WSZYSCY
Po kilku minutach cała grupa zebrała się w pomieszczeniu hibernacyjnym w którym, nie tak dawno przebudzili się.
Ich sytuacja była nadal fatalna, ale wszyscy mieli nadzieję, że wszelkie ogniska i pożary zostały ugaszone.
Stalowa gródź odgradzała ich od dziwnych kudłatych istot, które zaatakowały Hurwitz. Z magazynu broni zabrano najpotrzebniejszy sprzęt, po czym także zamknięto i zabezpieczono drzwi.
W końcu po dłuższym wysiłku udało się odgrodzić od wypełzających z drugiego pomieszczenia hibernacyjnego żywych trupów. Drzwi także zostały zamknięte i wszyscy mieli nadzieję, że ożywieńcy nie zdołają ich sforsować.
Została ich siódemka, a tak naprawdę piątka, gdyż ani z Lechtenfeldem, ani z Carlsonem nie było kontaktu. Totalne katatonia.
W teorii byli jednymi z nich, ale w praktyce stanowili potencjalne źródło kolejnego zagrożenia.
Dobrze uzbrojeni i wyekwipunkowani zebrali się w najbezpieczniejszym obecnie pomieszczeniu całego kompleksu. Byli świadomi, że wbrew wcześniejszym założeniom ich walka o przeżycie dopiero się zaczynała. Ilość niebezpieczeństw i zagrożeń przyprawiała o ból głowy. Zdawali sobie sprawę, że wiecznie nie mogą tutaj siedzieć i muszą spróbować wydostać się na zewnątrz. I nieważne było, co czeka na nich na górze. Wszystko było lepsze niż perspektywa śmierci w podziemnym bunkrze.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |