- Nieźle - mruknęła - poza tym kwiatkiem w środku. To nie bodziszek, tylko poziewnik. Chodź - powiedziała, po czym weszła do chaty.
Niewiele myśląc Ari skorzystał z zaproszenia. Chałupa miała jedną, przestronną, wysoko sklepioną izbę. Belki u powały obwieszone były niezliczonymi gatunkami ziół, których zapach, choć ładny, to tak intensywny, że medyk poczuł kręcenie w nosie. Pod jedną ze ścian stał szeroki regał zastawiony glinianymi słoiczkami, miseczkami, moździerzami, garnuszkami, tygielkami, imbryczkami - jednym słowem wszystkim, co potrzebne do przygotowywania i przechowywania ziołowych mikstur. W części kuchennej znajdowała się ponadto kadź z woskiem, nad którą suszyło się kilka świec.
Kobieta wskazała Arivaldowi zydelek i poczęstowała gorącą herbatką z rumianku, mięty i miodu. Przesłuchanie trwało dalej, jednak nie było już tak jednostronne. Ari został wprawdzie zasypany gradem pytań dotyczących sposobów wykorzystania rozmaitych ziół, jednak Mądra - bo tak kazała siebie nazywać staruszka - uzupełniała odpowiedzi medyka. Dopiero po pewnym czasie Ari zorientował się, że na wiele z zadanych mu pytań Mądra nie znała odpowiedzi. Nagle olśniony przerwał w pół odpowiedź na jedno z pytań i wypalił:
- Ty sama tego nie wiesz! - Odpowiedział mu serdeczny chichot.
- A i owszem. Nie przepuszczę żadnej okazji, żeby nauczyć się czegoś nowego o ziołach. Ale ty też sporo się dzisiaj ode mnie nauczyłeś, więc nie masz powodu czuć się wykorzystany.
Ari wiedział, że to prawda. Tego popołudnia odświeżył w sobie spore pokłady częściowo zapomnianej wiedzy, a poznał drugie tyle. Gdy o tym myślał rozległo się stukanie do drzwi.
- Wejść - mocnym głosem powiedziała Mądra.
Do chaty wszedł młody chłopak, który chciał coś powiedzieć, ale ujrzawszy Arivalda na chwilę zapomniał języka w gębie. Otrząsnąwszy się, przekazał Mądrej prośbę sołtysa, by stawiła się wieczorem u niego w celu ustalenia miejsca, gdzie zginął Szybki. Po uzyskaniu potwierdzenia zniknął za drzwiami.
- To wy przynieśliście wieści o Szybkim? - ni to spytała, ni stwierdziła Mądra. - Dobrze. Rosa będzie mogła w końcu zacząć nowe życie - dodała bardziej do siebie, niż do Ariego. - No nic, młody człowieku, przygotuję ci małe co nieco i przyniosę wieczorem do Jeża.
Arivald powoli dopił swoją herbatę. Nie spieszyło mu się z opuszczeniem chatki starowinki, gdy w końcu znalazł kogoś z kim miał szansę porozmawiać na znane sobie tematy. Nie zamierzał jednak nadwyrężać gościnności Mądrej.
- Bardzo dziękuję za pani towarzystwo - medyk nie wiedział nawet kiedy przeszedł na mniej oficjalny ton w trakcie rozmów ze staruszką. - Żałuję, że nie mogę zostać na dłużej, ale moi przyjaciele pewnie już na mnie czekają.
Po tych słowach Arivald wstał od stołu, zasuwając za sobą krzesło i wziął z powrotem do rąk oparty o ścianę kij.
- Dziękuję za herbatę - powiedział jeszcze starowince na do wiedzenia i opuścił chatkę. |