Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2013, 00:24   #5
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Do baru wszedł mężczyzna... W sumie ciężko o nim było powiedzieć coś konkretnego. Dobrze zbudowany ale nie kark. Chyba wyższy o parę centymetrów od przeciętnego faceta ale bez punktu odniesienia było trudno to ocenić. Ubrany w nieśmiertelną, wytartą skórę i w desantach. Plecak miał wypchany ale tyle rzeczy jest niezbędnych na pustkowiach. Krótk oostrzyżone na wojskową modłę włosy zaczynały odrastać a zarost można było już określić jak brodę. W ręku trzymał karabin, nie żaden wojskowy automat a coś cywilnego z "bananowym" magazynkiem.
Z ulgą zrzucił plecak i usiadł przy barze uśmiechając się do kobiety.
- Słyszałem, że tu u Was jest zwyczaj. Za historie płacicie alkoholem. Zgadza się?
Na potwierdzenie uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To dobrze, znam masę historie. Przelazłem całe stany. Ucztowałem u szlachty w Federacji, polowałem na banditos w Hegemoni, zaznawałem chwili zapomnienia w ramionach teksańskich piękności i przelewałem krew za Amerykę na Froncie. A ile cudzych historii znam... Dobra, bo mnie suszy a wypada zarobić na piwo.
Głos przybysza zmienił się, akcent zaczął przypominać ten Posterunkowy, mówił krótkimi rzeczowymi zdaniami. Praktycznie nie wykonywał gestów, Rygory aż z niego bił.
- Nigdzie indziej nie usłyszycie o tej akcji. Jest ściśle tajna jednak ja znam jedno z ludzi, którzy przeżyli Masakrę w Liberty. Stacjonował tam oddział w sile dwóch kompanii. Żołnierze głównie z werbunku, po unitarce. Paru weteranów starało się zwiększyć ich szansę na przeżycie. Zaatakowały ich maszyny. Nie tylko mobsprzęt czy lekkie puszki, Moloch rzucił też ciężki sprzęt. Nasi nie mieli szans. Dowództwo obiecało im wsparcie Grupy Szybkiego Reagowania. Dla porucznik Kirkland, która dowodziła, od razu coś zaśmierdziało. Punkt był za mało ważny by angażować takie siły. Żeby helikopter mógł wylądować było trzeba zniszczyć stanowisko pocisków ziemia-powietrze. Poszło pięciu ochotników. Udało im się ale wszyscy przypłacili to życiem. GSR wylądowała i wydała rozkazy. Umocnić punkt, szczególnie zejście do piwnicy. Zamiast wspomóc to co zostało z obrońców, liczebnie niecałe trzy drużyny, zeszli do podziemi. Zniknęli tam na parę godzin. Moloch naciskał co raz bardziej gdy komandosi wyszli w tych swoich czarnych zbrojach. Pomogli przebić się na dach a tam zabili wszystkich. Otworzyli ogień do swoich. Mój kumpel schował się a następnie przemknął między maszynami. Wcześniej słyszał jak te sukinsyny - po raz pierwszy w głosie mężczyzny można było usłyszeć emocje. - mówiły coś o jakimś bunkrze. Oczywiście dla Posterunku jest on MIA.
Mężczyzna uśmiechnął się i odezwał już normalnie.
- To jak gospodarzu zasłużyłem na browca? Chcecie usłyszeć jeszcze jakąś historię? Skąd? A może Ty nas uraczysz jakąś opowieścią? Na pewno słyszałeś ich sporo.

-----

Może małe "zawody"? Wybieramy temat postapo, niekoniecznie związany z jakimś systemem, żeby każdy miał równe szanse i każdy pisze historie o tym. Np. kanibale, odbudowa cywilizacji, podchody, beznadziejna walka?
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 02-04-2013 o 00:29.
Szarlej jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem