Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2013, 15:14   #361
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Przez moment Diritha korciło, żeby najzwyczajniej w świecie odpowiedzieć "Tak." i nie dodając nic innego postawić się po obu stronach konfliktu. Potem wystarczyło poczekać spokojnie aż się w końcu nawzajem ubiją po czym pójść ze zwycięską stroną. Problem jednak polegał na tym, że obie strony najprawdopodobniej miały za mało oleju w głowie, żeby po wszystkim uznać tą odpowiedź i pewnie i tak by został postawiony po 'tej złej" stronie. Może i udałoby mu się jakoś dalej ich przekonać, jednak polityka i perswazja nie interesowała go mocno. Poza tym, po użyciu swojej "perswazji" mógłby nie mieć już szans nawet na dołączenie do wygrywającej strony. Może Kapitan statku by to pojął i udało by mu się wyjść z sytuacji bez żadnych zatargów, ale on nie wyglądał na takiego co w tej chwili kontrolował swoich podwładnych.
Poza tym drow nie przyszedł tu żeby stawać po czyichś stronach, miał lepsze rzeczy do roboty, które mogły mu na dłuższą metę przynieść niezłe zyski. Albo przynajmniej nieco więcej zysków niż kłopotów, których już miał po uszy.
- Nie. - odpowiedział spokojnie jak gdyby nigdy nic czekając w kolejce do wejścia do miasta w którym nadgorliwa straż przetrzepuje wszystkich wchodzących. - Ja tu tylko sprzątam meduzy, golemy, jakieś dziwne wszopodobne gigantyczne mrówki, czasem ludzi jak się nawiną na kiepski humor albo ktoś mi za to zapłaci... z resztą tej meduzy za darmo nie sprzątnąłem... - powiedział poważnie dając do zrozumienia, że ma zamiar upominania się o jakąś nagrodą za uwolnienie miasta od meduzy. A to, że na jej miejsce przyleciał feniks, pojawiły się golemy i wszy? To już nie jego wina.
- Szukam Pierwszego Zaklinacza, bo chciałbym z nim pogadać na temat tego jak można usiekać tego feniksa wyżywającego się na waszym mieście. - stwierdził stawiając się po stronie miejscowych. Układy z przemytnikami na razie nie były mu potrzebne, pomijając fakt, że zadłużeni mieszkańcy wyspy mogą mu przynieść więcej korzyści niż prawdopodobnie transport w jedną stronę na ląd. Chociażby dla tego, że od tych pierwszych będzie mógł zażądać sowitego wynagrodzenia jak już w końcu sytuacja się unormuje i w końcu staną na nogi.

Miejscowi i przemytnicy gapili się chwilę na ciebie i wilczycę. Niektórzy przemytnicy uśmiechnęli się pod nosami lub zachichotali na dźwięk twoich słów, ale nie złośliwie, ale jakby wiedzieli o czym mówisz. W końcu mają latający statek a ich kapitan jest zielonkawy. Pewnie nie jedno już widzieli. Miejscowi z kolei nabrali raczej agresji.
- Dlaczego mielibyśmy ufać temu drowowi?! To zabójca!
- Drowom nie można ufać!
- To na pewno on zabił króla!
- Odkąd się pojawił pojawiły się ta meduza i golemy! Wcześniej ich przecie nie było!
- Czego on tu w ogóle szuka?! Niech wraca do siebie, pod ziemię!
- Po co tu przybył? Odkąd się pojawił on i tamci co z nim byli same nieszczęścia!
- Tfu! Drowy trzeba tępić! To mordercy, kombinują z demonami i mroczną magią!
- Na pewno zamordował króla, chce naszej zguby! Czego innego mógłby tu szukać drow?!
- Spójrzcie na niego, źle mu z oczu patrzy! To przeciez wyszkolony skrytobójca, od razu widać! Czego mógł tu szukać jak nie łatwego zarobku? Pewnie i królewski skarbiec zdążył okraść!
- Meduza go upuściła, on jest przeklęty, na pewno zawarł sojusz z demonami które zesłały krakena i nie pozwalają nam opuścić tej wyspy, drowy są przeklęte!
- Powinniśmy go zabić! Nie ma tu czego szukać!
- Tak, czułbym się bezpieczniej, gdyby ten drow nie żył! – szemrali. – Boję się o swoją rodzinę!
- Kto wie czy on nocą nie wlezie do chaty i nie wymorduje wszystkich!
- To prawda, drowy nie śpią w nocy i widzą w ciemnościach!
- Te wszystkie nieszczęścia... czułbym się lepiej, gdyby ten drow nie żył i nie chodził po tej ziemi! Powinniśmy zrzucić go z klifu do przeklętego morza, niech demony zabierają swojego krakena i swoich sojuszników!
- Ten wilk też nie jest normalny. Powinniśmy jego też zabić. Jeszcze nam wilków w zagrodach brakuje, kto wie kogo to pogryzie albo co pożre! I jak znajdziemy tamtych, też! Tego orka i tę czarownicę... Od razu wyglądali podejrzanie!
Szemranie trwało i nie wyglądało na to, żeby ktoś chciał wpuścić cię do Zaklinacza. Co gorzej, samego Zaklinacza nadal nie było widać.
- Odejdź stąd, nie masz tu czego szukać! - warczeli do ciebie miejscowi. – I zabieraj tego psa ze sobą!
Miałeś wrażenie, że jeśli się odwrócisz, dostaniesz widły w plecy. Pechowo, motłochu było znacznie więcej niż was (w liczbie dwa...). Zauważyłeś, że kapitan statku przygląda ci się z daleka, ze stoickim spokojem znosząc to co się działo. Miał minę „rób ta co chce ta”, nie wyglądał na szczególnie zmartwionego utratą statku i zestresowaną załogą.

Słysząc chłopskie argumenty tylko pokręcił głową z politowaniem oraz jedyne co chciał zrobić oprócz ukrócenia niektórych wieśniaków o głowę, to pacnąć się ręką w czoło. Nie zrobił tego jednak, bo była za duża szansa, że któryś z miejscowych postanowi spróbować szczęścia i nadziać go na widły. Wtedy już doszłoby do otwartego konfliktu, w którym na pewno pierwsze co zrobiłby to przemienił się w tygrysołaka. Prawdopodobnie wtedy połowa by uciekła, ale mimo wszystko byłoby nieciekawie, lub zabawnie jeśli spojrzeć na to z innej strony.
- I spróbuj pomoc kiedyś ludziom... - rozłożył bezradnie ramiona, które zaraz potem opadły w dół. Był jednak uważny i przygotowany do ewentualnej obrony, jeśli i ten gest spowoduje, że któryś z głupszych strażników wiejskich spróbuje swojego szczęścia.
- Magu. - zwrócił się do któregoś z starających się nie uczestniczyć w konflikcie przedstawiciela tej profesji. - Potrzebuje tylko wiedzieć, czy Zaklinacz jest w tej wiosce. Albo czy któryś z was wie coś może o feniksach, lub jest w stanie wyczarować jakiegoś chowańca, którego mógłbym użyć bo pomocy w ataku na tego przerośniętego ptaka?
Tym razem nie zamierzał wdawać się w dłuższe dyskusje, tylko otrzymać odpowiedź i pozostawić wieśniaków w spokoju. To jest do zmroku, jeśli faktycznie okaże się, że Zaklinacz jest w wiosce. Wtedy wystarczyło tylko zakraść się do wioski korzystając z osłony nocy i po kłopocie. Korzystając z rasowych predyspozycji oraz biorąc pod uwagę, że ma do czynienia z wieśniakami, powinno to być wykonalne. Co najwyżej musiałby uważać na magów, jednak przy odrobinie szczęścia i z tym nie powinno być dużych problemów. Chyba, że otrzymałby pomoc od tych magów, do których właśnie się skierował. Wtedy wystarczyło już tylko opracować jakiś nieco bardziej składny oraz mający szansę na powodzenie plan ataku.
 
eTo jest offline