Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2013, 17:14   #49
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Magnus Drustar spojrzał jeszcze raz na formularz który wypełnił.
Walka w próżni. Nie znosił tego. To była zawsze największa zmora jego posługi, bowiem zawsze miał problemy z celnym strzelaniem. Przywykł do walki wręcz w której mógł wykorzystywać swoją potęgę fizyczną i duży zasięg rąk.
Odrzucił te myśli. O Imperatorze! O Święty Drususie! Daliście mi przecież rozum, abym umiał rozwiązywać te problemy.
I tym rozwiązaniem był formularz.
Departamento Munitorium miało swoją siedzibę tuż obok, bez zaskoczenia, okrętowego munitorium. Zbrojownie zawsze były przeogromne, pełne oręża, ekwipunku, a nawet pocisków do makrodział. Kapelan dotarł w końcu do grodzi i wkroczył przez nią dostojnie do wnętrza pomieszczenia.
Komnata przypominała bardziej połączenie biura Administratum ze służbami pocztowymi. Nieduża poczekalnia, długa ciągnąca się przez całe pomieszczenie lada, a za nią żołnierze w standardowych mundurach uwijający się przy robocie dla skrybów. W sumie to byli skrybowie tylko że ubrani w mundury. Magnus znów otrząsnął się i podszedł do okienka przy którym stała gwardzistka w stopniu porucznika studiując na ekranie cogitatora jakieś informacje.
Słysząc nadchodzącego Drustara wyprostowała się i przyłożyła dłoń do piersi. W jej oczach było widać zaskoczenie. Zaraz jednak lekko się ukłoniła.
- Niech będzie pochwalony Imperator. - powiedziała pospiesznie.
- Na wieki wieków, amen. - odpowiedział Magnus, a jego surowe oblicze przyozdobił lekki uśmiech.
- Porucznik Bethanny Ricks. Czym możemy ojcu służyć? - powiedziała już spokojniej kwatermistrzyni.
- Będę potrzebował na najbliższe starcie z chaosytami paru dodatkowych rzeczy. - Magnus podał kobiecie wypełniony formularz.
Kobieta przyjęła go i przyjrzała się dokładnie.
- Magnus Sigismundson Drustar, świat pochodzenia Naramax w Ekspansji Koronus... Ojciec jest wsparciem od Rogue Tradera Traxisa? - spytała unosząc wzrok na górującego nad nią wielebnego.
- Zgadza się, porucznik Ricks.
Przez twarz kobiety przemknął ledwie dostrzegalny skurcz. No tak. Dla przeciętnego gwardzisty Rogue Traderzy nie kojarzyli się z niczym pozytywnym. Kwatermistrzyni przejrzała parę następnych stron.
- Trzecia kompania. To wy dostaliście przydział do działania w próżni. - powiedziała z cichym westchnieniem i znów spojrzała na kapelana tym razem znacznie cieplej - To... bardzo trudne... i odpowiedzialne zadanie. - dodała.
- To prawda.
Kobieta jakby chwilę coś rozważała, aż nagle zarumieniła się i spojrzała nieśmiało na Drustara. W końcu znów zabrała głos tym razem znacznie ciszej.
Kapelan zachował kamienną twarz, ale po samym tonie wiedział o co chodzi. Obojętnie czy okręt Rogue Tradera czy okręt Imperial Navy. Obojętnie czy armsmeni czy gwardziści. Ludzie wszędzie mają te same problemy... a przecież taką prośbę spełniłby bez żadnego gadania, szczególnie że prosiła go o to taka urocza pani porucznik.

***

- ... ogłaszam was mężem i żoną. - powiedział dostojnie Magnus - Niechaj przychylne spojrzenie Imperatora zawsze wam towarzyszy na tej nowej drodze życia.

Kiedyś z Bonitatisem nazwali to procedurą ekspresową. Liczba małżeństw wśród załogi gwałtownie rosła na kilka dni przed spodziewaną bitwą. Ceremoniał był szybki i skromny. Gości niedużo, ozdób brak. Protokół skrócony do minimum. Tym razem poszło jeszcze szybciej, bo rozmowa z zakochanymi była krótka, a Drustar musiał sobie przypominać protokół w drodze po swoje rzeczy i Bonitatisa do baraków, a potem wyczytywać co potrzebniejsze frazy ze swojego modlitewnika.
Jednak nowożeńcy nie wyglądali na niezadowolonych z tego powodu. Kwatermistrzyni rzuciła się w objęcia swojego męża, szczupłego, ale bardzo wesołego z aparycji porucznika Stentsonna. Młoda para ubrana w zwyczajowe mundury polowe i pancerze pocałowała się, co wywołało aplauz ze strony gości. Przypadkowych gwardzistów którzy przyszli na modlitwę, przyjaciół państwa młodych i ich dowódców. Potem tradycyjny rzut ładownicą z magazynkami, bo gdzie na okręcie uświadczysz kwiatów. Pas złapała jakaś wysoka gwardzistka o długich kasztanowych włosach z trzeciej kompanii, której przez czoło i policzek przechodziła prosta długa blizna. Wyglądała na speszoną sytuacją, a jej koleżanki zaczęły chichotać i klaskać. Magnusowi aż ciarki po plecach przeszły kiedy wzrok kobiety zatrzymał się na nim na dłuższą chwilę. Gwardzistka uśmiechnęła się i odwróciła wzrok. Kapelan poczuł pod bokiem łokieć Bonitatisa i usłyszał jego zduszony chichot. Państwo młodzi weszli w tłum gości.
- Lucius, na zęby Sebastiana Thora... - warknął do altaristy Magnus.
Bonitatis tylko wzruszył ramionami. Drustar zobaczył że panna z ładownicą chichocze.
Departamento Munitorum, pomyślał, nigdy nie wiesz co cię tam spotka...

***

Magnus stał z boku i słuchał. Poprosili, aby Bonitatis mógł wygłosić przed trzecią kompanią wykład odnośnie walk w próżni. Już nie szkolenie, ale opowieść kogoś kto mieszkał w Port Wander i zna doskonale środowisko jakim jest próżnia. Lucius używając swojego nawoływacza opowiedział wraz z kilkoma armsmenami z Imperial Navy o podstawowym ekwipunku jaki zostanie im przydzielony i na co trzeba szczególnie uważać. Szczególnie skupili się na obronie i zagrożeniu jakim jest uszkodzenie powłoki skafandra. “Taśma, kleje i żywice to nasi przyjaciele” powtarzali wszyscy.
Pokazano również jak w praktyce stosować tarcze abordażowe, jak je ustawiać względem wrogiego ostrzału, które osłony są dobre, a które nie i jakie myki można zastosować, aby uzyskać przewagę. Na koniec prezentacja broni. Lasery i amunicja próżniowa to nic takiego, jednak co ważne void-borni wymienili oręż, którego nie należy używać, jak i ten który sprawdza się najlepiej.
Magnusa najbardziej bolało, że nie będzie mógł korzystać z młota i miotacza płomieni.
Dlatego też w Departamento Munitorium złożył zamówienie. Długo się głowił nad tym, ale ostatecznie poprosił o wydzielenie mu tarczy abordażowej i piki. Z tego co sam się orientował były tanie jak barszcz na trupiej mące i równie powszechne, więc i tak by to załatwił w ciągu paru godzin, jednak czego się nie robi dla bliźnich.
Przyłapał się że mimowolnie szuka wzrokiem gwardzistki, która była na ślubie kwatermistrzyni. Cieszył się że jego pancerz ma kołnierz, dzięki temu nikt nie widział jak się skrzywił, kiedy zdał sobie sprawę z tego co robi.
Wojna z heretykami i chwała dla Imperatora i Świętego Drususa..
Na tą myśl od razu spokój spłynął na jego duszę.
 
Stalowy jest offline