z własnej. Zdecydowanie można było bilans syków nieco polepszyć, chociaż do granicy opłacalności. Wpierw jednak trzeba było zatroszczyć się o posiadany już bagaż, żeby nie trzeba było ponownie odbijać go z czyiś rąk.
W pierwszej chwili mogło się wydawać, że pytanie Kiti zignorował tylko wzruszając ramionami. Sam jednak się nad tym zastanawiał. Tym bardziej kiedy dotarł do cmentarza i zastał perfekcyjną ciszę oraz spokój. Zatrzymał się i jeszcze dokładniej rozejrzał się dodatkowo wytężając swój drowi słuch. Nic.
- Raczej na pewno to nie jest dobry pomysł... - odparł w końcu prawie szeptem aby nie zakłócać ciszy jednak miał pewność, że uszy Wilczycy wychwycą odpowiedź. - ... jednak dla potencjalnego złodzieja będzie on jeszcze gorszy. - zakończył półuśmiechem po czym ruszył dalej do krypty. Nie szedł zbyt szybko aby poruszać się cicho, praktycznie się skradając. Dzięki temu mógł nie zostać wykryty przez ewentualne chimery które mogły się tu jeszcze kręcić oraz Żywą Klątwę, oraz samemu mógł lepiej usłyszeć jeśli coś wydałoby jakiś hałas.
Na szczęście poszukiwanie kryjówki poszło szybko. Wystarczyło tylko wyjąć z jednej wyrwy w ścianie pare starych kości jednocześnie mając nadzieję, że żadnej z nich nie pilnuje klątwa, po czym wsunąć do niej kuferek z księgami. Wcześniej jednak Dirith wyjął z niego podejrzany kamień. To dlatego, że nie znalazł demona tam gdzie rozmawiał z nim wcześniej. Możliwe było, że demon teraz go obserwował w jakiś sposób i tylko czekał na to co z nim zrobi aby odebrać go kiedy drow zostawiłby go gdzieś bez opieki. Tak błahego błędu popełniać nie zamierzał. Schował go więc do wewnętrznej kieszeni zbroi tak żeby go lekko uwierał i cały czas go czuł po czym schował kuferek i zamaskował go wkładając z powrotem kości do wyrwy zakrywając go w ten sposób. Upewnił się jeszcze, że nie było zbyt dużych śladów jego działalności w kurzu jaki pokrywał podłogę, a jeśli były to je zamaskował, po czym skierował się do wyjścia równie ostrożnie jak podczas wchodzenia do krypty i cmentarza. Szedł z powrotem w stronę miasta i dopiero kiedy usłyszał śpiew jakiś ptaków lub szum wiatru nieco rozluźnił się i przestał się skradać.
Początkowo wejście na wzgórze i rozejrzenie się wydawało się dobrym pomysłem. Kiedy jednak zobaczył na niebie dziwną łunę dochodzącą zaczął mieć wątpliwości. Rozwiały się one kiedy zobaczył latającego nad miastem feniksa. Szybko domyślił się, że to pewnie on był przyczyną pożary na latającym statku.
- Zaczynam mieć wrażenie, że z tym miastem jest coś nie tak. Albo ma po prostu pecha, albo faktycznie jest przez coś przeklęte... - zaśmiał się lekko zastanawiając się, czy wcześniej spotkał się gdzieś z podobnym pechowym ciągiem wydarzeń. Można było powiedzieć, że jedynie w piątym wymiarze, choć praktycznie nie był już tego taki pewien.
- No, to teraz tylko trzeba znaleźć odpowiednią pałkę na tego gada. - stwierdził uśmiechając się nieco i zastanawiając się jak ugryźć latającego przeciwnika. Przez myśl przeszło mu również, że jego pióra mogły okazać się przydatne do jego własnych eksperymentów, lub przynajmniej mogą być nieco warte.
- Jeszcze trochę i będę musiał zmienić opis mojego zawodu z zabójcy na łowcę bestii... - zaśmiał się pod nosem po czym już normalnie skierował się do Kiti. - Nie wiesz może gdzie mógł podziać się Zaklinacz? Bo sądzę, że z jego pomocą można będzie nieco łatwiej pozbyć się tego feniksa. - powiedział po czym rozejrzał się w innych kierunkach niż miasto szukając miejsca w które mógł się udać. Szukał generalnie innych źródeł dymu, które mogły zwiastować obecność jakiegoś obozowiska lub innego osiedla ludzkiego do którego mógł wyemigrować Zaklinacz wraz z resztą ludzi z miasta. Może to był kolejny nie najlepszy pomysł, gdyż straż i ludzie pewnie nadal nie są do niego przychylnie nastawieni, jednak co innego można było spróbować? Podskakiwać w miejscu starając się trafić mieczem w feniksa? Lać na niego wiadra wody podczas gdy on spokojnie latałby sobie poza zasięgiem miecza i wody wesoło zionąc ogniem w dół? Zdecydowanie trzeba było mieć coś lepszego w zanadrzu oraz najlepiej wiedzieć w co zaatakować. Do tego mógł być potrzebny zaklinacz, który na przykład wcześniej oferował wyczarowanie jakiegoś latającego środka lokomocji, kiedy drow ruszał w pogoń za uciekającym z wyspy Silverstingiem. Dlatego na razie Dirith nie chciał zbliżać się za blisko do miasta, tylko wpierw spróbować odnaleźć zaklinacza poza nim, gdyż prawdopodobnie w mieście zostały tylko ciamajdy które przegapiły wszelkie znaki dotyczące ewakuacji lub odważni złodzieje, którzy pewnie bardziej interesowali się rabowaniem niż wiedzieli gdzie może być Zaklinacz. Jeśli Kiti nie miałaby pojęcia, lub nie mogła go wywęszyć, to zamierzał udać się do wioski w której był wcześniej i z której dowiedział się o starym cmentarzu.
 
eTo jest offline  
Stary 07-04-2013, 22:36   #359
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Żaden kleryk nie lubi cmentarzy. Z reguły kiedy ktoś wzywa kleryka na cmentarz to znak, że coś z cmentarza wstało i spaceruje wokół. Takie atrakcje zdecydowanie należały do rzeczy których Kiti nie lubiła najbardziej.

The Gathering Storm by *Estruda on deviantART

Nie trudno było się domyśleć dlaczego nie przepadała za magami i nekromantami. To najczęściej przez nich po cmentarzach wędrowali nie tylko odwiedzający groby, ale i ci co z nich wypełźli.
„Legendy głoszą nawet, że pewien nekromanta próbował stworzyć sobie szkielet służebny ze szlachcica, którym za życia był Astaroth, Pan Mgieł! – przypomniała sobie. – Podobno się udało, ale szkielet po powstaniu natychmiast się rozpadł, ponieważ w tej samej chwili śmierci Astaroth stał się demonem! Zabawne, czy ten nekromanta miał udział w tej demonicznej przemianie, czy to czysty przypadek? W każdym razie lepiej stąd chodźmy, póki nic tu poza nami nie wędruje po tym cmentarzu”.

Żywa Klątwa nie pojawiała się. Kiti nabrała pewności siebie.

„Na pewno moje modlitwy każą jej trzymać się z daleka! Wreszcie nauczyła się gdzie jej miejsce!”

Dirith ukrył kuferek, Kiti też starała się na wszelki wypadek zapamiętać to miejsce. Wspięli się na wzgórze.

-Abandoned hill of silence- by *Janek-Sedlar on deviantART

Nie trudno było dostrzec nad miastem feniksa ogromnych rozmiarów. Ptak był pełen furii i zaciekle zionął ogniem po murach i domach.
- A co skąd!? – wydukała Kiti. – Skąd to się wzięło!? Rozumiem że golemy stworzył Silversting, meduzę przyzwała Magini chcąc złożyć jej ofiarę, ale to skąd się wzięło!?

„Może jednak Silversting współpracował z kimś, kto nadal się tu panoszy?”

- Dirith, to jest mroczny feniks! – powiedziała do drowa. – To stworzenia spaczone Chaosem! Tak jak feniksy odradzają się z popiołów, tak mroczne feniksy odradzają się w Mgłach Chaosu i potrafią wrócić do życia! To bardzo rzadkie i niebezpieczne stworzenia! Chaos musiał maczać w tym paluchy!

Dirith wpadł na dobry pomysł poszukania wsparcia u Zaklinacza. Zaklinacz powinien wiedzieć coś na temat feniksa i sposobu pozbycia się go!
- Spróbuję go znaleźć!
W końcu od czego miała nos?

Nose by ~The-curator on deviantART

Skupiwszy się próbowała podjąć trop. Chciała zbliżyć się do drogi prowadzącej z miasta, unikając zauważenia przez feniksa. Jeśli Zaklinacz opuścił miasto na może uda się jej złapać świeży trop na drodze! W końcu Zaklinacz nie wyglądał na idiotę co siedzi w mieście nad którym lata ziejący ogniem feniks. Meduza owszem, ale ogniem nie ziała.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-04-2013, 22:33   #360
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Postanawiacie odnaleźć Zaklinacza. Z daleka obserwujecie miasto, nad którym krąży rozsierdzony feniks, raz po raz zionąc ogniem. Dziwne, wygląda to tak, jakby ptak w ślepej furii wyładowywał złość na mieście, zioną ogniem gdzie popadnie, nie w dany cel. Płonący ptak ma wyraźnie ciemny odcień, przypomina kłębowisko dymu i ciemnego ognia, momentami jednak przyjmuje odcień zwykłego ognia i równie normalnym ogniem zieje po murach. Zauważacie także, że marynarze dali za wygraną i opuścili statek, rzucając się do ucieczki z miasta. Sam statek znowu płonie, i choć najwyraźniej był głównym celem ataku, rozsierdzony ptak zadowala się spalaniem wszystkiego, co ma pod dziobem.
phoenix by *chevsy on deviantART
Feniks ignoruje takie drobinki jak uciekający marynarze. Im bliżej miasta jesteście, tym wyraźniej widać, że ptak jest spory, wielkości kilkupiętrowego budynku!
Ląduje!
Devacurse : Wind Guardian by *rusharil on deviantART

Feniks chwilowo się uspokoił, czy znudził. Przysiadł na murach. Wreszcie możecie na niego lepiej rzucić okiem. Trzeba przyznać, że mroczny feniks jest naprawdę pięknym stworzeniem, chociaż jego oczy lśnią niepokojąca głębią chaosu.
Solar Phoenix. by *HeatherSchoff on deviantART

Po chwili ptak załopotał skrzydłami i zeskoczył na ulicę, znikając wam z oczu za murami. Czego on tam szuka...?

Póki co postanawiacie odnaleźć Zaklinacza. Radarowy nos wilczycy szybko odnajduje trop, prowadzący drogą do okolicznej wioski. „Towarzyszą wam” uciekający przodem, kilkadziesiąt metrów przed wami, marynarze-ślamazary.

Wioska jak wioska. Jak zawsze gościnna. Jak to mówią, „drow w dom, Bóg w dom”... eeeer nie, Zaaraz, czy to było „drow w dom, sztylet w plecy”...?
the militia by *Pervandr on deviantART

Co jednak zabawne, już przed wami dotarli tu niechciani goście...
pirates by ~delowar on deviantART

- Odłóż te widły, synku, albo ci ręce odstrzelę!
- Patrzcie go! Wynocha, bo przegonię jak psa!
- Pójdziemy, pójdziemy, jak nam dacie co macie!
- Taaaa, jeszcze co!!! Co ty myślisz, że szabli się boję?! Siekierę w łeb trzepnę jak prosiaka!!!
- Przegońmy tych plugawców, z nieba spadli, jak tamta meduza! To pewnie ich potwór, tak jak Kranek, który statki zatapia!
- Tak, to przez nich ta wyspa jest przeklęta! Won z naszej ziemi!!!
- Wygońmy ich, nas jest więcej!
- Podejdź to kula w łeb!
- Nie wiemy kim jesteście, ale nie chcemy was tutaj! – wrzeszczeli wraz z chłopami pozostali przy życiu strażnicy miejscy, którzy tu zbiegli.
- Chwilowo nie mamy dokąd pójść, potrzebujemy zapasów i materiałów do naprawy statku i bez tego nie odejdziemy.
- Ohohoo, owszem, odejdziecie, i to w podskokach!
- Wasi plugawi magowie nasłali swojego Chowańca żeby spalił nasz statek! Nie pozbędziecie się nas tak łatwo! Oko za oko, ząb za ząb!
- Magowie? Chowańca? To wy sprowadziliście meduzę i ten pożar, z nieba, tak jak i wy!
- Dobra, dobra, dziadku, wiemy doskonale do czego zdolni są ci magowie i zaklinacze!
- Ostrożnie, ludzie, latający okręt to twór potężnych mocy! – odezwał się jeden z ocalałych miejskich magów.
Ocalali magowie trzymali się na uboczu i niby brali udział w kłótniach, ale niby nie. Oczywiście, przemytnicy załatwiali im wcześniej to i owo, więc rozlew krwi nie był im na rękę. Sam kapitan latającego okrętu obecnie również trzymał się na uboczu. Czyżby mały bunt załogi...?
Na moment jakby trochę ucichło.
- On jest z wami?! – odezwały się obie strony.
Jedni i drudzy ukradkiem gapili się na Diritha. Jak na złość nigdzie nie było widać zaklinacza, ale być może jest w głębi wioski lub w jednej z chat, do których najwyraźniej przetransportowano dzieci, kobiety i rannych. Pech, że wstępu bronią rozsierdzeni uchodźcy i załoga statku...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172