Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2013, 13:39   #162
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
IZBA ZA PIECEM/SYPIALNIA DZIECI BAUERÓW

Gdy starego Bauera nie było w okolicy, Gotte poszedł do izby dzieci.
- Stefek... Bo tatko twój mówił, żebyśta mnie zaprowadził tam, gdzie łon te swoje księgi czyta. Ino prędko, bo lon teraz z Winklem poleźć musioł. Chodźta prędko. - Choć nie bardzo wierzył Gotte w sukces, to spróbował i tak takiego fortleu.

- Ojciec w karczmie trzyma jego rachunkowe papiry. - odpowiedział Stefan. - Pod ladom w szufladzie. Idź se i sam zabacz. - powiedział patrząc spode łba na szewca.

Eryk, który dotychczas był tylko biernym słuchaczem, wszedł do pokoju kuzynostwa zaraz po Gotte. Zatrzymał się przed progiem, nie chcąc przeszkadzać strażnikowi, jednak z tego, co usłyszał, było już po wszystkim. Niezbyt podobało mu się podejście szewca, jednak rozumiał, że muszą próbować wszystkiego. Jeśli to Thomas Bauer jest zabójcą...
- Cześć. Nie przeszkodzom wam tutaj? - spojrzał po dzieciakach i wskazał dłonią Millera. Nie czekając na odpowiedź kontynuował.
- Ja wiem, ciężko wam pewno, obcy do domu wchodzą i zadają pytania. Ojca waszego denerwują, a wój spokojny nie jest, ja wiem. Wiecie co? Nie chcę, zeby tu łazili, ani Gotte, ani inni. Ale wasz tato nie chce z nimi rozmawiać, a że strażnikami są, to muszą o swoje wypytać, albo jego, albo was. Co wy na to, że zadam wam kilka pytań, i sobie pójdziemy, co? Taki proste pytania. Na przykłąd, powiedzta mi, co ojciec wasz robi, jak ma wolne od roboty? Chadza do lasu na spacery, albo i w piwniczce się zamyko?

Mały Alex machnął ręką na powitanie kuzyna, Stefek burknął coś pod nosem niewyraźnie, a co chyba miało znaczyć “cześć” a Anka odezwała się ludzkim głosem.
- Jak to z wami godoć nie chce? Darli wy mordy na wieś całą. Wstydu nam robicie bez pardonu... Gorzej od Gotte co z plecami obmawio, wy drzeta się, że to nasz tatko tai prawdę o śmierci Sigmaryty. Łon? Starszyzny filar? Co ma z wami gadać, jak mu na żywca wciskacie, że to on jakieś tajemnice ma, a on godoł wyraźnie, że nie ma? To co ma wom powiedzieć, że jest jak mówicie, tylko dlatego, że tak gęby piłujeta? - pokręciła głową poprawiając obfity biust. - A tatko w wolnych chwilach i dzięki Taalu, że jeszcze może, matulę chędoży.

- Tatko lubi chować się w piwniczce czasami. - powiedział malec ale zacichł szturchnięty łokciem przez Stefka.

- Anuś, coś ty myślisz, że mi się to podoba? Wszakże my rodzina, a Herr Thomas to ojca mego nieboszczyka brat rodzony, krew z krwi. I ani obłudny język domokrążcy, ani khazadzki brak kultury i szacunku dla jednego ze Starszych wioski nie są mi na rękę, ale cóże ja mogę zrobić? Strażnikami są, śledztwo jest, to i mają prawo. Ja tu jestem, żeby pilnować, coby bałaganu nie narobili, ani ludzi nie przymuszali do kłamstwa siłą albo i groźbami. - Udawał, że nie usłyszał w ogóle odpowiedzi najmłodszego z rodzeństwa, skupił się na przeprosinach i tłumaczeniach. Miał nadzieję, że kuzynostwo nie będzie mu miało tego za złe, niezależnie od wyniku przeszukania.
- A skoro nie chceta na rzadne pytania odpowiadać, no to trudno.- Spojrzał po wszystkich, na dłużej zatrzymujać się na Annie.- Nie jestem wam wrogiem- rzucił na odchodne, po czym wyszedł klepiąc Gotte w ramię. Zupełnie jakby mówił “nic tu po nas, mamy ważniejsze sprawy”. I faktycznie, mieli. Pora sprawdzić piwniczkę.
- Ani my twoimi. - odrzekła kuzynka. - Przecie odpowiadamy, tak? - usłyszał za sobą z izby z której wyszedł.

Piwniczki jednak u piwowara nei znaleźli, wrócili więc do rozmowy dziatwą.

Gotte wyjął z kieszeni kawałek piernika i podszedł do Alexa.
- Alexik, a tatko to gdzie tą piwniczkę ma? Wujcio Gotte szuka tatka, bardzo ważną rzecz powiedzieć mu musi, a nigdzie go nie może znaleźć. Pewnie w piwniczce siedzi - Spojrzał na malca, szczerząc w uśmiechu swe ząbki.


W tym samy czasie Eryk zagadał Anne..
- Czyli mówiłaś tak poważnie? Że wasz herr Thomas jak ma wolne to... A to przeproszom, myślałem, że sobie ze mnie kawały robisz. To może opowiedzta, co herr Thomas robił ostatnio całe dnie- pilnował przygotowań do święta, rachunki prowodził, i tak dalej. Czy może gdzie chodził, czy go często nachodził i prowokowoł sigmaryta, czy ojciec opowiodoł wam o czymś nietypowym, coby u kogoś dziwne zachowanie zauważył?- Eryk stanął w koncie izdebki, starająć się skupić wzrok dzieci na sobie, i ułątwić Gottemu wyciągnięcie czegoś z najmłodszego Bauera.

- Wszytko normalnie było. - pulchna dziewczyna mrugnęła długimi rzęsami. - Ojciec z kapłanem, miej go Morrze w opiece swej, się nie kłócił przy mnie ni razu ostatnio. Już wy przestańcie z niego robić jakiegoś wroga normalnie dla Gottlieba i kultu Sigmara... - dodała smutno.


Malec natomiast zajadał się miodowym ciasteczkiem i patrzył do góry na Gotte.
- Ale to tajemnica jest. - powiedział cicho. - Nikomu nie powisz? - zapytał z przejęciem chłopczyk.
- A komu ja mam godać, co? – Zaśmiał się Gotte. – Ino ja do tatka pójdem – dodał po chwili ściszonym głosem. – To powiedz mi na uszko – szepnął nastawiając ucho malcowi.
- W kuferku. - wyszeptał po cichu malec i wyciągnął rączkę do drugi smakołyk.
- No to idę, ale pamiętaj to tajemnica - wyszeptał Gotte wręczając smakołyk małemu Alexowi.

Gotte zaczął się głowić o jakie kuferki chodzi. Jedynymi “kuferkami” były stare, sporych rozmiarów kufry w sypialni Bauerów, które są do połowy zapełnione były pościelą, kocami i zimowymi ubraniami gospodarzy. No, ale cóż, trzeba je było sprawdzić.

Bert, Arno i Gotte po opróżnieniu ich zobaczyli, że w jednym faktycznie było zamaskowane, ukryte, podwójne dno, które działa jak klapa. Po otwarciu jej okazało się, że w ciemność dołu wiedzie solidna drabina i prowizoryczne ale stabilne schodki.

- To co pany? Złazim? - zapytał raczej retorycznie szewczyk. - Panie ciemnowidzący... - dpdał po chwili Gotte zerkając na Arno i gestem ręki wskazując żeby szedł pierwszy.

Krasnolud spojrzał w dół.
-We drabin postaci khazadzkie jest przeklenstwo - mruknął. Nie cierpiał łazić po nich, bo i nie stworzony do tego był.
-To idziem. Tylko... - rzekł z jedną nogą na drabiny szczeblu.
-Chybcikiem niechaj na nóżce jednej co szybciejsze ze was skoczy Jagnę uprzedzić i Woytka takoż, coby niepokój ich wziąć raczył jakobyśmy za jaki kwadrans czy dwa wrócić z potwierdzeniem jakim nie zdążyli. Jakie to głębokie wiadomo i przy zamknięciu czy krzyki jakie usłyszeć kto raczy? - powiedział, po czym polazł na dół.

Drabinka nie była aż tak długa. Dwa metry. Gdy zeszli okazało się, że była tam ziemianka, wielka mniej więcej cztery metry na cztery metry. Oprócz drabinki był tam drewniany stół i jedno krzesło. Podłoga wyłożona była drewnianymi balami, ściany podtrzymane tez drewnem przed osypywaniem się ziemi. Na stole stał świecznik na pojedyncza świece. A pod stołem jest zamknity kuferek. Ze ściany pod sufitem, w kierunku, gdzie na górze stoi komin, wiedzie rura z zagiętej blachy, prawdopodobnie do wyciągania dymu lub doprowadzania powietrza.

- Cholera, jak tu co spalił, to nijak by to podejrzanie z zewnątrz nie wyglądało, ot w piecu palą. I rodzina też się by nie pokapowała, bo i jak? - Eryk był podekscytowany, ale i zszokowany tym, co znaleźli. W jego oczach był to decydujący dowód przeciwko herr Thomasowi. Przeciwko jego wujowi, bratu jego ojca. W jego żyłach płynęła ta sama krew, co w krwioobiegu mordercy i kultysty Chaosu... Szarpnął wieko skrzyni, zamknięte.
- Co teraz? Może wpierw wójta i resztę strażników wolnych zwołać, nim przyznamy mu się, że wiemy o tej norze? Toż to człek nieobliczalny jest...
- Najsampierw ten kuferek spróbujmy łotworzyć - zaproponował Gotte, wskazując pod stół. - Może tam i dowód, może i nie, ale spróbować trza. Jak se zamkiem nie poradzimy, to Arno siłą mu przyfanzol.

No i Arno sobie bez problemu z nim poradził. Kłódka odpadła, kuferek otwarty, a w środku: worek, a w nim z 1450 złotych koron. Bardzo, bardzo dużo! Czarny płaszcz z kapturem, ksiązki akademickie: niektóre w reikspiel, niektore w klasycznym. Te Co w reikspiel to: wprowadzenie do historii imperium, podstawy języka klasycznego, podstawy rachunkowości, podstawy logiki; w klasycznym sa dwie. Poza tym nie było w kuferku niczego innego prócz suchego prowiantu i dwóch butelek wina averlandzkiego i stirlandzkiego

I te książki w klasycznym wziął ze sobą Gotte. Popędził z nimi do Conrada.
Ten powiedział mu, że większa to ma tytuł Księga Lasu i jest o Taalu, jego świętach, znaczeniu spraw ważnych bóstwu w codziennym życiu. A druga to: Ballada o Sigmundzie. Poemat popularny w kręgach uniwersyteckich. Gorszej jakości, odpisy w dobrym stanie, drukowane jakieś 10 lat temu. Reszta książek tych w Reikspiel była sprzed 30 lat. Wszystkie były zwykle drukowane w wyglądzie ze stemplami uniwersyteckiej biblioteki. Te klasyczne takich stempli nie miały. Jedna i druga klasyczna wyszła z tej samej drukarni w Altdorfie.

Gotte poprosił jeszcz Conrada, by przejrzał je dokładnie w środku, może co tam było schowane. jakieś sekretne zapiski , czy coś. To też się okazało jednak błędnym tropem. Nie było zapisków innych od notatek tłumaczenia. Normalne, jak rzekł Conrad, było to, że ktoś kto czytał księgi klasyczne tłumaczył sobie niektóre zwroty. Nie było tam jednak nic okultystycznego. W księgach reikspielu czasem pojawiły się również jakieś adnotacja, podkreślone zdania, ale tak samo, nic okultystycznego.

Choć Baurer dla Gotte był wciąż w kręgu podejrzanych, to grubszych dowodów żadnych nie miał. Tak samo nie był pewnym względem niego, jak i Angeli, czy Furca. Tą trójkę mógł uważać za winnych, ale żadnego z pewnie nie mógł oskarżyć. Jeśli więc miał trzech podejrzanych, to któryś osądzał błędnie, tylko których…
 
AJT jest offline