Obadaya patrzył jak Tomas zakupuje cięższy sprzęt, z lekkim rozbawieniem. Wyglądało tak, jakby zaraz miał im załatwić telefonem kilka czołgów i helikopter. -Wybacz, zawsze bawili mnie bogacze szastający forsą. Niestety nawet setka terminatorów nie zrobi nic Mefistofero. Nie jestem do końca pewien czym on jest, jednak wiem co może go zranić i na pewno nie jest to nawet największy granat. Sądzę iż przybył z innego wymiaru, czy świata i udaje mu się dzięki temu skutecznie ochraniać przed elementami z naszej rzeczywistości. Mówiąc wprost, nic co stworzono w naszym realium nie zrobi mu krzywdy. Masz jednak rację wspominając o błogosławieniu broni.- Mężczyzna wyjął z pod stołu niewielki pistolet. Po chwili znak na jego nadgarstku zaczął pulsować bielą, a jego oczy świecić jak wcześniej. Domyślaliście się, że tylko osoby o tym specjalnym wzroku mogą to dostrzec. Broń zaczęła pokrywać się falami jasnej energii, przeobrażając się w ten sam o odrobinę większych i potężniejszych proporcjach. Na jego ściankach pojawiały się jakieś runiczne znaki i małe krzyże.-Moja moc również pochodzi nie z tego świata, lecz z boskiego wymiaru, dzięki temu, nasączone nią energią powalą tego potwora. Niestety mimo iż ta broń jest skuteczna, to jeden czy dwa strzały nadal nie wystarczą, a na więcej nam jak na razie nie pozwolił. Teraz gdy wy też dzierżycie znaki, również możecie poświęcać swoją broń, to jeden z przywilejów symbolu. Także ja nadal jestem za frontalnym atakiem. Jeśli jednak chcesz wysadzić jego wille przedtem w powietrze to nie mam nic przeciwko
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" |