Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2013, 21:44   #42
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Wojownik rzucił okiem na swego wierzchowca. Był spokojny, nie okazywał jak na razie żadnydch emocji.

-[i] Hej, chłopcze! Pewny jesteś że powinieneś starać się mnie pokonąć samemu? - uśmiechnął się delikatnie. W jego dłoniach uformowały się dwa sztylety. Cisnął je w kierunku młodzieńca. Chciał zobaczyć czy jego atak go dosięgnie. Sztylety były jednocześnie konstruktami. Jeśli miną przeciwnika, eksplodują łańcuchami, oplątując go, i zostawiając podatnym na atak. Jednocześnie, już nieprzydatny wierzchowiec rozpłynął się w małe jeziorko magmy. W razie jakichkolwiek ataków Igneus był gotów był uformować chroniącą go tarczę. W razie najgorszego zawsze pozostawał jego Semitan Vastatoris. Uśmiech nie znikał z jego ust, gdy sztylety podążały w kierunku jego przeciwnika.

Fioletowowłosy stał w bezruchu, najwyraźniej nie kłopocząc się jakąkolwiek reakcja. Przynajmniej do chwili, gdy te były oddalone od jego twarzy o niecały metr, wtedy to instynktownie skrzyżował ręce, niczym najbardziej prymitywna z możliwych zasłon. Torrens miał powody by rozszerzyć swój uśmiech, przeciwnik nie miał szans uniknąć tego ataku.

On jednak stał w bezruchu, jakby zaakceptował to, co miało stać się z jego ciałem. Najwyraźniej był jednością z wyrokami losu, lub też posiadał jakiegoś asa w rękawie.



Fioletowa energia która tworzyła wcześniej procę teraz utworzyła dwa dyski - każdy z nich zneutralizował atak pojedyńczego szkieletu.

- To teren stalowej gwardii, kim jesteś by zakłucać spokój? - chłopak zapytał, zaś fioletowe dyski zniknęły z jego rąk.

Torrens wzruszył ramionami, na razie wstrzymując się od atakowania. Niemniej rozrzucił dookoła kilka kulek, które potoczyły się, na razie jak gdyby bez żadnej wrogiej intencji.

- Wstrzymujesz wędrowca zabijając jego wierzchowca, i pytasz o zakłócanie spokoju? Kimże ty jesteś, by stanowić prawo? - spytał spokojnie Igneus, cały czas gotów do obrony.

- Spytaj się każdego, kogo mijaliście po drodze. - westchnął fioletowooki. - Nie był to dla nich zbyt miły spacer. - kolejne słowa opuściły jego usta dopiero po dłuższej chwili.

Igneus uśmiechnął się ponuro.

- Powinieneś nauczyć się niezwykle ważnej rzeczy, chłopcze. Sprawiedliwość waszej grupy... - kulki wyskoczyły wysoko w górę - Jest niczym wobej mojej sprawiedliwości - Kulki eksplodowały na róźnej wysokości, wystrzeliwując setki małych magmowych igieł w kierunku młodzieńca ze wszystkich stron.

Przedstawiciel stalowej gwardii zareagował dokładnie tak jak poprzednio. Ciężko więc spodziewać się jakichkolwiek innych efektów - te jednak nadeszły. Głównie za sprawą niezdarnych ruchów chłopca, który nie zdodał wyłapać wszystkich igieł. Jego kurtka była lekko przysmażona, zaś na twarzy pojawiło się pojedyncze draśnięcie. Fioletowe dyski zniknęły znacznie szybciej niż poprzednio, zaś między obiema dłońmi pojawiły się wyładowania energii. Pojedyńcza kulka wystrzeliła w kierunku Igneusa.

Torrens uśmiechnął się delikatnie. Masa magmy uformowała ścianę, zasłaniającą go od młodego. Jednocześnie zrobił delikatny unik w bok, wbijająć dłoń w podłoże. W tym samym czasie zza pleców jego przeciwnika wystrzeliła ręka z magmy, chwytając go za podstawę czaszki, i w zamierzeniu, miażdząc ją jednym ściśnięciem.

Tym razem Igneusowi dopisywało szczęście - fioletowy pocisk minął jego ciało gdy ten zmieniał swe położenie. Najwyraźniej dziwna energia nie robiła sobie nic z tego, co stało na jej drodze. Tuż za pierwszym pociskiem nadszedł drugi, zaś magmowy wojownik instynktownie przemienił się w swoją żywołową formę. Nim jednak usłyszymy o jego defensywie, spójrzmy znacznie wyżej, na powierzchnię jednego z pobliskich bloków, na którym to znajdował się fioletowowłosy.

Członek stalowej gwardii nie stracił płynności umysłu ani ciała, tym razem rozsądnie ustawił dysk, tak by ten zniwelował cały atak Torrensa. Ofensywa która miała być końcem chłopca ostatecznie zmieniła tylko nieco strukturę dachu, otaczając go z kilku stron małymi fragmentami lawy.

Igneus nie miał jednak okazji by przemyśleć ten fakt, drugi pocisk przemknął bowiem przez jego płynne ciało... raniąc je jednak dokładnie tak, jakby w tym właśnie fragmencie znajdowała się tam jego forma stała.

Ignues upadł na moment na jedno kolano. Zdolnościi jego przeciwnika były z całą pewnością irytujące. Dziura ziejąca teraz w jego ciele zasklepiła się, choć ciągle nieco go osłabiała. Uniósł się, namierzając swego przeciwnika.

- Conflagrationem Magnum! - Ryknął, posyłając olbrzymią magmową pięść... w budynek na którym stał jego przeciwnik. Była ona z całą pewnością dość duża był zawalić go jednym ciosem.

Gignatyczna, stworzona z lawy pięść była wystarczająco silna, by pojedyńczy strzał nie zdołał zniszczyć jej konstrukcji. Czerwona niczym wyobrażenie o jedynym kolorze zemsty dłoń zetknęła się z powierzchnią budynku, ten zaś zaczynał powoli upadać do kolan Igneusa. Najwyraźniej raz na jakiś czas bogini fortuny uśmiechnie się nawet do niego.

- Tri-shot - przeciwnik, który leciał teraz głową w dół nie zamierzał jednak poddać się zbyt łatwo - wystrzelił w kierunku Torrensa trzy pociski, które przebijały się przez kolejne warstwy betonu, zapewniając członkowi stalowej gwardii nieco czasu na rekację nim ten zetknie się z powierzchnią ziemi, coś jednak umykało jego uwadze - część zasobów jego przeciwnika z jednego, pozornie nieudanego ataku był tak blisko jego osobistości.

Torrens machnął dłonią, a resztki magmy pozostające z pięści uformowane w ostrza uderzyły ze wszystkich stron w gwardzistę. Zaraz potem sprobował uniknąć nadciągających pocisków, czekając na upadek swego przeciwnika na ziemię.

Trzy pociski, które zostały wystrzelone jeden po drugim za nic robiły sobie stojące na drodze przeszkody - parły do celu tak, jakby był on jedyną rzeczą która dla nich istniała, jakby Torrens był jedynym elementem wszechświata. Ohh, smutna byłaby to sytuacja i jakże złością przepełniona, lecz nie o tym ma być mowa. Głównym aspektem tej historii była potyczka między członkiem stalowej gwardii oraz posiadacza magmowego daru.

Ciało zareagowało błyskawicznie, jednak unik nie był wystarczająco szybki - na lewej nodze Igneusa pojawiły się płonące bólem przecięcia, ciężko bowiem było nazwać to ranami, ot - kilka płytkich rozcięć, ukazujących nieco mięska zewnętrzemu światu - przemiana w lawę nie dawała zbyt wiele, zaś Torrens zaczynał rozumieć, że fioletowa energia pochłania magię.

Antymagiczne dyski pojawiły się w dłoniach chłopca, jednak nie zdążyły zablokować większości ciosów - chłopak upadł bezwiednie na nowopowstałe gruzowisko. Tym, co dawało do myślenia Igneusowi był fakt, że był on domniemanym strażnikiem porządku, zaś hałas z całą pewnością przyciągnie tutaj więcej tego typu osobistości.

Z jednej strony... ulotnienie się z miejsca wydarzeń mogło pomóc. Z drugiej... są tacy których nie należy zostawić żywcem.
Torrens ruszył w kierunku gruzowiska, by spróbować odnaleźć ciało Gwardzisty.
 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline