Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-04-2013, 11:28   #141
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Estalijczyk przewrócił oczami z niedowierzaniem. Zaiste dziura to musiała być straszna, jeśli kapłan nie potrafił udzielić pomocy rannemu. Niemal zaczął współczuć brzemiennym kobietom, które zapewne musiały sobie radzić same z połogiem...

Niemal, bowiem zakręciło mu się w głowie i musiał usiąść, wywołując kolejną falę westchnień i jęków przerażonych niewiast. Ramirez uśmiechnął się blado i poczał grzebać w przytarganym ze sobą tobołku. Po chwili wydobył zeń niewielki flakon wykonany z matowego, topornie rżniętego szkła o zielonkawym zabarwieniu. De Ayolas zębami wyciągnął korek i powąchał utrzymywaną przezeń zawartość. Aż skrzywił się z obrzydzenia. Prawda - niewiele osób deklarowało się jako miłośnicy zapachu kociej uryny, bagiennego smrodu i innych afrodyzjaków tego typu.

- Myrmidia ayude me... - łyknął większą część lepkiej cieczy - ekhe... por favor... khem - zakrztusił się. Pozostałe kilka kropel wylał prosto w ranę, z której wciąż wypływała krew. Gdzieś słyszał, że to pomagało zatamować krwawienie. Zamknął na chwilę oczy, czując palenie w przełyku i dziwne ciepło w żołądku.

Oby pomogło.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 10-04-2013, 14:14   #142
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Krew. Zebedeusz był cały we krwi. Ubranie przesiąkało nią, a jej krople spadały na ziemię. Umęczona twarz mężczyzny spoglądała ze stoickim spokojem na demona, a w jego oczach nie można było dostrzec niczego. Zero uczucia. Czysta i zwykła obojętność. Zebedeusz czuł ból. Wiedział, że Bogowie do tej mu pory sprzyjali lecz pewnie w końcu szczęśćie go opuści. Pojawienie się demona pokrzyżowało jego plany i teraz nie miał wyjścia. Obowiązek przede wszystkim, choć wiedział i czuł że jeśli go wykona cała praca pójdzie na marne. Nic to. Wzruszył rękami i poprawił ubrudzoną w krwi czuprynę. Zaczął isć w kierunku demona, nie bacząc że jedna ręka prawie jest sztywna z bólu i utraty krwi, a druga trzęsie się pod naporem ciężaru miecza. Żak zaczął coś mówić pod nosem do siebie, zapewne klnąc a potem uśmiechnął się tylko.

“Co za ironia..żebym ratował Inkwizytora. Dobre. Trzeba będzie zapisać w pamiętniku”.

Wiele już widział i wiele przeszedł. Poruszanie palcami sprawiało mu trud ale robił to powoli, wręcz schematycznie powtarzając ruchy. Szedł powoli z lekko opuszczoną głową, tak, że włosy znów opadały mu na oczy. A na ustach pojawił się szyderczy uśmiech
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 13-04-2013, 18:54   #143
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Teraz już wszyscy skupili swą uwagę na demonie. Istota z innego świata, po dość szybkim rozprawieniu się z akolitami, spojrzała swymi ślepiami na inkwizytora. Po Wildbaum rozniósł się w tym momencie jeszcze głośniejszy klekot, tak jakby przybysz z innej domeny, zaczął się właśnie śmiać. Chwilę później okazało się, że była to zapowiedź, pokazanie swej siły i potęgi. Owadzia głowa zaczęła pluć w stronę Sigmaryty czerwoną, krwistą, posoką. Rozpaczliwa obrona mężczyzny na niewiele się zdała, gdy substancja, niczym kwas, zaczęła przeżerać, jego zbroję, ubiór, ciało. Demon nie przestawał pluć, zalewając sługę Sigmara żrącą krwią. Ten wił się z bólu! Krzyczał, gdy jego ciało było trawione. Rozpaczliwie rzucił się na ziemie, próbując jakoś ulżyć sobie w bólu i pozbyć się substancji. Na niewiele się to jednak zdawało… W końcu osłabł…

Demon pewnie by nie przestawał upajać się tym widokiem, gdyby nie to, że właśnie tuż przed jego rzędem oczu, przeleciał bełt wystrzelony przez Detlefa. On chybił, ale tego błędu nie popełnił już Gringar, który pierwszy dopadł stwora. Bestia zaklekotała, odwracając się w stronę khazada. Jego topór przeszedł przez kościaną zbroję straszliwego oponenta, której część posypała się niczym popiół.

Za khazadem biegli już kolejni dwaj dziwlni wojownicy Franc i Imrak, którzy zdecydowali się odłożyć na jakiś czas swój spór. Maurer, posiadający zdecydowanie dłuższe kulasy, miał dobiec pierwszy. Jego Scyzoryk, zgodnie z tradycją, powinien zaraz ściąć łeb. Imrak, z zakrwawioną głową, biegł nieco na ślepo, ale biegł w dobrym kierunku. Biegł i szczerzył swe zębiska. Skurwiel, który puścił już maurerowy zad, również dzielnie pędził, piskliwie ujadając przy okazji.

Gringar powtórzył atak. Tym razem jednak stwór go zablokował, chwytając jego dłoń. Gdy to uczynił, zgiął się tak, że jego łeb znalazła się na wysokości głowy krasnoluda, a jego ślepia zaczęły wpatrywać się prosto w oczy khazada. Gringar jakby skamieniał, nie wiadomo, czy ujrzał coś w oczach demona, ale rozdziawił gębę i znieruchomiał. Stan ten nie trwał długo, gdyż demon, uniósł swój kostur, by z ogromnym impetem zdzielić krasnoluda. Czaszka khazada pękła od razu, a ten martwy padł na zakrwawioną ziemię. I tak ostatni z trójki bliźniaków poległ w obronie Wildbaum.

Moment później zaatakował już Franc. Scyzoryk przeciął powietrzę, przeciął także ciało demona. Gdyby przeciwnikiem Franca był normalny człek, zwierzoczłek, czy nawet ork, z jakimi mierzył się do tej pory w swym życiu, z pewnością mógłby się cieszyć z kolejnego zabitego w swej karierze. Tak, odpowiedział mu tylko przerażający klekot. Nic więcej.

Imrak również zaatakował, jak i u Franca, jego topór pięknie zagłębił się w ciele demona. Wychodząc z niego, zostawił w powietrzu ślad popiołu. Bestia odwróciła się w jego kierunku, tak jak wcześniej do Gringara. I tak jak na tamtego khazada, wejrzała i na Imraka. Nienawidzący demona krasnolud ujrzał w tym momencie, w czerwonych ślepiach stwora, śmierć. Piekielne wizje wdarły się w umysł krasonoluda, który nagle stracił kontakt z rzeczywistością. Już go nie odzyskał, spotkał go taki sam los jak Gringara. Całe szczęście głową Imraka była mocniejsza. Czaszka się nie rozpadła, ale khazad padł bezwładnie na ziemię.

Po chwili bestia zaklekotała ponownie. Tak samo, jak w momentach w których trafiały ciosy Imraka i Franca. Odwróciła się w pewną stronę, jednak o dziwo patrzyła w kierunku, gdzie nikogo nie było. Teraz Franc mógł ponownie zaatakować. A może, to był najlepszy moment, by się wycofać… Czy Maurer jeszcze wierzył w pokonanie tego demona? Czy Detlef wierzył? Czy Wildbaum miało jeszcze szanse, by przetrwać, czy te tlące się jeszcze przed chwilą szanse, całkowicie już zgasły.

W tym samym czasie Ramirez został praktycznie sam, by poradzić sobie ze swoją raną i ostać przy życiu. Raz po raz do świątyni wbiegali nowi uciekinierzy, żaden jednak nie myślał o tym, by ratować estalijczyka. Wznosili jedynie błagalne modły do swych bogów, chowając się gdzie się dało. Gdy Ramirez otwierał flakonik, słyszał wśród biadolących bab, że pewnie karczmarz, by sobie poradził. Inne mówiły, że raczej jednak nie. Ale wszystko wskazywało na to, że to właśnie karczmarz, którego estalijczyk nie widział na placu boju, był też miejscowym cyrulikiem. Co jednak z tego, jeśli go tu nie było. Jakie to znaczenie miało? Ramierez wiedział też, że nie ma czasu, by go teraz szukać. Musiał wypić tą cuchnącą zawartość flakonika i zrobił to. Nie zadziałało! Ramirez poczuł się jeszcze słabiej! Czuł, jak życie od niego właśnie odchodziło. Jak szybko teraz go opuszczało. Choć nie! Spojrzał na ranę, a ta… a ta zdawała się zasklepiać. Widział jak kawałki przeciętej skóry zaczęły się zrastać. Chyba tylko ten ohydny smak spowodował osłabienie, a sama mikstura działała. Działała!
 

Ostatnio edytowane przez AJT : 13-04-2013 o 19:59.
AJT jest offline  
Stary 13-04-2013, 19:18   #144
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- O ty w dupę jebany synu kurwy i sodomity, ja mam pierwszeństwo do tego kurdupla! -

Franc mocniej chwycił za Scyzoryk i zaatakował po raz kolejny. Widząc co stało się ze krasnoludami, starał się unikać spoglądania w ślepia demona. Sprzymierzeńców było coraz mniej, nawet nie licząc Imraka, ale wojownik na to nie zważał. Zawsze wiedział, że tacy jak on giną w walce. Jeśli to ma być jego ostatnie starcie, to i tak dobrze. W końcu zginie w walce z demonem! Zawsze będzie coś patetycznego do napisania na mogile. O ile będzie komu...
 
malahaj jest offline  
Stary 13-04-2013, 19:36   #145
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Korzystając z sytuacji, że demon odwróci się w drugą stroną Franc i jego Scyzoryk natarli! Znowu celem był łeb stwora. Ten łeb musiał odpaść! Musiał oddzielić się od reszty ciała, bo jak doświadczenie Franca mówiło, to jest najlepszy sposób na zwycięstwo. Cięcie poszło idealnie, no może ciut wyżej, niż miało pójść, bo miast odrąbać głowę przy samej szyi, odrąbał jej Maurer tylko pół. Ale czy pół odrąbanej głowy to za mało? Wyglądało na to, że… tak! Mimo, iż demonowi został już tylko jeden, najniższy rząd oczu… Mimo, iż demonowi poza tym został jeszcze tylko otwór gębowy, który nieustannie klekotał, nawet zwiększając teraz intensywność klekotu… To stwór z domeny Chaosu, miast paść nieżywy, stał! Stał i żył, choć może właściwej było rzec, że istniał. Stał i wszystko wyglądało na to, że zaraz ponownie zaatakuje. Klekot był teraz podobny do tego, jaki był przed atakiem na inkwizytora. Wielce możliwe było, że mimo braku połowy głowy, stwór zaraz zacznie pluć żrącą, śmiercionośną krwią.
 
AJT jest offline  
Stary 13-04-2013, 20:15   #146
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Połówka z głowy. Jeszcze tylko raz. Widząc, że demon ma zamiar puścić krwawego pawia, zrobił zrobił dwa kroki w bok, aby utrudnić mu "celowanie". Choć i tak swoje wiedział. Trza było łeb urwać, to będzie po sprawie.

- To ja go tnę! -

Warknął pod nosem i uderzył po raz kolejny. Tym razem celował w nogi stwora, aby nim "zachwiać" i w ten sposób utrudnić trafnie kawasem. Potem miał zamiar dokończyć zacinanie głowy.

Trochę było mu wstyd. Jeszcze nigdy nie musiał czerepu drugi raz poprawiać...
 
malahaj jest offline  
Stary 13-04-2013, 20:22   #147
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie wyglądało to dobrze. Zdecydowanie nie wyglądało.
Trup ścielił się gęsto, co gorsza - trup padał po nieodpowiedniej stronie.

Detlef naładował kuszę, bardzo starannie wycelował... i strzelił do potwora.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-04-2013, 12:12   #148
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Oczy Estalijczyka odzyskały swój zwykły blask, gdy tylko zauważył, że jeszcze nie pora umierać. A przynajmniej jeszcze nie teraz. Trudno powiedzieć, czy odzyskał siły, czy też siłą woli wspartą widokiem gojących się ran podźwignął się z podłogi i rozejrzał dookoła, wyglądając również za zewnątrz świątyni. Widok demona nie poprawił mu nastroju, jednak, zapewne z powodu odniesionych ran i bitewnej gorączki, nie poraził go strach, pozostawiając możliwość działania.

Cofnął się do środka. Jego wzrok padł na leżące na posadzce muszkiety. Przyszedł mu do głowy szalony pomysł. Nie tracąc czasu przystąpił do ładowania obu luf. Kiedy skończył, zabrał muszkiety ze sobą, jednak nim wyszedł na zewnątrz, pochwycił najładniejszą z kobiet chroniących się w przybytku i pocałował ją namiętnie. Zaskoczona niewiasta próbowała się bronić, jednak chwilę później poddała się woli cudzoziemca. Ramirez chciał jeszcze coś powiedzieć, ale roześmiał się tylko i wybiegł na zewnątrz.

Widział spustoszenie, jakie czynił potwór. Widział bezsilność walczących z bestią ludzi. Wiedział, że nie potrafi strzelać z muszkietu. Ale w odróżnieniu od łuku mógł strzelić z przyłożenia. Wtedy spudłować nie sposób.

Przypomniało mu się jeszcze krasnoludzkie powiedzenie:
"Co jest lepsze od jednej lufy? Dziesięć luf!"

On, co prawda, nie miał dziesięciu muszkietów. Te dwa, które targał pod pachami będą musiały wystarczyć. Pędził na stwora zajętego egzekucją inkwizytora.
- Żryj to, paskudo! - krzyknął i przykładając obie lufy do pleców w miejsce, gdzie ktoś tych rozmiarów powinien mieć serce - wystrzelił.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 22-04-2013, 20:30   #149
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Nagle stało się coś dziwnego, demon jakby zasłonił się od strony w którą miał zamiar zacząć pluć i… ręka, którą się zasłaniał, mu odpadła! Ot tak odleciała, nie zostawiając za sobą nawet śladu krwi, choć to pewnie dlatego, że stwór jej w ogóle nie posiadał. Żaden z wojaków nie miał pojęcia co się stało.
Za chwilę zabolało go coś jeszcze mocniej. Stwór, aż wyprostował się klekocząc z bólu. Powodem nie był strzał Detlefa, który najwidoczniej wciąż nie mógł opanować się w taki sposób, by ustrzelić przybysza z innej domeny. Powodem okazał się jeden ze strzałów Ramireza, który mimo ran, mimo niezwykle ciężkiego stanu, postanowił dołączyć do bitwy o Wildbaum. Bronią trzymaną w rannej ręce z pewnością nie trafił, ale drugą wyglądało na to, że tak. Celował w miejsce, gdzie powinno być serce. Tam też skorupa stwora się rozsypała, zmieniając w popiół. Czy miał serce, czy nie… nie było ważne teraz. Ważne było, że najwidoczniej bolało. Bolało, ale jednak nie zabiło.
Jak to niektórzy mawiają… co się odwlecze, to nie uciecze… Franc „Ścinacz Łbów” Maurer, który na konto dzisiejszego dnia dopisał… pół łba, kolejny raz zamachnął się Scyzorykiem. Gromkie ~ Wrrrraaaaaa!!!!!~ rozniosło się po Wildbaum. Ogromny zamach i ogromna siła, jaką zebrał wojak, miała odesłać demona do zaświatów raz, a dobrze. Stwór klekocząc wściekle, nie zdołał zablokować ciosu, który z trudem, bo z trudem, ale przeszedł przez cały tułów potwora. Górna część nie odpadła do dolnej, a demon jeszcze zdołał się odwrócić w stronę Franca. Klekotał już jednak coraz ciszej, po chwili został nawet zagłuszony przez wściekłe sapanie Maurera. W końcu i całkiem ucichło i wtedy całe ciało nieoczekiwanego gościa obróciło się w proch. Zwłoki maga, które były zamknięte w demonie zostały uwolnione, a z nich wyturlał się dobrze znany Francowi klejnot. Po paru sekundach wszystko jednak zamieniło się w popiół. Z demona, maga i klejnotu, nic nie zostało poza nic nie przydatną kupą popiołu.
Gdy ochłonęli, zobaczyli, że zarówno Imrak, jak i Inkwizytor się poruszają. Byli ledwo żywi, ale jednak żywi. Takiego szczęścia nie miał ostatni z bliźniaczych khazadów.

Teraz też wszyscy dostrzegli, jak za kupą popiołu zebrał się mrok. Tak jakby wzbiła się ona w powietrze i zmieniła się w niewielką, ciemną chmurę. Ale ta chmura powoli zaczęła przybierać ludzką postać. Kolejny przeciwnik?! Demon wraca!? Już Franc uniósł Scyzoryk, by ściąć temu łeb. Już był gotowy! Całe szczęście tego nie zrobił, gdyż w pewnym momencie wszyscy zauważyli, jak z cienia wyłonił się, spowity mrokiem, Zebedeusz dzierżący w dłoni osmalony popiołem miecz. Oczy miał on szare, a na twarzy jego gościł szyderczy uśmiech.
 
AJT jest offline  
Stary 23-04-2013, 13:17   #150
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Cienie przestały otaczać Zebedeusza, tak że stał się widoczny dla wszystkich. Osmalony miecz został schowany do pochwy a sam Zeb podszedł do kupki popiołu i zebrał je do sakiewki. Milczał co jakiś czas zerkając na Franca i Inkwizytora. Nie baczył już na to, że cała ręka była we krwi a on sam wyczerpany do granic możliwości. Oczy wydawały się puste, jakby wyzute ze wszelkich emocji. Ruszył chwiejnym krokiem do karczmy. Powoli stąpał i tylko mruknął do siebie:

- Inkwizytor zawdzięcza życie magowi..co za ironia - prychnął

Zebedeusz szedł powoli, marząc tylko o jednym. By się napić i odpocząć. Był zmęczony. Zbyt zmęczony by się tłumaczyć.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172