Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2013, 00:27   #30
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację



Szła zziębnięta opustoszałym korytarzem w kierunku skrzydła oficerskiego. Choć czuła się zmęczona brakiem snu, samotna warta wyciszyła ją. Zajrzała jeszcze na mostek, gdzie jeden z oficerów również kończył swój dyżur. Nie zaobserwowano tej nocy niepokojących zjawisk czy obiektów na żadnym z posterunków. Można było spokojnie udać się na spoczynek.

Ivy zapowiedziała zawczasu komandorowi, że gdy tylko słońce zajdzie, tego wieczora ruszy na zwiad do Los Angeles. W planie dziś miała więc tylko wyspać się, najeść i spakować. Był to bardzo przyjemny plan.


Weszła do pokoju, którego mrok rozpraszały jedynie czerwone diody instalacji oraz mała świetlówka nad biurkiem. Megan leżała na swoim posłaniu, zawinięta w kłębek pod grubym kocem. Choć nie potrzebowała snu, lubiła naśladować ludzki tryb życia, toteż nawet się nie poruszyła, gdy Ivy zamknęła za sobą drzwi.

Pani kapitan uśmiechnęła się do siebie, po tym jak duszkiem wypiła ciepłą herbatę, którą prewencyjnie wczorajszego wieczora zostawiła w termosie. Powoli ciepło rozchodziło się po jej ciele, a zesztywnienie ustępowało ociężałości. Rozebrała się, pozostając jedynie w kusych, białych majteczkach. Nie patrząc co robi, dłonią wymacała krzesło, na którym zwykle zostawiała nocną koszulkę. Była tam, jednak przykryta mokrym ubraniem. Ivy spojrzała z zaciekawieniem na wciąż wilgotną halkę, która teoretycznie należała do niej, jednak - ponieważ ona sama gustowała w odzieży typu uniseks - została przywłaszczona przez Megan.

- Meggie, czemu to jest mokre? - zapytała, wiedząc, że syntetyczna osobowość tylko symuluje sen.

- Uprałam. - odpowiedziała beztrosko, jak by nic ponad normę się nie wydarzyło.

George, który tym razem najwidoczniej nie trzymał z nią komitywy, odpalił nagranie z kamery umieszczonej na korytarzu, przed męskim segmentem sanitarnym. Oczywiście, uchwycił dokładnie ten moment, kiedy Megan wchodziła i po kilkunastu minutach wychodziła, a tuż po niej lekko skołowany Svein, rozglądając się podejrzanie na boki.

- Aha? - Ivy była podejrzanie spokojna.

- To wy macie tam kamery? Gdzie są archiwa nagrań? - Megan zainteresowała się. Utrzymując niewinny ton zaczęła się tłumaczyć - Po prostu chciałam poznać tego nowego człowieka. Nie ma w tym nic złego? - zapytała.

- Megan, jak widać, jeszcze wiele czasu upłynie zanim dopuszczę cię do naszych archiwów. Po raz kolejny nadszarpnęłaś moje zaufanie, nie mówiąc o tym, że wciąż kryję twój metalowy tyłek.

- Chcesz, żebym opowiedziała ci kogo ostatnio “poznałam”?

- Nie. Chcę wiedzieć po co ci to. Myślałam, że George zapewnia Ci dość... impulsów.

- Żeby poznać ludzi, wasz gatunek bardzo się rozluźnia podczas zbliżenia. A dla mnie to cenna lekcja, zwłaszcza jeśli mam poznać ludzki mechanizm.


Ivy zmarszczyła brwi. Czy Megan stroiła sobie z niej żarty? Wyglądała na szczerze przekonaną wobec sensu swoich słów. Starając się opanować złość, kobieta spytała:

- I czego się dowiedziałaś o naszym nowym... koledze?

- Dobrze się zregenerował, jego masa znacznie się zwiększyła od pierwszego dnia, ma silnie rozwinięty zmysł przetrwania, raczej praktyk, łatwo się denerwuje, jego hibernacja trwała 30 lat, ma koszmary, prawdopodobnie pozostałość traumy, niezbyt rozwinięta wyobraźnia, typ niezależny, raczej nie typ manipulatora, nie ma możliwości intelektualnych by być szpiegiem.
- Megan zaraportowała jakby opisywała stan magazynu.

- Rozumiem. Posłuchaj Meggie, gramy w jednym teamie. - Ivy przysiadła na brzegu pryczy, dotykając dłoni dawnej części Merowinga. - Nie wnikam w twoje metody, nie potępiam ich, bo jesteś dużą dziewczynką, ale chciałabym żebyś mówiła mi o swoich obserwacjach... i nie ryzykowała. Bo takie “poznawanie” członków załogi może się źle skończyć. Mężczyźni walczą, gdy są o siebie zazdrośni, a nam teraz takie walki kogutów są najmniej potrzebne. Rozumiesz?

- Zazdrość? Ale po co, czy nie starczy przyjemności dla wszystkich? Przecież wasi mężczyźni nie mogą, aż tak długo.

- Tu akurat wiele się nie różnimy jako gatunki. Chęć sprawowania władzy i posiadania. Brzmi znajomo?

- Tak, ale to nie jest gatunek, to zawsze są jednostki, zachłanne, nie myślące o wspólnocie.


Ivy westchnęła ciężko.

- A co jeśli kult jednostki jest cechą gatunkową? Ludzie wiele spieprzyli przez to właśnie, że przedkładali własne interesy ponad dobro ogółu, dlatego tak ważne jest żebyśmy teraz, w trudnych czasach, nie prowokowali takich zachowań. Myślałaś, że dlaczego ja z nikim nie jestem?

- Ale czy wasz sprzęt wymusza kult jednostki? Może to kwestia systemu, przestarzałe oprogramowanie. Myśleliście o łatkach? A ty... myślałam, że to przez wspomnienie twojego ostatniego partnera, Ivy powiedz, że nie jest ci smutno.
- zakryła usta dłońmi, jakby bojąc się, że jej słowa mogły przynieść bolesne wspomnienia.

- Może my cali jesteśmy przestarzali i musimy się ponownie zaktualizować... - kobieta uśmiechnęła się gorzko - Nie martw się, smutno było mi, gdy świat się walił. Teraz niewiele robi już na mnie takie wrażenie.

- To dlaczego się nie zaktualizujecie? Przecież każdy program powinien się upgradeować. By być bardziej efektywnym.

- Nie jesteśmy programem, nasza ewolucja jest bardziej...bolesna i wiąże się ze śmiercią.

- Ale przecież czas rozwoju zewnętrznego macie już za sobą. Obecnie możecie się poddawać wewnętrznej inżynierii.

- A twoim zdaniem, będę lepszym człowiekiem, jak zacznę tak jak Ty poznawać innych żołnierzy?


Ivy zachichotała, lecz syntetyczna osobowość faktycznie chwilę zastanowiła się nad jej pytaniem.

- Będziesz miała więcej doświadczeń. Poznasz ich głębiej. Myślę, że łatwiej by ci było ich zrozumieć w ten sposób. - mówiła z przekonaniem - kobiety również, jeśli chcesz... możemy najpierw siebie poznać. - Meggie uśmiechnęła się promiennie, jakby ta wizja była spełnieniem jej snów.

- Ja zawsze byłam dziwna i wolałam poznawać maszyny niż ludzi. Może masz racje, że powinnam się bardziej otworzyć... -
jej rozmówczyni wstała z posłania ze stęknięciem - Ale to nie dziś, dziś chcę już tylko spać.

- Tak Ivy, odpocznij, ja jestem zawsze dla ciebie gotowa.

- Na początek będę wdzięczna za niesuszenie mokrych ubrań na mojej koszulce do spania.
- mówiąc to półnaga położyła się na swoim posłaniu.

- Ivy... a czy ja mogę dziś położyć się koło ciebie?

- Uzasadnienie?

- Ja... lubię cię Ivy, i gdy jesteś blisko czuję się bezpieczniej, i cieplej.

- No i się nie zaprzyjaźniasz w tym czasie z innymi...wskakuj. Tylko ja naprawdę chcę spać.

- Tak Ivy, dziękuje.
- nie trzeba było Meggie powtarzać. Gdy Ivy ułożyła się poczuła tylko jak ręka maszyny obejmuje ją.

- Śpij spokojnie, wejdę w tryb czuwania, gdy będziesz odpoczywać. Będę mogła patrzeć jak śpisz. - wyszeptała piękność.
- Dobranoc Meggie, dobranoc George. - odpowiedziała pani kapitan, po czym jej świadomość utonęła pośród sennych majaków.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 05-04-2013 o 00:49.
Mira jest offline