Wąsacz obserwował wszystko przez jedną z okiennic przybytku. Pozostał po prostu w holu rezygnując już z planu podążenia za karczmarzem. Korzystając z okazji wziął z kontuaru recepcji butelkę wina i wypił hausta. Musiał zasięgnąć języka, ale przez ten cały rozgardiasz nie dało się swobodnie prowadzić kulturalnych dyskusji. Nie tracąc jednak czasu i tego, że nikt w tym momencie go nie obserwuje jak gdyby nigdy nic dokładnie przejrzał zawartość wszelkich szuflad w recepcji zabierając na przedzie wszelkie klucze. Klucze zawsze się przydadzą. Pomyślał również o podpaleniu, ale widząc postępy zwierzoludzi to ciężko by było zwalić winę na tamte miernoty. |