Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-04-2013, 15:14   #361
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Przez moment Diritha korciło, żeby najzwyczajniej w świecie odpowiedzieć "Tak." i nie dodając nic innego postawić się po obu stronach konfliktu. Potem wystarczyło poczekać spokojnie aż się w końcu nawzajem ubiją po czym pójść ze zwycięską stroną. Problem jednak polegał na tym, że obie strony najprawdopodobniej miały za mało oleju w głowie, żeby po wszystkim uznać tą odpowiedź i pewnie i tak by został postawiony po 'tej złej" stronie. Może i udałoby mu się jakoś dalej ich przekonać, jednak polityka i perswazja nie interesowała go mocno. Poza tym, po użyciu swojej "perswazji" mógłby nie mieć już szans nawet na dołączenie do wygrywającej strony. Może Kapitan statku by to pojął i udało by mu się wyjść z sytuacji bez żadnych zatargów, ale on nie wyglądał na takiego co w tej chwili kontrolował swoich podwładnych.
Poza tym drow nie przyszedł tu żeby stawać po czyichś stronach, miał lepsze rzeczy do roboty, które mogły mu na dłuższą metę przynieść niezłe zyski. Albo przynajmniej nieco więcej zysków niż kłopotów, których już miał po uszy.
- Nie. - odpowiedział spokojnie jak gdyby nigdy nic czekając w kolejce do wejścia do miasta w którym nadgorliwa straż przetrzepuje wszystkich wchodzących. - Ja tu tylko sprzątam meduzy, golemy, jakieś dziwne wszopodobne gigantyczne mrówki, czasem ludzi jak się nawiną na kiepski humor albo ktoś mi za to zapłaci... z resztą tej meduzy za darmo nie sprzątnąłem... - powiedział poważnie dając do zrozumienia, że ma zamiar upominania się o jakąś nagrodą za uwolnienie miasta od meduzy. A to, że na jej miejsce przyleciał feniks, pojawiły się golemy i wszy? To już nie jego wina.
- Szukam Pierwszego Zaklinacza, bo chciałbym z nim pogadać na temat tego jak można usiekać tego feniksa wyżywającego się na waszym mieście. - stwierdził stawiając się po stronie miejscowych. Układy z przemytnikami na razie nie były mu potrzebne, pomijając fakt, że zadłużeni mieszkańcy wyspy mogą mu przynieść więcej korzyści niż prawdopodobnie transport w jedną stronę na ląd. Chociażby dla tego, że od tych pierwszych będzie mógł zażądać sowitego wynagrodzenia jak już w końcu sytuacja się unormuje i w końcu staną na nogi.

Miejscowi i przemytnicy gapili się chwilę na ciebie i wilczycę. Niektórzy przemytnicy uśmiechnęli się pod nosami lub zachichotali na dźwięk twoich słów, ale nie złośliwie, ale jakby wiedzieli o czym mówisz. W końcu mają latający statek a ich kapitan jest zielonkawy. Pewnie nie jedno już widzieli. Miejscowi z kolei nabrali raczej agresji.
- Dlaczego mielibyśmy ufać temu drowowi?! To zabójca!
- Drowom nie można ufać!
- To na pewno on zabił króla!
- Odkąd się pojawił pojawiły się ta meduza i golemy! Wcześniej ich przecie nie było!
- Czego on tu w ogóle szuka?! Niech wraca do siebie, pod ziemię!
- Po co tu przybył? Odkąd się pojawił on i tamci co z nim byli same nieszczęścia!
- Tfu! Drowy trzeba tępić! To mordercy, kombinują z demonami i mroczną magią!
- Na pewno zamordował króla, chce naszej zguby! Czego innego mógłby tu szukać drow?!
- Spójrzcie na niego, źle mu z oczu patrzy! To przeciez wyszkolony skrytobójca, od razu widać! Czego mógł tu szukać jak nie łatwego zarobku? Pewnie i królewski skarbiec zdążył okraść!
- Meduza go upuściła, on jest przeklęty, na pewno zawarł sojusz z demonami które zesłały krakena i nie pozwalają nam opuścić tej wyspy, drowy są przeklęte!
- Powinniśmy go zabić! Nie ma tu czego szukać!
- Tak, czułbym się bezpieczniej, gdyby ten drow nie żył! – szemrali. – Boję się o swoją rodzinę!
- Kto wie czy on nocą nie wlezie do chaty i nie wymorduje wszystkich!
- To prawda, drowy nie śpią w nocy i widzą w ciemnościach!
- Te wszystkie nieszczęścia... czułbym się lepiej, gdyby ten drow nie żył i nie chodził po tej ziemi! Powinniśmy zrzucić go z klifu do przeklętego morza, niech demony zabierają swojego krakena i swoich sojuszników!
- Ten wilk też nie jest normalny. Powinniśmy jego też zabić. Jeszcze nam wilków w zagrodach brakuje, kto wie kogo to pogryzie albo co pożre! I jak znajdziemy tamtych, też! Tego orka i tę czarownicę... Od razu wyglądali podejrzanie!
Szemranie trwało i nie wyglądało na to, żeby ktoś chciał wpuścić cię do Zaklinacza. Co gorzej, samego Zaklinacza nadal nie było widać.
- Odejdź stąd, nie masz tu czego szukać! - warczeli do ciebie miejscowi. – I zabieraj tego psa ze sobą!
Miałeś wrażenie, że jeśli się odwrócisz, dostaniesz widły w plecy. Pechowo, motłochu było znacznie więcej niż was (w liczbie dwa...). Zauważyłeś, że kapitan statku przygląda ci się z daleka, ze stoickim spokojem znosząc to co się działo. Miał minę „rób ta co chce ta”, nie wyglądał na szczególnie zmartwionego utratą statku i zestresowaną załogą.

Słysząc chłopskie argumenty tylko pokręcił głową z politowaniem oraz jedyne co chciał zrobić oprócz ukrócenia niektórych wieśniaków o głowę, to pacnąć się ręką w czoło. Nie zrobił tego jednak, bo była za duża szansa, że któryś z miejscowych postanowi spróbować szczęścia i nadziać go na widły. Wtedy już doszłoby do otwartego konfliktu, w którym na pewno pierwsze co zrobiłby to przemienił się w tygrysołaka. Prawdopodobnie wtedy połowa by uciekła, ale mimo wszystko byłoby nieciekawie, lub zabawnie jeśli spojrzeć na to z innej strony.
- I spróbuj pomoc kiedyś ludziom... - rozłożył bezradnie ramiona, które zaraz potem opadły w dół. Był jednak uważny i przygotowany do ewentualnej obrony, jeśli i ten gest spowoduje, że któryś z głupszych strażników wiejskich spróbuje swojego szczęścia.
- Magu. - zwrócił się do któregoś z starających się nie uczestniczyć w konflikcie przedstawiciela tej profesji. - Potrzebuje tylko wiedzieć, czy Zaklinacz jest w tej wiosce. Albo czy któryś z was wie coś może o feniksach, lub jest w stanie wyczarować jakiegoś chowańca, którego mógłbym użyć bo pomocy w ataku na tego przerośniętego ptaka?
Tym razem nie zamierzał wdawać się w dłuższe dyskusje, tylko otrzymać odpowiedź i pozostawić wieśniaków w spokoju. To jest do zmroku, jeśli faktycznie okaże się, że Zaklinacz jest w wiosce. Wtedy wystarczyło tylko zakraść się do wioski korzystając z osłony nocy i po kłopocie. Korzystając z rasowych predyspozycji oraz biorąc pod uwagę, że ma do czynienia z wieśniakami, powinno to być wykonalne. Co najwyżej musiałby uważać na magów, jednak przy odrobinie szczęścia i z tym nie powinno być dużych problemów. Chyba, że otrzymałby pomoc od tych magów, do których właśnie się skierował. Wtedy wystarczyło już tylko opracować jakiś nieco bardziej składny oraz mający szansę na powodzenie plan ataku.
 
eTo jest offline  
Stary 15-04-2013, 21:50   #362
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Miejscowi pozostali przy swoim. Cokolwiek byście powiedzieli, nie zamierzali z wami współpracować. Jedno było pewne, bali się i trudno się dziwić. Niestety człowiek opanowany lękiem przed obcym i niezrozumiałym popełnia największe głupstwa, wie woleliście ich nie prowokować. Ot, mieli dość i mogli łatwo wyładować frustrację na koźle ofiarnym. Zresztą bądźmy szczerzy, kto czułby się dobrze wiedząc, że po jego wiosce nocą spaceruje sobie w najlepsze obcy drowi skrytobójca, a po oborze i stajni gadający wilk? Postanawiacie wycofać się na moment na obrzeża wioski, odpocząć nieco i poczekać na ciemności. Przyda się odrobina odpoczynku, może przekąska, może drzemka...

the closing hour by *LyraWhite on deviantART

Obserwujecie wyczyny załogi. Niebawem po waszym odejściu, kapitan załogi przejmuje inicjatywę. Rozmawia z paroma ludźmi, ci wydają jakieś rozkazy. Cała sytuacja wydaje się wyciszać i po chwili przemytnicy także rezygnują ze szturmu na wioskę. Być może na tej samej zasadzie co wy.
Nadchodzi noc.
The Army Of Night Tree by *IMustBeDead on deviantART

Strażnicy starają się stworzyć prowizoryczne zasieki i patrolują teren wokół schronienia uchodźców. Generalnie jednak każdy trzask gałązki sprawia, że trzęsą portasami.

Talisman - Night Guard by *jbcasacop on deviantART

Większym problemem niż straż mogą okazać się zwykłe psy. Wioskowe psy, gotowe wszcząć alarm z powodu byle hałasu czy woni wilka. Pod osłoną nocy postanawiacie znaleźć Zaklinacza. Nos Kiti okazuje się znowu pomocny. Z pomocą wilczego nocą, drowiego wzroku i słuchu, cichutku wkradacie się do wioski, omijając patrole i pilnujące, uwiązane psy. Kiti łapie trop, a zatem Zaklinacz jest w wiosce! Zakradacie się pod chatę i po rozeznaniu terenu i opcji, wślizgujecie się oknem. Zaklinacz leży na łóżku, jest w chacie sam. Wygląda na to, że jest ranny, ale nikt go szczególnie nie opatrzył! Zostawili go na pastwę losu?... Z małą pomocą wilczego kleryka rany Zaklinacza szybko się goją. Po chwili otwiera oczy i jęczy cicho.
- Gdzie ja...? Uh... Ah, to wy! Witajcie... Co się...? Pamiętam jakąś kobietę i dziewczynkę z miasta... ogień... nie wiem co było potem...
Prawdopodobnie ucierpiał, próbując im pomóc podczas pożaru.
- Jesteśmy w wiosce? – rozejrzał się. – Ah tak... Stałem się podejrzanym. Może Silversting im zdążył czegoś o mnie nagadać, może to dlatego, że wstawiłem się za wami. Zostałem ranny, a oni zostawili mnie, poddając mnie próbie i boskim osądom, źli i skażeni, ranni, pozostają na pastwę losu...
Wyjaśniacie, że nad miastem znowu coś fruwa. Z nieba spadają latające statki i takie tam...
- Mroczny feniks? – zdziwił się Zaklinacz. – To bardzo dziwne, one unikają ludzkich osad, coś musiało go tutaj sprowadzić! Trzeba sobie wyobrazić pręt wystający z wód mrocznego Chaosu. Przysiada na nim szara czapla, zwiastunka wszystkiego, co ma nastąpić. Otwiera dziób i rozrywa ciszę pranocy okrzykiem życia i przeznaczenia, który „postanawia, co ma istnieć, a czego ma nie być”. A zatem mroczny Feniks uosabia pierwotny Logos, Słowo, czyli deklarację przeznaczenia, które pośredniczy pomiędzy boskim umysłem a stworzonymi rzeczami.
Po chwili dodał:
Można założyć, że zaatakowany przez latający piracki okręt, feniks za zemstą dotarł aż tutaj. Zastanawia mnie jednak dlaczego pozwolił im dotrzeć tak daleko, skoro jeden atak tego stworzenia mógl posłać załogę do piekła a statek na dno oceanu pod niebem. Ktoś go tu przysłał, być może, a mogła to zrobić tylko potężna magia lub sam Chaos, z którego feniks pochodzi. Tej istoty nie można zabić, odtworzy się w Chaosie. Skoro po coś tu przybył, zapewne nie odejdzie bez tego. Skoro nie przyszedł po śmierć, trzeba odkryć, po co przybył. Jeśli chcesz mogę stworzyć Chowańca, który będzie twoim latającym wierzchowcem, Dirith. Nie jestem jednak pewien, czy walka w przestworzach z kimś, kto urodził się ze skrzydłami to dobry pomysł...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 19-04-2013, 19:31   #363
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Udało się zakraść do chaty w której leżał ranny Zaklinacz. Kiti była w szoku, że zostawili go w ten sposób, rannego, samego. Wyjaśnił, że uznano go za skażonego i podejrzanego i poddano go sądowi bożemu. Kiti jako kleryk i służka Sił Wyższych, postanowiła w tym sądzie pomóc i uleczyć rannego bogu ducha winnego Zaklinacza.
- Wszystko w porządku?
- Tak, dziękuję. Złe rzeczy się dzieją, ludzie się boją, obracają się przeciwko sobie.
- Czy wiesz może jak powstrzymać golemy Silverstinga? Nam nie udało się nic znaleźć.
- Niestety, nie wiem jak zrobić, nie miałem nawet czasu poszukiwać jakiegoś tropu. Jedno nieszczęście po drugim! Miasto obrócone w perzynę... A wszystkie statki zostają zatopione, jak my się stąd wydostaniemy? – westchnął.
- Może moglibyśmy odlecieć tym latający okrętem? Tylko musielibyście dogadać się z załogą i kapitanem! Nie są tacy źli, nam chętnie pomogli!
- Latający okręt...? Byliście na nim?
- Tak. Kapitan nie jest taki zły, to nie pirat, to przemytnik. Może mógłby nam pomóc i ewakuować ludzi z wyspy?
- Mają tu cały dobytek, zwierzęta, stada kóz i owiec, całe swoje życie!... Nie wiem jak i gdzie znajdą nowy dom jeśli to miasto przestanie istnieć. Nie wiem co my teraz zrobimy... Jak my to wszystko odbudujemy?! Jesteśmy odcięci od świata i zdani na siebie, a nasze miasto, domy, zamek, spłonęły! Jesteś klerykiem... Módl się za nas, czy Biel nas nie dostrzega, czy pozwala na to cierpienie? Dlaczego nie ześle nam pomocy, wsparcia? Może powinniśmy wybudować świątynię i się nawrócić, może zbyt wiele zła wyrządziliśmy?...Co widzisz, kleryku, czy Biel wie o naszych łzach, czy odezwie się na nasze wołanie, czy zostaliśmy sami na pastwę Chaosu i tych co mu ulegli?
- Zostaliście z klerykiem i drowem zabójcą – zażartowała.

„Ta księga, którą czytaliśmy tam w pokoju maga! Ta świątynia ze źródłem! Czy to źródło ma moc przywracania rzeczy do poprzedniego stanu i naprawiania różnych rzeczy, może naprawi całe miasto!?”

- Co może odpędzić tego feniksa?
- Mroczne feniksy nienawidzą zwykłych feniksów oraz smaków, oczywiście. Poza tym są uczulone na Biel, ale mam nadzieję, że go to dodatkowo nie rozwścieczy... Możemy też po prostu poczekać na deszcz, Obawiam się jednak że przybył tu w konkretnym celu i nie odejdzie tak łatwo.
- Czy słyszałeś o źródle, które ma moc przywracania do dawnego stanu?
- Tak, słyszałem o nim, ale to tylko stare legendy. Wielu poszukiwało tego źródła, uważali, że ono może przywrócić im młodość. Niestety, nikt go nigdy nie znalazł. Krążyło wiele legend, wiele map. Nigdzie nikt nie odnalazł tego źródła. Dawniej wielu poszukiwaczy przygód przybywało na tę i na okoliczne wyspy, poszukując tego źródła. Nasze miasto kwitło dzięki temu. Oczywiście, źródła nie znaleziono a poszukiwaczy ubywało.
- Mam jeszcze dziwne pytanie... Czy wiesz coś o gadającej figurce takiego gargulca czy chochlika?
- O gadającej figurce?
- Tak tak tak a właściwie pewnie przeklętej gadającej figurce...
- Nigdy o czymś takim nie słyszałem.
- Szkoda. A o takim magicznym, pięknym, niebieskawym kamieniu? Wygląda jak czarny opal!
- Nie wiem o jaki kamień ci chodzi.
- Szkoda szkoda szkoda!

Kiti po uleczeniu Zaklinacza rozejrzała się trochę po okolicy, po chacie i przez okno.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 20-04-2013, 22:17   #364
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
***

Mag w odpowiedzi nie zaprzeczył, co można było uznać swego rodzaju nieme potwierdzenie, choć można było też zinterpretować jako brak chęci do większego angażowania się w tą napiętą sytuację. Nie mniej jednak trzeba było teraz tylko odczekać na odpowiedni moment do dalszego działania. Dirith nie zamierzał jednak siedzieć przed wioską z założonymi rękoma. Ruszył więc w stronę pobliskiego lasu, gdzie zamierzał przeczekać do wieczora. Dodatkowo korzystając z okazji kiedy był już w lesie zmienił się w tygrysa i postanowił nieco zapolować.
Ostatnie wydarzenia działy się tak szybko, że nie do końca pamiętał kiedy ostatnio jadł. Te wszystkie przemiany wymagały jak zwykle energii, a z tego co się zapowiadało niedługo przyjdzie mu się zmierzyć z feniksem. Dlatego korzystając z wolnej chwili można było się nasycić aby nie paść w końcu z wyczerpania podczas którejś ze zmian formy.
Korzystając z tygrysich zmysłów nie trwało to długo zanim udało się trafić na trop jakiegoś jelenia. Potem pozostawało już tylko podążyć cicho za tropem. Trochę to trwało żeby w końcu dogonić cel, jednak póki co likantrop miał na to czas. Dlatego nie spieszył się za mocno podczas podkradania się do zwierzyny, żeby jej nie spłoszyć. Kiedy był już wystarczająco blisko, ruszył do ataku. Również cicho. Normalny tygrys skacząc do ataku pewnie by zaryczał paraliżując ofiarę, jednak ten tygrys nie zamierzał tego robić. Jeśli ruszyłby odpowiednio płynnie i cicho istniały spore szanse na to, że jeleń odwróci się w jego kierunku. Wtedy już było za późno, bo Dirith nabierał tylko więcej prędkości. Do tego ofiara musiała jeszcze dopiero zacząć uciekać, przed czym jeszcze przez krótką chwilę poruszałaby się znacznie wolniej niż tygrys. Przy odrobinie szczęścia zanim pościg rozpocząłby się na dobre Dirith już byłby w zasięgu skoku, lub przynajmniej na tyle blisko żeby zakończyć pościg po krótkiej chwili wbijając pazury w ciało jelenia. Zawsze jeszcze można było wykorzystać Tysiąc Ostrzy do uformowania swego rodzaju haku, którym zwiększyłby swój zasięg.
Potem wystarczyłoby już tylko dobić zdobycz i najeść się do syta. Jedząc zostawił jednak część mięsa na wypadek jakby Kiti również chciała skorzystać. W końcu Kleryk to przydatna rzecz i nie wypada żeby doprowadzić do tego aby przedstawicielka tego zawodu padła z głodu. Kiedy już najadł się do syta, wytarł pysk z krwi, żeby w razie czego po przemianie wieśniacy nie pomyśleli, że właśnie kogoś zabił tak jak się tego spodziewali i zaatakowali po czym ruszył z powrotem w stronę wioski.
Po dotarciu na skraj lasu pozostało słońce powoli zachodziło, więc trzeba było jeszcze trochę poczekać do pełnego zmroku oraz potem jeszcze trochę, żeby pozwolić wieśniakom lekko znużyć się pełnieniem nudnej warty.

***

Kilka godzin po zmroku przyszedł czas aby zakraść się do wioski. Dirith zmienił się wiec z powrotem w drowa. Drowia możliwość widzenia w ciemnościach przyda mu się bardziej niż tygrysia forma. Zakradając się do wioski zachowywał szczególną ostrożność. Będąc jeszcze na jej obrzeżach przez kilka dłuższych chwil obserwował jak zachowują się patrolujący wioskę wieśniacy. Uśmiechnął się pod nosem kiedy obserwował jak niemalże panicznie reagują kiedy jedni usłyszą kroki innych prowizorycznych patroli. Jedynie niebezpieczeństwo jakie udało mu się zauważyć, to psy. Z nimi był o tyle problem, że nie bały się tak bardzo wszystkiego wokół i pewnie wszczęłyby alarm kiedy wywęszyłyby wilka lub podeszłoby się do nich za blisko. Na szczęście nie były one rozstawione w tak, że nie dało się ich ominąć.
Biorąc to pod uwagę, samo przekradanie się między patrolami i omijanie psów poszło całkiem gładko. Wystarczyło odpowiednio wolno i cierpliwie podejść do tematu polegając na dobrym słuchu oraz wzroku aby odpowiednio dobrać drogę. Dodatkowo wilki nie są głuche, więc Dirith mógł łatwo powiedzieć cicho Kiti gdzie są wieśniacy lub gdzie skręcić żeby na nich nie trafić.
Kiedy udało się w końcu wejść do domu w którym znajdował się Zaklinacz można było nieco odetchnąć. Co prawda Zaklinacz nie wyglądał najlepiej, jednak Kiti sprawnie przywróciła go do świata świadomych i zaczęła zbieranie informacji. Przy okazji beztrosko wygadała, że dostali się na wyspę latającym statkiem. Widocznie nie przywiązała zbyt wielkiej wagi do słów kapitana, kiedy powiedział im, że w razie czego się nie znają. Ale mniejsza o to. Najważniejsze, że Zaklinacz dalej zamierzał im pomóc. Co prawda jak do tej pory troche go ta pomoc kosztowała, jednak mniejsza o to.
- Może nie do końca zamierzałem z nim walczyć w przestworzach, co zamierzałem użyć tego chowańca do ataku z zaskoczenia kiedy był na ziemi. A jak już do niego bym dopadł, to po prostu zamierzałem się go uczepić i nie puścić dopóki bym go nie zarżnął. Ale skoro jest demonem, to walka z nim przestała być rewelacyjnym pomysłem. Przynajmniej bez jakiegoś faktycznego wojownika bieli będącego w stanie zabić tego demona raz na zawsze...
- A czy kapitan tego statku pomógłby ludziom, to nie wiem. Jak znam życie pewnie wszystko zależałoby od wynagrodzenia jakie dostałby za przewiezienie wszystkich z wyspy. - stwierdził mówiąc cicho, żeby przypadkiem nie zwrócić uwagi jakiegoś patrolującego okolicę wieśniaka.
- Co do powodu wizyty tego feniksa to zaczynam mieć pewną teorię... - powiedział sięgając do kieszeni po kamień znaleziony w skrytce Silverstinga. W sumie Zaklinacz i tak właśnie się o nim dowiedział, więc może przy okazji korzystając ze swojej magicznej wiedzy byłby w stanie o nim powiedzieć coś ciekawego? - Wpierw jednak chciałbym się dowiedzieć czy to jest zwykły opal, czy może posiada jeszcze jakieś magiczne właściwości. - zapytał po czym podał kamień magowi aby mógł go zbadać.
 
eTo jest offline  
Stary 22-04-2013, 15:11   #365
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Zaklinacz obejrzał piękny kamień leżący na dłoni Diritha. Po chwili podniósł go i obejrzał.
- Nie jestem specjalistą od kamieni, być może któryś z magów wiedziałby o tym coś więcej, ale w obecnej sytuacji lepiej ich o to nie wypytywać. Hmm... Wygląda jak czarny opal, w istocie. Sam nie wiem, nie wydaje mi się, żeby miał jakieś magiczne właściwości... Hmm... Jeśli pytasz o to, czy to jajo mrocznego feniksa, to wątpię - podniósł kamyk do ucha i lekko nim potrząsnął. - Nie, nie jest to żadne jajo... Skąd to macie?

Jeszcze chwilę ogląda kamień.
- jako Zaklinacz mogę wam powiedzieć, że z pewnością nie jest to jajo żadnego stworzenia, z drugiej strony nie jest to raczej zwykły opal. Dotknij go, kleryku, czujesz te lekkie zawirowania energii bijące od tego kamienia?

Kiedy Kiti dotknęła łapą opala, przez moment nie czuła nic. Po chwili dopiero poczuła swędzenie, które niemal błyskawicznie przeszło w ostre szczypanie, aż musiała cofnąć łapę.
- Cokolwiek jest zaklęte w tym opalu nie jest to pozytywna energia - zauważył Zaklinacz.

Musieliście na chwilę zamilknąć, pod oknami przeszedł prowizoryczny patrol.

A Może By Tak zainwestować w to źródło, przywracające rzeczy do poprzedniego stanu? Może byłoby w stanie naprawić notatnik Riktela bez zbędnego i żmudnego poszukiwania brakujących kartek? Naprawa miasta za jego pomocą też wydaje się dużo łatwiejsza niż odbudowa go kamień po kamieniu. Tylko gdzie zacząć? I co jeśli mroczny feniks uwije sobie tutaj gniazdo?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 28-04-2013, 19:26   #366
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
~ A jednak mógł mówić prawdę... ~ pomyślał drow po tym jak zareagowała Kiti na kontakt z kamieniem, po czym wyjrzał ukradkiem przez okno i wytężył słuch aby upewnić się, że nikogo nie ma już w pobliżu domu.
- Znalazłem go w pracowni Silverstinga. - odpowiedział krótko po czym wziął z powrotem kamień od Zaklinacza i schował go do kieszeni.
- A co dokładnie wiesz o tym źródle? I czy wiesz gdzie Silversting prowadził swoje prace? Jakieś wyjazdy poza miasto, wykopaliska czy inne poszukiwania? Bo z tego co widziałem po zapiskach w jednej z jego ksiąg, zamierzał spróbować zapętlić działanie tego całego źródła, żeby jego golemy same regenerowały się. Nie wiem jednak co dokładnie miał na myśli, ale wydaje mi się, że mógł to źródło znaleźć.
Dirith miał co prawda na myśli jedno miejsce gdzie mogło to źródło się znajdować, jednak nie chciał wszystkiego od razu ujawniać. Wolał wpierw zdobyć więcej informacji.
- Ale nawet jeśli dałoby się wykorzystać źródło do odbudowy miasta, to wydaje mi się, że wpierw i tak czy siak trzeba by było uporać się z feniksem oraz tymi wszami które uwiły sobie gniazdo pod miastem. - stwierdził zamierzając spróbować rozwiązać problemy bez potrzeby nudnych i żmudnych poszukiwań, które dla wielu zakończyły się bez powodzenia. Poza tym, te wszy zbierały wszystko co się dało i możliwe, że w gdzieś w gnieździe był swego rodzaj skarbiec w którym mogło znajdować się coś ciekawego. Co prawda szanse na to były nikłe, ale spróbować nie zaszkodzi. W końcu to źródło nigdzie przecież nie ucieknie.
- To skoro nie ma sensu walczyć s tym feniksem, to czas spróbować się z nim dogadać... - stwierdził ujawniając co zamierza dalej zrobić, po czym odczekał co mają o tym do powiedzenia Kiti i Zaklinacz.
A zamierzał najzwyczajniej w świecie spróbować podejść do tego feniksa i z nim porozmawiać. Wcześniej jednak chciał skontaktować sie z demonem, który wcześniej pojawił się pod postacią gadającej figurki. Ale to podczas drogi powrotnej do miasta.
 
