Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2013, 14:14   #142
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Krew. Zebedeusz był cały we krwi. Ubranie przesiąkało nią, a jej krople spadały na ziemię. Umęczona twarz mężczyzny spoglądała ze stoickim spokojem na demona, a w jego oczach nie można było dostrzec niczego. Zero uczucia. Czysta i zwykła obojętność. Zebedeusz czuł ból. Wiedział, że Bogowie do tej mu pory sprzyjali lecz pewnie w końcu szczęśćie go opuści. Pojawienie się demona pokrzyżowało jego plany i teraz nie miał wyjścia. Obowiązek przede wszystkim, choć wiedział i czuł że jeśli go wykona cała praca pójdzie na marne. Nic to. Wzruszył rękami i poprawił ubrudzoną w krwi czuprynę. Zaczął isć w kierunku demona, nie bacząc że jedna ręka prawie jest sztywna z bólu i utraty krwi, a druga trzęsie się pod naporem ciężaru miecza. Żak zaczął coś mówić pod nosem do siebie, zapewne klnąc a potem uśmiechnął się tylko.

“Co za ironia..żebym ratował Inkwizytora. Dobre. Trzeba będzie zapisać w pamiętniku”.

Wiele już widział i wiele przeszedł. Poruszanie palcami sprawiało mu trud ale robił to powoli, wręcz schematycznie powtarzając ruchy. Szedł powoli z lekko opuszczoną głową, tak, że włosy znów opadały mu na oczy. A na ustach pojawił się szyderczy uśmiech
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline