Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2013, 09:02   #42
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Smocza Skała czekała na Donnchada prawie taka jak ją zastał. Zamek rządzony przez piratów, jakoś przetrwał niekończącą się zabawę. Co ładniejsze służki znalazły nowe powołanie i zdecydowanie lepszą pracę. Pozostali jeńcy zdawali się być nietknięci, może trochę zapomnieni, może trochę bardziej przerażeni.

Nie było się czemu dziwić, akustyka zamku pozwalała im przysluchiwać się dokładnie treningom Maegora, które okazały się cudowną rozrywką dla chwilowo pozbawionych zajęcia piratów. Wieprz zdawał się uczyć bardzo szybko i, choć minęło w sumie bardzo niewiele czasu od wyprawy Donnchada do stolicy, to zdawało się że urósł na diecie ze zwęglonego ludzkiego mięsa.

Gdy Donnchad przybył na Skałe, właśnie trwał trening i zbierano zakłady o jego przebieg. Jak szybko Maegor pożre delikwenta? Czy najpierw go spali, czy zagryzie? Czy pojmie komendę, wydawaną przez Jenny? Nawet najwymyślniesi bukmacherzy nie byli w stanie jednak przewidzieć, że wzmocniony na bogatej w żywą zdobycz smok, wykorzysta swoje dobre skrzydło by wznieść się przez ułamek sekundy na wietrze i spaść na spanikowaną zdobycz z góry, jak jastrząb. Drapieżnik przysiał swoim niemałym ciężarem na człowieku i dało się słyszeć pękające kości. Najedzony Maegor nie zabił jednak więźnia, a zaczął drapać się tylną nogą po pękatym brzuszysku, wywołując u mężczyzny jeszcze więcej bólu.

Śmiech zawładną obserwującymi tłumami. Donnchad widział kliku pirackich lordów, o których przybyciu poinformowano go zaraz po zejściu na ląd. Była tam Czerwona Mariella,


dawniej prostytutka z Pentos, dziś złowieszcze imię na morzach. Było Pięć Pucharów, słynących zarówno ze sprytu, jak i kłótliwości oraz sławny Salladhor Saan.

W końcu, przez jęki cierpiącego oraz śmiech tłumu, przebił się słodki, ale stanowczy głos Jenny.
- Zabij - Maegor natychmiast zamarł, jak zahipnotyzowany i zwrócił cały swój intensywny płomień na przygniecionego człowieka. Trwało to ułamek sekundy, a zakończyło się burzliwym aplauzem, jakiego te mury dawno nie zaznały.

~"~

Zanim zaczęli rozmowę całkiem niedaleko dało się słyszeć urywany krzyk i jęk. Wszyscy zamarli. Kyr’wein dał susa w krzaki, ponownie udowadniając że jest tchórzem jakich mało. Ferro chwyciła odruchowo za broń i przypadła do ziemi, nasłuchując. Kolejny urywany krzyk, nieco bardziej po prawej. Ferre uniosła się do kucek i ruszyła w tamtą stronę, skradając się, jak cieniokot.

Gdy Robar do niej dołączył, stała już nad trupem i wyciągała mu strzałę z serca.

- To nie ja - szepnęła.

Mężczyzna wyglądał na wojownika o ambiwalentnym podejściu do szerko pojętej moralności i podstawowych zasad higieny. Jego twarz zryta była bliznami, włosy śmierdziały i kleiły się do kopuły czaszki, jak cienka warstwa gówna, a na piersi nosił przybrudzony krwią, i to nie tylko jego własną, znak Boltonów.

Ferro przyglądała się przez chwilę strzale.

- Hn, to nie z łuku - przejechałą palcem po szczątkowej lotce - To z kuszy.

Tego typu broń była bardzo efektywna, ale niezbyt popularna na północy.

- Założę się, że tam dalej - pokazała kierunek, z którego dobył się pierwszy krzyk - Leży drugi taki - trąciła boltonowego obszczymura czubkiem buta z nieukrywaną odrazą.

Nagle, ktoś zawołał.

- Hej! Nie chcę z wami walczyć - mężczyzna miał akcent, który Robar rozpoznał od razu. Klanowiec z Północnych Gór. Chyba Flint - Więc mam taką pokojową propozycję ... odłóżcie nożyki i nie zarobicie bełta między oczy.

Ferro podniosła wzrok. Tuż nad nimi, na gałęzi siedział kusznik.


- Wiecie, zabiłem tych, którzy za wami poleźli - uśmiechnął się - Trochę zaufania, królisiu - tu zwrócił się do Robara - Nie zgrzałeś się aby tam na południu?
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 11-04-2013 o 15:05.
F.leja jest offline