Garść shimowych, zmutowanych kwiateczków.
Z ostatniej sesji:
Miasto opanowane przez Molocha i mutki, do tego wszystko co próbuje wszamać graczy jest podrasowane w stosunku do "zwykłych" swoich odpowiedników.
Gracze radośnie szabrują fabrykę części elektrycznych w końcu trzeba spadać. Na ulicach maszyny i dyskusja czy brać ciężarówkę czy nie. Hałas może coś przyciągnąć i ciężko się schować. Jeden z graczy wyskakuje z tekstem. "Ciężarówką ciężko się zmieścić do kanałów."
Dwóch kaznodziei toczy dyskusje o swoich religiach. Argumentów słownych zabrakło więc czas na siłowe. Obaj chwycili na tonfy i zaczęli się okładać, monter skrytykował ich fanatyzm. Klerycy spojrzeli po sobie i z tonfami na montera.
Wywiązała się kłótnia w związku z powyższym, jeden z duchownych postanowił wrócić do bazy samemu. Wychodzi z uliczki a mu przed nosem przelatuje z dużą prędkością coś wielkości psa. Komentarz? Superpies!
Ze starszej sesji, dziwię się, że nikt jeszcze tu nie wrzuciłem tego jeszcze.
Sesja miała elementy larpa, zaczęło się od porwania jednego z graczy (ponoć miałem minę jakbym miał narobić zaraz w spodnie, tak Night ma niezapomniane pomysły). Potem rozgrywaliśmy odprawę. Za salę robiła kuchnia. Jeden z graczy odgrywający szczura wywala wszystko z szafek komentując to w stylu "karma dla kota! Super!". W końcu padło pytanie:
- Goblin czego Ty szukasz?
- Live action!
Planujemy, planujemy i pada pytanie jak dorwać bandytów. Gracz-szczur:
- Położę się na ziemi, zacznę śmierdzieć i udawać martwego oposa. Oni wyjdą i ich zabijecie!
Dalsza część, dostaliśmy repliki ASG i do boju! Wszystko fajnie tylko nie wiedząc o wstawkach LARPowych zrobiłem mega bojową postać. Cóż... W życiu nie strzelałem z ASG, do tego mam wadę wzroku, nie wpadłem na założenie pod gogle okularów. Czaimy się, jeden z graczy wygląda.
- Widzę jednego.
Wyglądam również.
- Widzę.
Oczywiście po nocy bez dodatkowych okularów nic nie widziałem. Po chwili.
- A gdzie jest?
Musieli mi pokazać palcem próbując się nie roześmiać.
Podchodów ciąg dalszy i powrót oposa. Gracz odpowiedzialny za ten tekst padł na ziemię. Jak to zobaczyłem i przypomniałem sobie jego plan ledwo powstrzymałem śmiech. Okazało się potem, że chciał tylko się podczołgać.
W obu sesjach było więcej podobnych motywów ale słabo już pamiętam. Jak coś przypomnę to wrzucę.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |