Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-04-2013, 19:16   #31
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Mrok Grunheim o tej godzinie zdawał się być nieprzenikniony. Widoczność była niemalże zerowa. Każdy, kto miał nieszczęście spędzić tą noc na ulicach miasta, starał się mieć ze sobą miecz lub topór, a nawet choćby nóż czy dłuższy gwóźdź - tak na wypadek niespodziewanej napaści z jednej z niezliczonych, bocznych alejek i uliczek. Lata świetności Imperium minęły, i noce w miastach były tego doskonałym przykładem. Liczne latarnie stojące przy ulicach, w czasach luksusu i prosperity oświetlały płomieniem nawet najciemniejsze zakamarki. Teraz próżno było szukać choć jednej, która byłaby uzupełniona. Ten brak oświetlenia powodował, że niebo nad miastem było doskonale widoczne o tej porze roku i nocy. Miliardy gwiazd błyskało na niebie nad umęczonym Starym Światem naigrywając się z tych, którzy musieli radzić sobie z przyziemnymi sprawami, niemogąc dołączyć do jednej z konstelacji unoszących się gdzieś w niebiańskim niebycie.

Doszliście wreszcie na targowisko. Nie było tu śladu normalnych, uczciwych ludzi - same opryszki, przestępcy i pijacy. Widziana przez Helvgrima pijana młódka spała teraz obok rynsztoka. Chyba nie dożyje rana, sama, na targowisku, pijana... - podpowiedziały myśli Helvgrima. Jednonogi bezdomny znikł, przybyła za to masa zwierząt, zwabionych zapewne zapachami jedzenia sprzedawanego tu na codzień. Od czasu, gdy Helv był tu poprzednio, wiele się zmieniło.
Nie zmienił się tylko nieokreślony stan przyjaciela - Rondelka. Na targowisku nie udało się go znaleźć. Postanowiliście więc wejść w alejkę, gdzie wcześniej Helv spotkał ludzkiego chłopca szukającego pożywienia w stercie śmieci obok drogi. Teraz już go tam nie było. Musiał wrócić do domu albo usnąć w którejś z uliczek.
Nie byliście przejęci losem nikogo, poza Rondelkiem. To się odmieniło po kilku minutach, gdy waszym oczom ukazała się scena bójki. Czterech... Nie... Pięciu mężczyzn tłukło się między sobą. A raczej czterech mężczyzn i jeden chłopiec. Helvgrim poznał go. To ten sam, który wcześniej szukał czegoś w śmieciach.
Walczyli ze sobą, wyraźnie na śmierć i życie. Jeden z nich przygniótł drugiego całym swoim ciężarem, i uderzał jego głową o kamienistą drogę. Kilkunastoletni chłopiec bił tego drugiego w głowę, jednak był za słaby, by zrobić cokolwiek dorosłemu mężczyźnie.
Wasza sprawa, czy nie wasza? Może nie, ale może oni widzieli Rondelka?
 
Yaneks jest offline  
Stary 05-04-2013, 12:09   #32
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Hans nie myśląc długo ściągnął z pleców łuk i naciągnął na cięciwie strzałę, mierząc w osiłka którego nieudolnie próbował powstrzymać malec krzyknął nań

- STAĆ , STRAŻ MIEJSKA! – zakrzyknął możliwie donośnym i ciężkim głosem.

Były to pierwsze słowa które miał nadzieję powstrzymają bandziora wyraźnie pogrążonego w feworze walki. Oczywiście Hans do żadnej straży nie należał, jednak obawiał się, że samo „stój” nie powstrzymało by agresora. Kątem oka dostrzegł, że Helvgrim już szedł w stronę ogarniętych walką ludzi, uważając by nie stanąć na linii strzału. Ciemności zdawały się sprzyjać fortelowi Hansa, bandziory mogły mieć trudność w połapaniu się z kim mają do czynienia – jednak równie dobrze mogły skupić któregoś z walczących na osobie Hansa. Mimo więc iż ten celował do mającego przewagę osiłka, był gotów przekierować strzałę na tego, który rzuciłby się w jego stronę z zamiarem ataku. „Przynajmniej rozwiązałoby to definitywnie problem kogo mam zaatakować...” – pomyślał wciąż mierząc do osobnika , który swojemu przeciwnikowi koniecznie chciał wykazać, że nierówności kocich łbów najlepiej są widoczne z bliska.

Pomimo bliskiej odległości jak i przycelowania Hans liczył po cichu, że widok dwójki uzbrojonych mężczyzn powstrzyma „imprezowiczów”, wolałby nie ryzykować przypadkowego postrzelenia malca, który był niebezpiecznie blisko osoby w którą Hans mierzył. Sytuacja była na tyle ryzykowana, iż nie wiedział nawet czy w ogóle odda strzał, liczył, że wycelowana strzała wraz z okrzykiem i zmierzającym krasnoludem ostudzą zapędy agresorów.

Helvgrim podłapał pomysł człowieka podchodząc chwycił za topór którego trzonkiem zamierzał przywalić w czerep człeka okładającego leżącego na ziemi przeciwnika. W momencie uderzenia wydał jeszcze przeciągłe, głośne i groźnie brzmiące

- WAARGGGH - przypominające ryk wywerny , a na pewno mrożące krew w żyłach każdego, kto miał stać się celem przerażającego wojownika dzierżącego oburącz potężny topór. Mógł uczynić wśród bezbronnych właściwie przeciwników rzeź, ale nie zamierzał tego czynić, był pewny , że unieszkodliwi wszystkich rozdając solidne kuksańce , a być może połowa ucieknie zanim do nich dojdzie...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 09-04-2013 o 12:03.
Eliasz jest offline  
Stary 11-04-2013, 01:06   #33
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Widokiem dwóch osób nikt z walczących z początku się nie przejął. Dla nich szybko stało się jasne, że w Imperium nikt o zdrowych zmysłach nie zaciągnie krasnoluda do straży miejskiej. Jednak ich oczom ukazał się naciągnięty łuk Hansa, sytuacja nieco się zmieniła. Dzieciak rzucił kamień na ziemię i zatrzymał w miejscu. Mężczyzna, którego uprzednio tłukł w głowę puścił swoją ofiarę, i stanął wyprostowany. W ciemnościach udało się dostrzec niepokojący znak - jego twarz nie zdradzała strachu, wszystko wskazywało jednak na to, że póki co jest nieszkodliwy. Podobnie jak jego ofiara - mężczyzna leżał w kałuży krwi, a jego ciałem bezustannie wstrząsały drgawki. Pozostała dwójka jakby nie usłyszała słów Hansa, biła się dalej. Dopiero gdy Helvgrim ruszył w ich kierunku, jeden z mężczyzn rzucił się do ucieczki wgłąb ulicy, a drugi wyciągnął zza pasa nóż, i rzucił się na krasnoluda. Zanim zdołał się zamachnąć, dostał solidny cios w splot słoneczny trzonem topora. Zachłysnął się, ale kontynuował atak. Ciął wysoko, w okolice twarzy krasnoluda. Nóż minął gardziel Helvgrima w niebezpiecznej odległości. W tej samej sekundzie Hansowi puściły nerwy - młody, niedoświadczony w walce zbyt słabo trzymał naciągniętą cięciwę potężnego łuku. Grot strzały z przerażającym odgłosem wbił się w sam środek szyi mężczyzny. Napastnik padł na ziemię w bezruchu.
Po kilku sekundach, gdy emocje opadły, zorientowaliście się, że młody chłopiec znikł gdzieś w ciemnościach. Pozostaliście tylko Wy z jednym z mężczyzn na nogach, i dwoma nieprzytomnymi, albo i nawet martwymi.
 
Yaneks jest offline  
Stary 11-04-2013, 11:52   #34
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Kiedy do Hansa dotarło cóż uczynił momentalnie zbladł i dostał drgawek. Przez chwilę niczym nie różnił się od trupów leżących nieopodal. Odwrócił się na bok i zaczął rzygać zwracając wypite niedawno porcje piwa i częściowo strawioną kolację. Pochylony wymiotował jeszcze przez chwilę i gdyby tylko zawartość umysłu można było zwrócić tak łatwo i szybko jak zawartość żołądka, z pewnością by się na to zdecydował.

Do momentalnie trzeźwego Hansa docierała wciąż na nowo informacja, iż zabił człowieka. Świadomość, że miał nóż i że chciał zabić jego towarzysza stanowiła nikłe choć pocieszające światełko w tunelu. Nie dopuszczał nawet do świadomości, iż człowiek ten nie stanowił żadnego zagrożenia dla krasnoluda dzierżącego topór. Nawet nie pozwalał sobie na dopuszczenie takich myśli, które krążyły wokół przeciążonego umysłu niczym komar nad zasypiającym.

Dopiero po chwili był w stanie wyprostować się, otrzeć rękawem usta i dziwnie beznamiętnie przyjrzeć się pobojowisku. Widział iż Helvgrim przesłuchuje jedynego przytomnego człeka, choć nie docierało do niego nic z tego co mówili, dopiero po chwili kransolud skinął na Hansa każąc mu iść z sobą. Młodzieniec uczynił to pośpiesznie chcąc możliwie szybko stracić krwawą scenerię sprzed swoich oczu, nie zdołał jednak oprzeć się pokusie i spojrzał po raz ostatni na swoją ofiarę, której ręce zdążyły jeszcze zamknąć się w śmiertelnym geście wokół strzały. Nie wiedział, czy zdarzenie należy zgłosić straży, czy pozostawić wszystko tak jak jest – w końcu i tak zginie w gąszczu innych zabójstw jakie się w mieścinie wydarzają. Gdyby ktoś zapytał go o imię z pewnością też nie byłby w stanie na to pytanie odpowiedzieć. Na dłuższy czas stracił wszelka inicjatywę i jedynie podążał za krasnoludem – jedyną oazą pewności i spokoju. Zdał się całkowicie na swego towarzysza , niezdolny do podejmowania samodzielnych decyzji.
 
Eliasz jest offline  
Stary 17-04-2013, 13:10   #35
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Helvgrim rozejrzał się po ulicy. W ciemnościach nikogo nie dało się dostrzec. Być może istniała szansa na to, że poza chłopcem i dwoma żywymi mężczyznami, nikt Was tu dzisiaj nie widział. Jeden cały czas był tutaj, patrzył na Was, może próbował zapamiętać twarze? Helvgrim huknął go kolanem w brzuch. Mężczyzna zgiął się w pół, po czym otrzymał silny cios w kark. Padł nieprzytomny na ziemię.
Nietutejszy - rzekł Helv - Nie mówi po naszemu. Jest bezużyteczny.
Przynajmniej nie powie o niczym strażnikom - pomyślał Hans. Rzeczy nie chciały jednak ułożyć się po Waszej myśli. Nieprzytomny mężczyzna z poranioną głową, odkąd przyszliście leżący w kałuży krwi, zaczął się budzić. Jeżeli tylko otworzy oczy, zobaczy Was, i dwóch nieprzytomnych ludzi - jednego pobitego, drugiego ze strzałą tkwiącą w ciele. Szybko zarzuciliście kaptury, i schowaliście za pobliskim rogiem zastanawiając się, co dalej.
 
Yaneks jest offline  
Stary 21-04-2013, 18:32   #36
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Na Siedem Szczytów...do kroćset siem znaczy. Po co nam to było! Bardziej twierdził niż pytał sam siebie Helvgrim. - Herr Hans, wszystko z tobą w porządku? Choć nie sposób było widzieć tego jak Hans zbladł na twarzy, to Helv był pewien że młody awanturnik jest w lekkim szoku i trzeba go zawrócić z dróg jakie teraz obierał jego zszokowany umysł. - To trudne, wiem... nigdy nie będzie łatwiej... każde życie waży tyle samo, nie ważne czy człowieka czy khazada, rozumiesz? Ważne byś to wiedział. Słowa krasnoluda nie mogły pomóc Hansowi w żaden sposób, zresztą, Sverrisson nie miał wcale zamiaru niczego tłumaczyć. Każdy kto odebrał komuś kiedyś życie wie że nie sposób wytłumaczyć takich sytuacji lub je usprawiedliwić, każdy przeżywał to na swój sposób, Helvgrim to wiedział, niestety. Teraz najważniejsze było jedynie by człek nie stał się ciężarem. Najpierw drętwy jak kłoda, potem emocjonalna rozpadlina, brak dystansu i działania... to zawsze kończyło się podobnie, albo taka osoba stawała się nerwowym wrakiem i ofiarą, albo kończyła w kamieniołomach zaraz po tym jak przyznała się do strasznego czynu. Helvgrim zaszydził w myślach z takich osobników. Zawsze było możliwe że Hans taki nie będzie, khazad na to liczył. - Hans otrząśnij się człeku. Helvgrim mówił do Hohenzolerna szeptem...od czasu do czasu wyglądał zza rogu w stronę gdzie przed kilkoma chwilami doszło do walki. - Weź że się w garść teraz. Musimy działać szybko. Krasnolud mówił do człowieka, tym razem spojrzał mu w twarz... patrzył tak długo aż Hans pokiwał mu głową na zgodę lub może na znak że khazad może na niego liczyć. - Dobra... teraz tak zrobimy, inaczej to nie pójdzie.

Po chwili obaj, krasnolud i człowiek ruszyli w głąb alejki. Plan był prosty. Hans miał zabrać swoją strzałę i przeszukać zabitych lub nieprzytomnych. Oczywiście nie rozsądnym było by zostawić w ciele zabitego swoją broń, Hans musiał zadbać by strzała zniknęła... przeszukanie natomiast miało lub mogło dać klika efektów. Po pierwsze, być może, dało by wskazówki na to kim są rabusie, jeśli nie zwykłymi bandziorami. To było ważne, gdyż istaniała szansa na to że mogli mieć oni coś wspólnego ze zniknięciem Rondelka. Każda informacja była ważna. Po drugie. Jeśli znikną kosztowności, to zapewne straż miejska pomyśli wpierw o miejscowych bandziorach których to pewnie ma na oku od jakiegoś czasu... to może zmylić trop, choć nie musi. Po trzecie. Uratowany z opałów człek może wiedzieć coś na temat Rondelka lub miejskiego półświatka, a jeśli nie, to chociaż może pomoże w poszukiwaniach Niklausa, kto wie może to miejscowy. Kolejne było oczywiście to że znalezienie kilku szylingów przy rabusiach podreperowałoby puste kieszenie Helva i Hansa. Wielki i misterny plan jaki zamyślił Helvgrim, tak po prawdzie to przyszedł mu do głowy dopiero później, już po wszystkim... a wtedy kiedy krew była jeszcze gorąca i pot spływał strumieniami po plecach wszystko sprowadzało się jedynie do zwyczajnego i krótkiego - Trza pomóc temu człekowi.

Jaka rola Helva była w tym całym planie? Helvgrim miał zająć budzącym się człowiekiem. To było jasne że za chwilę ktoś może się tu zjawić. Trzeba było zadbać by jedyny który może ich rozpoznać wiedział że zawdzięcza życie Helvgrimowi i Hansowi, to jedyny sposób na to by trzymał gebę na kłódkę. Khazad liczył też na to że Hohenzolern przełamie się po tym jak zbliży się do ciała człowieka którego zabił. Teraz ważyły się losy tego wojownika, albo stanie się twardy i przełamie on skuwające go lody, ale zacznie płakać jak elfi bękart. To się miało okazać za chwilę.

Krasnolud podbiegł do budzącego się mężczyzny i najlepszym Reikspelem na jaki było go stać powiedział głośno do Hansa. - Dobij pozostałych. Był to ustalony wcześniej sygnał. Teraz albo nigdy, jeśli któryś ze złoczyńców jeszcze dychał albo był przytomny, teraz musiał to okazać albo zginie... oczywiście Helvgrim nie miał zamiaru nikogo dobijać na prawdę, Hans raczej też nie, świadczyły o tym jego wystraszone oczy. - Wstawaj. Sverrisson rzucił do rannego mężczyzny. - Pomożemy ci... mów gdzie iść. Podniósł pobitego jegomościa i przerzucił jego ramię nad swym karkiem. Spojrzał na to co robi Hans, a po krótkiej chwili spojrzał w oczy rannego. Helvgrim czekał na to że mężczyzna ich poprowadzi do bezpiecznego miejsca, nie mogli wrócić do karczmy, a ani Helv ani pewnie Hans nie znali bezpiecznych melin w tym mieście. Trzeba było działać szybko.
 
VIX jest offline  
Stary 22-04-2013, 13:09   #37
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Słowa krasnoluda przywróciły jasność myślenia człowiekowi. Po chwili już nie pamiętał nawet co mu Helvgrim powiedział, lecz w umyśle pozostała zamglona komenda dotycząca wyjęcia strzały. Skupił się na zadaniu jakie mu zostało postawione. Po raz kolejny spoglądając swej ofierze w szkliste oczy uzmysłowił sobie, iż człowiek ten już nie cierpi. Nie musi zmagać się z trudami codziennego życia, ze zdobywaniem pieniędzy kosztem zdrowia i reperowaniem zdrowia kosztem pieniędzy. Być może jego dusza spoczywała w krainie błogości i zapomnienia. Być może tam w zaświatach dziękuje Hansowi za skrócenie jego ziemskiej męki...

Myśli Hansa podryfowały na niebezpieczne obszary morza martwego. Młodzieniec nie zdawał sobie jeszcze wówczas sprawy, ale pewne granice uległy przesunięciu, inne zostały zatarte , a pozostawiona luka otwierała się na otchłań w którą strach było nawet zaglądać, a co dopiero wchodzić.

Nieco mechanicznie i o dziwo z wprawą jakiej by u siebie nawet nie podejrzewał, podciągnął wierzchnią szatę zmarłego i owijając ją wokół jego rąk zaciśniętych na strzale pociągnął w górę – zważając aby nie ochlapać się przy tym krwią. Strzała została wyciągnięta wydając przy tym dziwny dźwięk który długo jeszcze miał powracać w nocnych koszmarach młodzieńca. Dłonie trupa na szczęście nie uległy jeszcze pośmiertnemu stężeniu, więc gładko wyciągnął z nich strzałę po czym owinął w oderwany trupowi strzęp koszuli i schował w torbie.

Do uszu człeka doszła kolejna komenda od krasnoluda – „dobij pozostałych” . W pierwszej chwili, w odruchu , dłoń młodzieńca powędrowała do pasa w stronę sztyletu, z morderczym zamiarem wyszukując owych pozostałych. W istocie na ziemi leżała wciąż nieprzytomna ofiara bójki. Dopiero po dwóch krokach wykonanych w jej stronę Hans przypomniał sobie rozmowę z krasnoludem w alejce i ustalone z nim pośpiesznie sygnały. Podszedł do nieprzytomnego, szybki rzut oka na krasnoluda uświadomił mu, iż ten zajął się rannym – oraz , że obaj byli odwróceni do człowieka plecami.

Przez chwilę człowiek rozważał czy nie pozbyć się niewygodnego świadka, pomysł ten zarzucił bardziej z odruchu rozsądku niż litości czy współczucia. Miał świadomość, że kilku i tak uciekło i w tej chwili sprawa może dotyczyć jeden lub dwóch ofiar – w zależności od poczynań człeka. Pomyślał też o tym, aby przeszukać nieprzytomnego przy czym zamierzał zaledwie uszczuplić sakiewkę a nie zabierać jej całej zawartości. Do pełnej biedy brakowało mu tylko napadu na tle rabunkowym. Pozostawione pieniądze od razu by temu przeczyły, a nikt przecież nie wiedział ile ofiara miała ich przed walką.

Przez głowę Hansa przeleciał szereg myśli tak krystalicznych jak gdyby zabijaniem zajmował się od kilku lat. Uświadomił sobie, że ci którzy uciekli nie mieli żadnego interesu w tym aby udawać się do straży. Sami byli zamieszani i współodpowiedzialni za walkę jaka się tu wywiązała i za śmierć. Sami zapewne unikali straży, gdyż przyzwoici obywatele nie włóczyli się po nocach po mieście wszczynając bójki. Ostatecznie byli też niewiarygodnymi, zapitymi świadkami, którzy nie pójdą na straż w takim stanie, a gdy już ochłoną i wytrzeźwieją, będzie za późno by pójść na straż nie wzbudzając podejrzeń względem własnej osoby.

Hans targnięty przebłyskiem zabójczego geniuszu przesunął nieprzytomnego człeka w pobliże ofiary częściowo kładąc go na niej, wcisnął mu w rękę własny sztylet, po czym ostrze obejmowane nieprzytomną dłonią człowieka zanurzył do końca w ranie spowodowanej strzałą, poszerzając ją znacznie. Rękę trupa z zakrwawioną dłonią nałożył zaś na nieprzytomnego. Bójka i jej ofiary tłoczyły się właściwie tuż obok siebie zaś rozdeptane ślady i szamotanina jaka miała miejsce na ziemi dopełniła całości krajobrazu czyniąc go nieczytelnym.

Po chwili dobiegł do krasnoluda meldując mu o wykonaniu zadania i pomógł nieść człowieka, przy najbliższym skrzyżowaniu rozsypał też drobinki pieprzokrzewu nadającego się zwłaszcza na przyprawę, w pewnych jednak okolicznościach przydatnego także do gubienia pościgów z udziałem psów.
 
Eliasz jest offline  
Stary 30-04-2013, 23:48   #38
 
Yaneks's Avatar
 
Reputacja: 1 Yaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputacjęYaneks ma wspaniałą reputację
Hans

Spojrzałeś na swoje "dzieło" z góry, oceniając, czy zwinięte ze sobą ciała uczestników bójki wyglądają na szkody powstałe naturalnie, czy na pozorowane zabójstwo. Ostatecznie, ciężko było poznać, że ciało nieprzytomnego mężczyzny zostało ułożone celowo obok zabitego. Niemając więcej czasu, pomogłeś Helvovi przenieść ostatniego z rannych.

Helv
Hans nie zabrał całej zawartości sakwy, co zrobiłeś Ty bez drgnięcia dłoni. W końcu pieniądze są Wam teraz potrzebne bardziej, niż zwykle, a chodzi Wam o upozorowanie zabójstwa na tle rabunkowym.

Hans, Helv
Rozbudzony człowiek z potłuczoną głową nie był łatwym obiektem do przenoszenia. Rana w głowę była na tyle poważna, że ledwo trzymał się na nogach, przepływał przez Wasze ręce, ledwo dał się nieść. Bełkotał coś niezrozumiale, nie podpowiedział, dokąd najlepiej go zaprowadzić. W głowie Hansa pojawiła się przyjazna twarz Heinricha Braustera. Może on byłby w stanie Wam pomóc? Na pewno, jako osoba o pewnych wpływach, mógłby chociaż poradzić... Z drugiej strony, ledwo go znaliście. Nie wiedzieliście też gdzie go szukać o tej porze nocy. Szliście więc przed siebie, prowadząc rannego mężczyznę przez alejkę. Gdy w oddali zobaczyliście patrol straży, od razu zboczyliście w kolejny mroczny zakamarek. Nie wiedzieliście, w której części miasta mieliście okazję się znaleźć. Wyszliście po drugiej stronie przejścia, w kolejną ciemną uliczkę. Nie była to żadna główna droga, raczej ulica, przy której znajdowały się domy mieszkalne bogaczy. Wskazywały na to czyste chodniki oraz bogato zdobione wejścia do kamienic. W jednej z nich słychać było donośne głosy biesiadników raczących swe gardła drogimi trunkami, cieszących się obecnością pięknych pań na zawołanie. Cofnęliście się do przejścia, by odpocząć. Niesienie ciężko rannego mężczyzny przez ulicę szlachty, zazwyczaj rojącej się od straży, nie było dobrym pomysłem, a Wasze barki były zmęczone walką, niesieniem ciężkiego człowieka, i brakiem snu.
Trzeźwe myśli Helva od razu przyniosły mu na usta słowa:
- Panie Hans, chyba już wiedzą. To aleja zamieszkana przez bogatych, a żadnego strażnika jak okiem sięgnął. Musimy się pos...
- Weeee... toooo... - słowa przerwały mowę Helva. To był ranny mężczyzna, którego nieśliście.
- Mów! Gdzie iść! Mówże! - syknął Helv.
- Weeeee... źźź... tooo...! - mężczyzna najwyraźniej próbował powiedzieć "weź to", ale wybite zęby i uraz głowy nie pozwoliły mu uformować normalnie brzmiących słów. Jego drżąca ręka sięgnęła do kieszeni kamizelki. Wyciągnął stamtąd, częściowo zamoczony w wodzie, częściowo we krwi, kawałek metalu. Wyglądało to na jakiś medalion, częściowo uszkodzony, zgnieciony solidnym uderzeniem miecza albo topora w sam środek.
- Komu to zanieść!? Mów, na jaja cesarza! - klął dalej Helv, ale rannemu najwyraźniej do końca odebrało mowę. Pluł krwią, krztusił się. Obaj wiedzieliście, że z każdą wyplutą kroplą krwi, część duszy opuszczała już ciało tego człowieka. Ostatnim gestem, bohatersko przełamując okrutny ból przeszywający jego ciało, zdołał wykrztusić:
- Unikajcie... wiedźmy... z północy! - gdy wypowiedział ostatnie słowo, jęknął z bólu, a jego głowa opadła bezwładnie na ziemię. Mężczyzna wydał ostatnie tchnienie, a jego oczy zastygły w bezruchu. Widzieliście odbicie czystego nieba, niezliczonych gwiazd w jego szklących się źrenicach.
Klęczeliście przy nim w bezruchu, zastanawiając się, co dalej. Helvgrim oglądał przez chwilę medalion. Były na nim jakieś inskrypcje, napisy w nieznanym języku. Wyglądało na to, że przedmiot wykonany jest ze szczerego złota. Poza napisami i zgnieceniem na środku, nie miał innych znaków charakterystycznych.
Z zadumy wyrwały Was okrzyki strażników.
- Tam są ślady krwi! Kogoś nieśli!
O tym nie pomyśleliście. Mężczyzna z rozbitą głową zostawił szalenie czytelne ślady krwi jednoznacznie wskazujące, gdzie się znajdujecie.
 
Yaneks jest offline  
Stary 01-05-2013, 03:42   #39
VIX
 
VIX's Avatar
 
Reputacja: 1 VIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumnyVIX ma z czego być dumny
- Śpij spokojnie człeku. Helvgrim żegnał się szybko ze zmarłym nieznajomym, nie było na to wiele czasu, nocna straż miejska była w pobliżu. - Wybacz że nie mogliśmy ci pomóc. Kontynuował słowa do martwego mężczyzny. - Ułóżmy go na plecach... niechaj patrzy w gwiazdy podczas swej ostatniej podróży. Helv mówił szeptem do Hansa. Szczerze było krasnoludowi żal nieznajomego... śmierć w brudnym i cuchnącym zaułku, do tego z ręki jakichś podrzędnych bandziorów... to nie było godne pożegnanie dla kogoś kto ostatnim tchnieniem postanowił dać przestrogę dwóm obcym jakimi byli dla niego przecież Helvgrim i Hans.

- Każda część naszego życia jest jak słońce na niebie, ale dziś cień zstąpił na nas mości Hahenzolern... na nas i tego biedaka. Sverrisson mówił do Hansa lecz wzrok wbijał w medalion który to umierający wcisnął mu do dłoni. Po chwili złoty krążek znalazł już swe miejsce w kieszeni krasnoludzkich spodni. Helvgrim postanowił skierować swe kroki do karczmy Krępego... nie było daleko do tej spokojnej przystani a khazad znał dobrze drogę która do ów karczmy prowadziła. Teraz bez rannego mężczyzny łatwiej było poruszać się po ulicach, jednak ze względu na zaalarmowaną straż, krew na odzieży Helva i Hansa oraz późną porę, szanse że zostaną zatrzymani przez uważną milicję, były spore.

- Musimy być uważni niczym niedźwiedź przy bartni... gwardziści są czujni w Grunheim, jak żeś przy bramie zauważył herr Hans. Idźmy do Krępego on nas ukryje. Jest nam to winien. Pójdźmy tędy. Sverrisson skinął na wprost i puścił się biegiem w głąb ciemnej alejki. Krasnoludzki zmysł orientacji nie pozwalał mu się zgubić, ale jaka szansa była na to że za rogiem czeka na nich patrol straży... tego nie wiedział nikt. Jednak pewnym było że jeśli ich złapią to w żaden sposób nie wykręcą się z tego co się stało. Nikt nie bedzie słuchał, obcych, nic nie znaczących podróżników, takich bez znajomości i zasobnej sakiewki. Jedyny ratunek był w ucieczce, jak najdalej od ciała pechowego powiernika tajemniczego medalionu który teraz rozgrzewał udo biegnącego khazada. Czy metal był rzeczywiście ciepły czy tylko umysł Helva płatał figle wybujałej wyobraźni górala? Orzec trudno... fakt był jednak taki że Sverrisson nie przestawał myśleć o medalionie. Czuł że musi zrozumieć zagadkę z nim związaną, w ten czy inny sposób. Miał już pewne pomysły, wpierw jednak on i Hans musieli znaleźć się w bezpiecznym miejscu, przy szklanicy złotego płynu i w pobliżu ciepłej pościeli.

Krasnolud biegł i biegł... był znacznie szybszy niż większość krasnoludów, niż większość ludzi, niż niejeden spiczastouchy elgi. Choć nogi khazada nie były już takie mocarne jak jeszcze rok temu, zaraz przed zajściem w tunelu w pobliżu Faulgmiere, gdzie ładunek prochowy rozerwał na strzępy filar podtrzymujący sklepienie, a spadające głazy zgniotły nogi krasnoluda na miazgę. Szczęściem, zielarka Saskia, uratowała kończyny wytrzymałego biegacza, dzięki swym maściom i ziołom. Teraz Helvgrim odsadził biegnącego z nim Hansa o kilkanaście metrów... postanowił więc zatrzymać się i odsapnąć oraz trzymać równe tempo z człowiekiem. Trochę zaskoczył Sverrissona fakt że Hohenzolern tak dobrze się trzymał i że starał się utrzymywać równe tempo biegu. Widać Młody, jak mówił o sobie Hans, potrafił wiele, może więcej niż sam przypuszczał. Krępy wojownik z Azkrah miał co raz to lepsze zdanie o niedawno poznanym człowieku. Jeszcze nigdy nie dzielił tak wiele z kimś kogo znał jedynie jeden dzień. Co zatem kryła dalsza przyszłość... to wiedzieli jedynie wszechwiedzący bogowie.
 
VIX jest offline  
Stary 01-05-2013, 10:25   #40
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdy Hans usłyszał nawoływania straży pomyślał, że już wszystkie złe moce sprzysięgły się przeciwko nim dwojgu. Część jego umysłu, osobowości, radziła zatrzymać się porozmawiać, wytłumaczyć... Były to sposoby z jakimi do tej pory radził sobie w trudnych sytuacjach. W głowie powstawały naprzemiennie różne historyjki dotyczące niedawnych wydarzeń, z których żadna oczywiście wprost nie wskazywała na winę człowieka czy krasnoluda...

Nie był to jednak czas na próby persfazji. Mroczna i twarda cześć Hansa od razu nasunęła mu zimną i ciemna perspektywę lochów. Brutalną i niemiłą straż. Być może nawet śmierć na miejscu od bełta wystrzelonego przez strażników do „uzbrojonych i niebezpiecznych” ...

Hans skinieniem głowy zgodził się z krasnoludem, nie było czasu na pogaduszki, biegł ile sił w nogach – a biegał szybko. Była w tym szansa, iż strażnicy zwyczajnie nie dogonią uciekinierów. W końcu kierunek jaki obrał Helvgrim był z wszech miar słuszny, człowiek wiedział, że gdyby karczmarz robił jakieś trudności, można byłoby posłużyć się sekretem ukrywanym do tej pory w rękawie. Wykazać powiązania ze złodziejami i liczyć na to, iż i karczmarz nie będzie chciał ściągać na swoją głowę kłopotów. Strażnicy na zapleczu, sekretne znaki, pewna mimika i działania z wszechmiar sugerowały powiązania karczmarza z gildią złodziei, o ile to miasteczko dorobiło się czegoś na kształt gildii. Nawet gdyby był całkowicie niewinny i niewmieszany w interesy złodziejskiego świata , smród podejrzeń i oskarżeń wyduszony z Hansa ciągnąłby się za karczmarzem jeszcze przez długie lata...

Oczywiście należało najpierw z karczmarzem po dobroci, odwołując się do "wspólnych znajomych" i wspólnoty interesów. Straszenie pozostawiał jako ostateczność.

Hans w biegu nie zapomniał o jednym ważnym dowodzie którego miał nadzieje spalić przy nadarzającej się okazji. W tej chwili nie wiedział, czy będzie jeszcze jakaś okazja, dlatego biegnąc wyciągnął z torby strzałę, przełamał ją na trzy części i wrzucił wszystko do kanału pod miastem licząc na to, iż część z grotem zatonie, a reszta strzały gdzieś sobie wypłynie.

Starał się nadążyć za krasnoludem i mimo iż zawsze uważał siebie za dobrego i szybkiego biegacza musiał przyznać, że krasnolud bił go na łeb na szyję w tym momencie. Nie miał pojęcia jak to robił mając tak krótkie nogi, ale skubany przebierał nimi szybciej niż krasnoludzki bankier paluszkami na liczydle. Gdyby nie przystanki które robił z pewnością znikłby Hansowi z oczu. Po trochu Hans miał nadzieję, że tak robi, nie chciał mieć Helvgrima na sumieniu, a sam też zdołałby dotrzeć do karczmy. Głęboko jednak cieszył się, że nie jest w tym wszystkim sam.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 01-05-2013 o 10:27.
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172