Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2013, 15:32   #45
Cao Cao
 
Cao Cao's Avatar
 
Reputacja: 1 Cao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie cośCao Cao ma w sobie coś
- Pomoże mi ktoś wstać? -rzucił słabym głosem w stronę Strifera. - Nie chce znowu wracać na wózek... -dodał spoglądając na szczątki swego pojazdu.
Bowiem to nie ciałochłopaka w czasie tej walki przeszło największą ewolucję, a jego umysł i poglądy. W końcu miał powód by żyć i wspinać się dalej.
Wybuchy zewsząd zaniepokoiły nieco Strife’a, podczas wstrząsów starał się utrzymać równowagę. Chwiejnymi krokami zblizył się do szarowłosego.
- No już, wstajemy! - Chwycił go pod ramię, starając się dzwignąc go do góry. - Co teraz? - zapytał od niechcenia rozglądając się dookoła. MIał nadzieję że jeszcze wapdnie na stozkogłowego, i odstrzeli mu ten... stożkowy łeb.
- Jak to co... -wymruczał Makai zarzucając rekę na szyję Strifera, kiedy chłopak wstał z wózka okazało sie iz całkiem wysoka z niego osoba. - Idziemy rozwiązac test i ruszamy na wyższe poziomy, by znaleźć ten stalowy ogród... a wtedy, hym jak bys ty to powiedział... I will kick this fucker ass. -zakomunikował geniusz lekko się uśmiechając. - Dziękuję. -dodał jeszcze nie rpecyzując czego tak właściwie dotyczą jego słowa. - Jest jeszcze ktoś kogo powinniśmy zabrac ze soba wyżej?
- Violet...VIOLET!!! - Nagle przypomniał sobie Jeździec. - Muszę ją znaleść... Torro też! Kurwaaa... - Zaklął. - YO RAY! Zwijamy się jeżeli mnie słyszysz... - Dodał po chwili człapiąc wraz z Makaiem przez drzwi, wcześniej łapiąc za lalkę. To piętro przestawało już być tak zabawne jak się z początku wydawało. Musiał odnaleść resztę “applów”, i podążyć do celu... gdzie kolwiek się on znajdował. - Kieszeń! Znajdź Violet i Torro! - Wydał polecenia kuli mając nadzieje że wskażę mu ich lokacje.
- Kieszeń nie znajdzie dwóch osób. A przynajmniej nie tak szybko. -zakomunikował geniusz, wyjmując z kieszeni okulary, które cudem przetrwały jego walkę i zarzucił je na nos. - Idź po tego swojego tempego kumpla o czerwonych włosach, ja ze swoja kiszenia znajde ta całą Violet po czym spotkamy się... na głównym placu. -dodał po chwili Makai prostując się z trudem na własnych nogach, które bolały jak diabli. - Widziałeś może kostur kapłana, przydałaby mi się teraz podpora. -rzucił do Strifera, by ten poczuł sie potrzebny, oraz w pewien sposób akceptowalny przez Makaia, który dobrze wiedział gdzie znajdowały sie części stroju i ciała klechy. Cóż może i mógł chodzić, ale ciągle był tym samym geniuszem, którego cięzko było zaskoczyć jeżeli chodzi o rzeczy opisywalne fizyką.
- Jestem... Dziękuje wam obu że zabiliście mnie... Co się tam właściwie stało ? przekazał im w myślach Ray
- Makai... Nie wysilaj się, może mam Cię na chwile zastąpić ? Widziałeś prawda co działo się z ciałem Strifera kiedy dopuścił mnie do niego, prawda ? Nie będziesz wysilał swojego mięsistego ciała - Zaproponował Rayner.
- Kostur... ta widze! - Rzucił Strife, błyskając do przedmiotu, łapiąc go i wracając zanim Makai mógł sie nawet zachwiać. - Trzymiej... - Podał kostur jednak podejrzliwie zerkał na niego. - Jesteś pewien że chcesz to gówno tachać ze sobą? Jak nas znów woda zaatakuje? - Pokręcił głową po czym dodał: - Mówisz że ja znajdziesz... Dobra idź, Wygląda jak Rarity tylko że tak chodzi na dwóch kopytkach. Jakby coś... tak. - Wyjaśnił Jeździec. - Jak tylko ją znajdziesz na kieszeń pisaj czy jest cała i zdrowa. Ja znajdę Torro, tak z innej beczki on nie jest głupi, on jest źle zrozumiany! - Wyszczerzył się.
- Dyskusje na temat inteligencji zostawmy na inny raz. -westchnął naukowiec i oparł sie na kosturze. - Rayner.. nie zrozum mnie źle, ale właśnie o to chodzi że chce wysilać to ciało. -odparł szczerze a nastepnie wprowadził w kieszeń odpowiednie dane.
- Dobra to widzimy się niedługo, wtedy wytłumacze wam plan jak moim zdaniem przejść dalej. A nie sądze bym sie mylił. -dodał poprawiając okulary i wspierając się na kosturze ruszył za swoja kieszenią... aczkolwiek przydałoby sie kupic jeszcze jakies nowe ubrania, ale to może gdy znajdzie juz ta całą Violet. I co Strifer mógł mieć na myśli mówiąc o kopytkach?
- Nie rozumiem was... I waszej chęci męczenia własnego ciała. Jest to tak dziwnę tak nienormalnę... Jednak dziwnie to wygląda kiedy nie używasz wózka. Może gdybyś więcej chodził to byłbyś w stanie poruszać się lepiej ? - Jego stwierdzenie nie było z całą pewnością złośliwe, jednak bardzo go dziwił fakt że jest w stanie używac własnych nóg
- Przynajmniej wiesz że żyjesz! - Dorzucił Strife, uśmiechajać się łobuzersko. - Załatwiłeś sprawę z tą wodną laską? Znaczy tą co we łbie siedziała temu goścowi? -


******************

Ray- Nimfa

- Nie chciałem takiego końca... Jednak zdrada w tym świecie bywa nadwyraz okrutna. Niestety zawiodłaś tego człowieka - prawda ? Czuję jak gaśnie świadomość jest to dziwne uczucie... Uczucie które przyprawia mnie o dziwny stan... - Rayner przestał męczyć w sposób i tak wykończony i martwy praktycznie już umysł
- Nie posłuchałaś mnie a Ja spędziłem więcej czasu z tymi istotami Ty zaś przywiązałaś się do jednej. Czy Ty także teraz umrzesz... ?
- Nie umrę, lecz zapewne zniknę na długo - nimfa odparła po dłuższej chwili zastanawiania się.
[i] - Nadal jesteś związana z tym umysłem prawda... Jesteś tylko resztką jego zamysłu, gasnącym światłem... Twoje “wodne” królestwo w którym uczyłaś mnie słowa “kultura” przepadło na wieki... Jednak czy ktoś nie wykożysta tego już i tak osłabionego umysłu ? Cały czas jesteśmy w jego myślach dlatego też mogę przybrać taką postać jak Ty... W końcu to tylko myśli kształtują się nawet ten martwy mózg ma jeszcze taką siłę - Rayner stał już przy niej wyglądając jak martwy kapłan
- To są jego ostatnie myśli... Czy też moje ? - Wyciągnął ku niej rękę
- Jednak Ja nie jestem wojownikiem, nie jestem mordercą,jestem w końcu tylko dzieckiem które wierzy że może uratować wszystko co tutaj istnieje, każde życie, każdy oddech tych cielastych istot. Dlaczego by nie zostać moim zamysłem ? Ja nie jestem osobą organiczną jednak mogę wesprzeć twoje gasnące światło i być może znaleźć CI nowy dom... ? Jednak nie będę na Ciebie naciskał w końcu to nie “kulturalne” prawda ? Jednak Ty otrzymałaś zaproszenie...
- Zostać twym zamysłem? - przez twarz pani tego umierającego już miejsca przemknął grymas zdziwienia. - Co dokładnie masz na myśli? - zapytała, próbując odnaleść to, co jego gość chciał przekazać. Zapewnić jej nowy dom, czy jednak możliwe jest rzucanie tak wielkimi słowami niczym małym wietrzykiem?
- W ludzkim zamyślę istnieje twierdzenie “bóg”. Z tego co zauważyłem odmienia się przez osoby i rodzaję przynajmniej tak jest w tym języku. Ty jesteś zaś “bóg” przynajmniej tak intepretuje to mój “umysł”. Może Rayner chcę być “bóg” ? A może jest to poprostu dziecięca bezmyślna obietnica ? Która jednak z czasem będzie w stanie uratować nie jedną isotę ? Obaj korzystamy z umysłów jednak Ty posiadasz ciało prawda... ? Nie jesteś tylko zarysem, czyż nie ? Moim ciałem jest tylko i wyłącznie dziecięca zabawka, niezdolnym do niczego, Ty jednak jesteś w stanie bronić innych - zawiodła Cię tylko duma, nie czujesz się winna jego śmierci ? Możesz spróbować się zrekompensować - czyż to nie ludzkie ? - Spojrzał na nią z lekkim grymasem
- Czy pragniesz mojego wybaczenia ? Może właśnie przejąłem resztę jego życia by z Tobą porozmawiać ? Spójrz jak wiele dróg Ci oferuję...
- Czemu miałabym robić coś, co ludzkie, jeśli nie jestem człowiekiem? - pani miejsca przemówiła, zaś jej głos był pełen wątpliwości. Z jednej strony zapewne chciała zgodzić się na propozycję Raynera, jednak coś wyraźnie przed tym ją powstrzymywało.
- Jeśli stanę się twoim konceptem, co będę mogła czynić? Nawet teraz nie mam jak ukazać swego ciała w normalnym świecie - zapytała po chwili.
- Ile czasu spędziłaś w umyśle tego człowieka ? Ja tylko parę chwil a zaczęło mi na nich w dziwny sposób zależeć, zacząłem nawet przywiązywać wiekszą uwagę to czyności jaką wykonują, zacząłem rozumieć co to jest ból kiedy byłem w Ciele Strife, ujrzałem wybitne umysły ludzkie z których byłem w stanie się tak wielę nauczyć... Jednak kapłan Cię akceptował stałaś się częścią Jego.. Stałaś się jego świadomością i wsparciem, czyż nie ? Jak wobec tego możesz tak błacho podchodzić do istneń ludzi ? - Uśmiechnął się przyjaźnie Rayner w zamyśle kapłana
- Staniesz się częścią drogi, która chcę poznać ten świat i opuścić wierze. Wówczas będziemy mogli sobię pomóc nawzajem. Być może będziemy w stanie nadrabiać swoję wady... Poza tym zostaniesz moim głosem rozsądku albowiem tego często mi brakuje. Mam wrażenie że potrafisz czytać moje myśli tak samo jak i Ja innych o dziwo nie zrobiłem tego w stosunku do Ciebie, wiesz dlaczego ? Ponieważ to nie kulturalne ! - Na jego ustach tym razem zagościł szeroki uśmiech a dłońmi przedstawił wizerunek napisu “kultura” w sposób podobny do tego którym wcześniej obarczyła go Nimfa.
- Czas dobiegł końca, więc muszę się zgodzić, lub przepaść - powiedziała, zaś Rayner znalazł się na zewnątrz konającego umysłu, jednakże było go... jakby nieco więcej.
 
Cao Cao jest offline