Widokiem dwóch osób nikt z walczących z początku się nie przejął. Dla nich szybko stało się jasne, że w Imperium nikt o zdrowych zmysłach nie zaciągnie krasnoluda do straży miejskiej. Jednak ich oczom ukazał się naciągnięty łuk Hansa, sytuacja nieco się zmieniła. Dzieciak rzucił kamień na ziemię i zatrzymał w miejscu. Mężczyzna, którego uprzednio tłukł w głowę puścił swoją ofiarę, i stanął wyprostowany. W ciemnościach udało się dostrzec niepokojący znak - jego twarz nie zdradzała strachu, wszystko wskazywało jednak na to, że póki co jest nieszkodliwy. Podobnie jak jego ofiara - mężczyzna leżał w kałuży krwi, a jego ciałem bezustannie wstrząsały drgawki. Pozostała dwójka jakby nie usłyszała słów Hansa, biła się dalej. Dopiero gdy Helvgrim ruszył w ich kierunku, jeden z mężczyzn rzucił się do ucieczki wgłąb ulicy, a drugi wyciągnął zza pasa nóż, i rzucił się na krasnoluda. Zanim zdołał się zamachnąć, dostał solidny cios w splot słoneczny trzonem topora. Zachłysnął się, ale kontynuował atak. Ciął wysoko, w okolice twarzy krasnoluda. Nóż minął gardziel Helvgrima w niebezpiecznej odległości. W tej samej sekundzie Hansowi puściły nerwy - młody, niedoświadczony w walce zbyt słabo trzymał naciągniętą cięciwę potężnego łuku. Grot strzały z przerażającym odgłosem wbił się w sam środek szyi mężczyzny. Napastnik padł na ziemię w bezruchu.
Po kilku sekundach, gdy emocje opadły, zorientowaliście się, że młody chłopiec znikł gdzieś w ciemnościach. Pozostaliście tylko Wy z jednym z mężczyzn na nogach, i dwoma nieprzytomnymi, albo i nawet martwymi. |