Arpherius poganiając wszystkich, łącznie z mokrymi Ottem i Mimithem, pobiegł na końcu orszaku w stronę wielkiej skały. Wszyscy przedzierali się przez gęstwinę przez dobre pół godziny, kiedy poczuli chłodny wiatr. Arpherius poczuł się dziwnie, zakręciło mu się w głowie. Na waszych oczach zaczął się okropnie drapać po torsie. Po chwili zaczął krzyczeć, z jego tułowia popłynęła krew. Rzucił się na ziemię, i tarzał się po niej, ścierając krew z poranionego brzucha. Czuł roździerający ból w klatce piersiowej. Zdarł z siebie koszulę, i padł nieprzytomny na ziemię, krwawiąc obficie z wielu ran, które sam sobie zadał. Przez chwilę drżał na ziemii, aż w końcu znieruchomiał. |