Administrator | “Timeo Danaos” głosiło mądre powiedzenie. Z tego też powodu Ian nie miał zamiaru brać uczynności pułkownika Ratzula za dobrą monetę. Jak do tej pory dosyć się napatrzyli na plusy i minusy panującego w Rosji nowego systemu społecznego. I nie wyobrażał sobie szczerej rozmowy z wyższym stopniem wojskowym - zdeklarowanym komunistą.
- Pańskie zdrowie - powiedział, unosząc szklankę pełną jakiegoś ruskiego trunku.
- Zdarowje! - rozpromienił się Rosjanim. - Szczastie!
Zawartość szklanki zniknęła w jego gardle tak szybko, że aż trudno było w to uwierzyć. Ian widział już pijących Irlandczyków. Ale tempo picia narzucane przez Rosjanina budziło ogromny niepokój ale i niechętny ... szacunek.
Nim ludzie zdążyli “ochłonąć” po pierwszej kolejce piekielnie mocnej gorzałki, oficer już polewał kolejną porcję, nie marnując ani kropelki.
- Zdarowje - powtórzył Iwan Ratzul i uniósł kolejny raz sporych rozmiarów kieliszek w górę, uśmiechnięty jak dziecko, któremu dano lizaka.
Profesor jakoś niespecjalnie się angażował w rozmowy i picie. Głównie po to, by nie powiedzieć za wiele. Arturo skupił się raczej na jedzeniu, unikając nadmiaru alkoholu i nie czując się swobodnie w obecności oficera. Może był przyjazny i sympatyczny, ale też i udowodnił, że jest zaślepiony bzdurnymi teoriami komunistów, które cytował lepiej od krewnego Chance’a. A Max niespecjalnie lubił wchodzić w dysputy z wojskowymi entuzjastami obecnego ustroju, uznając ich za tępych i niereformowalnych. A co najważniejsze, za groźnych.
- Nu, agurca - chuchnął pułkownik ocierając grzbietem dłoni drugi kieliszek.
Zakąsił i powrócił do dysputy z Jamesem, na temat wyższości socjalizmu nad resztą politycznych ustrojów. Chcąc nie chcąc angażując w rozmowę Natalię służącą jako tłumaczka. Nie było trudno zauważyć, że tocząc żywiołową wymianę zdań z krewniakiem Chance’a, Ratzul co i raz zerka w stronę ślicznej dziewczyny. Wraz z ilością wypijanego alkoholu jego oczka stawały się coraz bardziej natarczywe.
- Wot, krasawica - powiedział nagle z siłą armatniego wystrzału. - Krasawica.
Zbliżył cuchnącą alkoholem twarz w stronę panny Kelly. W oczkach pojawiła mu się jakaś niespodziewana czułość. Zupełnie nie pasująca do twardej i brutalnej twarzy.
- Jak moja mała córeczka - powiedział wzruszonym tonem. - Pięć lat już jej nie widziałem. Pięć lat w służbie Matuszce Rasiji i rewolucji. Żyzń żołnierskaja. Wot.
Nalał sobie i innym kolejną porcję wódki i wrócił do rozmowy z Jamesem.
- Bo, panimajesz tawariszcz. Nie ma mądrzejszego człowieka niż Lenin. On miał wielką wizję, a my wszyscy, tutaj w Rosji, w naszym Związku Radzieckim, realizujemy tą wizję. I nie bojsja, tawariszcz. Niezadługo nasze słowa i nasze czyny pozna cała Europa, a po niej świat i ta wasza zesputa Amierika. Tak budiet. Panimajesz, tawariszcz?
B.E. Chance przytaknął ciężko głową, spoglądając w stronę Natalii, jakby chciał coś jej przekazać samym wzrokiem.
- Matka Ojczyzna wiele wymaga od swoich dzieci. - Ian skomentował wcześniejszą wypowiedź pułkownika. - A, jak sądzę, w całym niemal świecie słychać głos Związku Radzieckiego.
Jak ów głos był odbierany, tego wolał nie mówić. Jak i nie chciał sugerować, że słowa Rosjanina brzmią niczym zapowiedź wielkiego podboju, nie tylko ideowego. Milczenie jest złotem, jak powiadają niektórzy.
Pułkownik wysłuchał tłumaczenia i rozpromienił się w szczerym uśmiechu.
- Mądry z pana człowiek, towarzyszu Weld. Wiadomo, że co dobre, szybko podchwycą inni. Jak napisał Marks w swej mądrości: “Burżuazja jest niezdolna do pozostawania nadal klasą panującą społeczeństwa i do narzucania społeczeństwu warunków istnienia swej klasy, jako normy regulującej. Jest ona niezdolna do panowania, gdyż jest niezdolna do zapewnienia swemu niewolnikowi egzystencji bodaj w ramach jego niewolnictwa, gdyż jest zmuszona spychać go do takiego stanu, przy którym musi go żywić, zamiast być przezeń żywion”. Tak właśnie jest i nie można się z tym nie zgodzić, prawda, panowie towarzysze. Prawda, pani. Bo przecież kobiety to coś więcej niż narzędzie rozrodu. A, znów cytując mądrość Marksa, “Burżua widzi w swej żonie zwykłe narzędzie produkcji”. Prawdziwy rewolucjonista, widzi piękną kobietę.
- Z pewnością nie jestem żadnym burżua, towarzyszu pułkowniku - odparł Ian. - Tak się u was mówi, prawda? A wracając do tematu. Kobiet, znaczy się. Zawsze widzę piękno kryjące się w kobiecie, a nie jakieś, jak to pan powiedział, towarzyszu pułkowniku, narzędzie produkcji.
Pułkownik pokiwał głową w uznaniu. Rozpromienił się i niespodziewanie poklepał Iana mocno w ramię.
- Umnyj czeławiek z pana, towarzyszu Weld, już rzekłem. A co pan powie na mądre słowa, naszego ojca rewolucji, iż “Nasz kodeks moralny jest absolutnie nowy.(…) nam wszystko wolno, ponieważ jako pierwsi na świecie wyciągamy miecz nie w celu zniewolenia, lecz w imię wolności i wyzwolenia spod ucisku”. To hasło przyświeca nam tutaj, na Syberii. To i jeszcze jedno, które kształtuje nas zaciekłymi wrogami kotrrewolucjonistów, burżuazji, wrogów narodu i innych odmieńców. Bądźcie wzorowo bezlitośni - powiedział nasz przywódca. I tacy jesteśmy. Dla rewolucji i zwycięstwa naszych wielkich, ludowych idei. Polejmy! Napijmy się! Wódka, jak kobieta, nie lubi za długo czekać! - zaśmiał się ze swojego niewyszukanego żartu.
Chance zawtórował mu odrobinę tylko nieszczerze.
- Co prawda, to prawda. - Ian pokiwał głową, nie precyzując, które ze zdań popiera.
- A jeszcze nie spytałem, co sprowadza was, towarzysze, na Syberię?
- Ja tu jestem, prawdę mówiąc, tylko od strzelania - uśmiechnął się Ian. - W razie konieczności, oczywiście. Ale nasz szef szuka tutaj różnych złóż. Węgiel, ropa naftowa... Doktor Chance, on to godzinami mógłby o tym opowiadać, ale mam nadzieję, że nie w tym momencie... Może w skrócie, parę słów, doktorze? - zwrócił się do Chance’a.
- Tak, oczywiście - doktor napił się wódki i zaczął opowiadać o ich przykrywce. W kilka minut wyłożył znudzonemu nieco pułkownikowi zasady szukania złóż używając przy tym tak skomplikowanego słownictwa, że co drugie słowo trzeba było tłumaczyć szukając innych, prostszych analogii.
W końcu pułkownik chyba miał dość. Zaklął coś pod nosem, polał znów alkoholu i przeszedł na swój ulubiony temat - doktrynę marksistowską. |