Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2013, 18:09   #82
RyldArgith
 
RyldArgith's Avatar
 
Reputacja: 1 RyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwuRyldArgith jest godny podziwu
Słońce. Ból, piekący ból. Nie da się patrzeć w to coś na niebie, co mieszkańcy tych ziem, mieszkańcy powierzchni, nazywają słońcem. To boli. Wydawało jej się że oszalała wychodząc z tamtych tuneli. Wprost w.. jak się nazywało to miasto, chwila. A tak. Long Sandle, czy jakoś podobnie. Patrząc w czerwony okrąg niknący z wolna rzekła sama do siebie:

- Oszalałam.

A jeszcze to co tam zaszło i dalej.. Nie chciała o tym myśleć nawet, nie w tym momencie.

Wpatrując się w zachodzące słońce próbowała tak wytrzymać, nie odwracać głowy. Było to trudne. Słońce, nawet zachodzące powoli jak teraz, powodowało u niej ogromny ból w oczach. Teraz co prawda było trochę lepiej, wszak była w tym miejscu, na powierzchni, już od jakiegoś czasu. Lecz i tak bolało. Poprawiła jeszcze pas, nim zamknęła oczy, spuszczając lekko głowę, by móc przetrzeć oczy. Chwilę trwało nim odzyskała normalną możliwość widzenia. Obróciwszy głowę w bok zauważyła że wszyscy zebrali się w krąg. Zaś jeden z nich, Wyrm, zaczął im opowiadać. A ona słuchała.

Słuchała i słuchała. Gdy słowa Wyrma wylewały się z jego ust i docierały do zebranych, ona po nich przejechała wzrokiem. Była to dziwna zbieranina, grupa. Gdy ich spotkała, kilka dni temu, przedstawiła się im jako Xen. Po prostu Xen, nic więcej nie mówiła. Nie chciała. Nie podobało się jej jak na nią patrzą. Zwłaszcza taki jeden. Dłoń zacisnęła się na uchwycie jej Morgensterna. Zamknęła oczy, skupiając się tylko na słowach Wyrma.

To pozwoliło jej odprężyć się, na krótką chwilę ale jednak. Ten moment, tak krótki, kilka sekund, nie więcej, ale wsłuchała się w otaczającą ją przyrodę, szum drzew, śpiew ptaków. Odgłosy jakich nie można było posłyszeć podczas długich dni tam w dole, daleko pod jej stopami.

Jestem wolna- pomyślała.- Dziwne uczucie, nie tego się spodziewałam. A może tego? Zostawić za sobą wszystko i być tu gdzie jestem.

Otworzyła oczy, w momencie gdy Wyrm prezentował zebranym mały miecz, z symbolem jaki już widziała. Osiem sztyletów. Jak wtedy. Dotknęła czegoś na szyi, wzięła to w dłoń i tak trzymała dłuższą chwilę. Dopiero po tym czasie puściła, pozwalając by to co trzymała ukryło się pod zapięciami na szyi, jakie posiadała jej zrobiona ze skór zbroja. Złapała jeszcze koniec kaptura i mocniej ściągnęła na głowę, by skrywał w cieniu jej twarz.
A Wyrm w tym czasie skończył swoje przemówienie. Pozostało tylko potaknąć na to co usłyszała od niego. Więc przytaknęła i spojrzała na Lou, będącą w kręgu.


Rivvil.To starczyło za cały komentarz do tego co widziała teraz. Przed oczyma miała rozgrywającą się właśnie potyczkę. Stojąc bokiem, z tarczą zasłaniającą jej prawy bok szukała kolejnych celów dla swego Morgensterna, lecz, jak zdążyła zauważyć już, walka wygasała. Ewentualni przeciwnicy dla niej albo leżeli na ziemi, martwi, lub prawie martwi, albo zaczynali wycofywać się.

Zaklęła jeszcze w swoim języku na uciekinierów, ale nie ruszyła za nimi. Miała inne rzeczy na głowie. Wyrm, trzymał się za ranę na piersi, klęcząc na ziemi. Z każdą chwilą krwi było coraz więcej. Nieciekawie było też z dwoma kolejnymi mężczyznami. Jeden dostał w bok, ten to chyba Vermil- pomyślała.- A tamten drugi to Ultar. Jego ręce były całe pocięte. Poszukała jeszcze wzrokiem Lou, chcąc sprawdzić co z nią się dzieje. Wygląda na całą.

Chciała podejść do Wyrma, sprawdzić co z nim dokładniej, ale musiała przerwać tą czynność, gdyż z wnętrza chaty wyskoczył Jack, biegnąc wprost przed siebie, łapiąc konia i wspinając się na jego grzbiet. Nie minął moment a pogalopował za jednym z łowców, jakimś blondwłosym. Gdy odwróciła wzrok ku Wyrmowi, już przy nim była Dorien, czyniąc nad nim modlitwy. Przetarła krew z twarzy, acz nie całą. Broń schowała za pas. Ujrzała jeszcze zaczerwienienie na szyi Wyrma.

- Xas- powiedziała.- Rivvil.

Podeszła do Lou.

- Jak z tobą, trzymać się?- spytała, spoglądając jej w oczy.
 

Ostatnio edytowane przez RyldArgith : 03-04-2013 o 18:43.
RyldArgith jest offline