eTo jest offline  
Stary 28-04-2013, 21:10   #367
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
-Nadal gapisz się na tego drowa?

Xellos Eyes by ~Shadow-Raider02 on deviantART

- Jest zachwycający.
- Drow jak drow. Dokąd go zabierasz?
- Prawda, że piąty wymiar jest piękny?;3
- Co ma do tego piąty wymiar?
- As long as one of us stands, we are Legion.
- Słowa Astarotha w twoich ustach brzmią dziwnie, Verion.
- Oh my, realy? – uśmiechnął się złośliwie. – Szanuję Astarotha. Last Soulbreaker jest doskonałym strategiem, znakomitym szermierzem, chciałbym być zawsze o krok przed innymi, jak On.
- To co mówisz jest bardzo ciekawe – burknął.
- Póki istnieją Mgły, istniejemy my. Jak myślisz, jak długo astaroth będzie tolerował stary porządek?
Zapadła cisza. Verizon buchnął śmiechem.
- Zdziwiony? – zaśmiał się.
Gwałtowny cios powalił go na niewidzialny grunt wśród Klębów Mgieł Chaosu, Verion potoczył się po nim, by po chwili ze stęknięciem wstać.
- Nie chcę wrogów ani sojuszników – zapewnił łagodnie Verion, wstając i masując ramię. – Zwyczajnie, szkoda zmarnować taki potencjał! Spójrz na niego!
Zapadła cisza. Verion uśmiechnął się złośliwie.
- Nie widzisz – szepnął z satysfakcją.
- Widzę śmiertelnego drowa.
- Jestem tak samo śmiertelny jak on, jeśli Mgły przestaną istnieć. Czas mija. Astaroth widzi, jak czas mija. Ty nie widzisz.
- Opętaj go, skoro go tak lubisz – fuknął.
- Oh my, nie nie – pokiwał mu palcem. – Za wszelką cenę nie wolno niszczyć tej pięknej Wolnej Woli! To ona jest kluczem! Ona daje oczy, które widzą.
Drugi demon milczał. Verion uśmiechnął się słodko.
- Co prawda, okazuje się, że śmiertelny drow ma małe szanse przetrwać walkę z demonem w Mgłach Chaosu. Interesujące, hm? Mój mały eksperyment potwierdził tę tezę. Potwierdził też, że ten drow nie jest w stanie wykonać kroku w tył, puszczając wroga żywcem, woli zginąć wraz z nim. To także było dość oczywiste, do momentu, kiedy zmierzył się z Shabranido.
Drugiemu demonowi szczęka opadła.
- Nie chciał przestać walczyć!... – Verion niemal buchnął śmiechem na widok miny rozmówcy. – Nieźle się wytargali za kłaki. Oczywiście, to była tylko mała rozrywka, ale jakże urocza! Doszedłem do wniosku, że wiem czego mu brakuje! – powiedział wesoło Verion. – Czas płynie, a my jesteśmy w tyle, oh my, dużo w tyle, Astaroth jest o krok do przodu! Dirithowi przyda się mały trening, na jaki zasługuje przeciwnik Shabranido!
Kolejny cios zwalił Veriona z nóg.
- Oh my, przestaniesz wreszcie? – westchnął urażony Verion, wstając i poprawiając włosy.
- Nie podoba mi się to, co robisz! – warknął przez zęby.
- To masz pecha, gdyż Mistress była innego zdanie obserwując tamten pojedynek! – szepnął złowieszczo Verion i zachichotał. – Oczywiście, nie ma nic za darmo! Na szczęście, nie zawsze jesteśmy świadomi tego, co robimy, hm?;3
- To dlatego go stamtąd zabrałeś?
- Oh my, ja? – niewinnie wzruszył ramionami. – Nie przypominam sobie, żebym kogoś gdzieś zabierał tymi rękoma...;3
Demon prychnął drwiąco.
- Jesteś co najmniej śmieszny! Zabiłeś Lavendera... Timewalker nie umywa się do Shabranido ani do Astarotha! Chyba śnisz, jeśli myślisz, że za tobą pójdzie!
- Oh my! – zachichotał Verion. – Właśnie o tym mówię!;3 Nie widzisz!;3 A wiesz, co jest najlepsze w papierze? Pali się...

* * *
Dirith, Kiti;
- A co dokładnie wiesz o tym źródle?
- Krążyło o nim wiele legend, zapewne część mogła być prawdą – odparł Zaklinacz. – Podobno znajdowało się w sercu państwa potężnej cywilizacji i było źródłem ich potęgi. Dzięki niemu mieli zapewniony dobrobyt, wygrywali wojny... odobno mogło przywrócić wszystko do stanu w jakim dana rzecz znajdowała się poprzednio i w jakim świetnie funkcjonowała. Mówiono, że źródło jest źródłem równowagi. Pomyślcie tylko. Mówiono, że ze starca robi zdrowego młodzieńca w pełni sił, ze skoszonego pola – pole znów pełne zboża, ze zdziesiątkowanego wojska – nowe oddziały! To przedziwne, wiem! Sam nie umiem sobie tego wyobrazić! Nie wiem czy to jest prawdą, wątpię! Dlaczego zatem źródło zaginęło a cywilizacja przestała istnieć?! Jak mówię – to zapewne tylko legendy.
- I czy wiesz gdzie Silversting prowadził swoje prace? Jakieś wyjazdy poza miasto, wykopaliska czy inne poszukiwania?
- Prowadziłem swoje małe dochodzenie... – szepnął. – Zauważyłem, że Silversting czasem podejrzanie znika na dłużej. Próbowałem znaleźć go za pomocą swoich Chowańców i szpiegów – przyznał. – Przekupiłem też niektórych ludzi... ale Silversting wyparowywał. Nikt nie mógł go znaleźć na wyspie. Podejrzewałem, że opuszczał wyspę. Tylko jak? Wiedziałem nawet o przemytnikach, wiedziałem że latający okręt od czasu do czasu pojawia się nad wyspą. Ale Silversting nie odlatywał z niej. Z wyspy nie dopływały statki. Nie wiem, jak mógł ją opuścić, dosłownie zapadał się pod ziemię... Wykopaliska raczej trudno ukrywać i nie zauważyłem na wyspie żadnych takich inwestycji. Zresztą poszukiwacze przygód od lat przeczesywali tę wyspę i zrezygnowali. Nikt też nigdy nie odnalazł tu jakichś śladów po dawnej cywilizacji.
- To skoro nie ma sensu walczyć s tym feniksem, to czas spróbować się z nim dogadać...
- Uważajcie na siebie! – wystraszył się Zaklinacz. – To sprytne i mądre stworzenia, bywają bardzo złośliwe! Dobrze się zastanówcie! Dlaczego miałby was tak po prostu posłuchać? Dowiedzcie się czego chce, ale bądźcie bardzo ostrożni!

Po rozmowach z zaklinaczem musieliście wymknąć się z chaty i z wiochy. Po drodze próbowaliście znaleźć gadającą figurkę demona. Tu i tam. Nie było nigdzie czegoś podobnego. Wasze „modlitwy”, nawoływania w myślach i „na głos” także zostały bez odpowiedzi. Wsiąkła jak kamień w wodę.

Tymczasem nad miastem znów wzniósł się wielki cień. Chwila spokoju się chyba skończyła...
Black Phoenix by ~nathradas on deviantART

Mroczny feniks znów zaczął demolować miasta i topić je w ogniu. Nie byliście pewni czy wędrować w tamtym kierunku...
Hogwarts is burning by ~Lost-in-Hogwarts on deviantART

Kiti zauważyła, że kapitan przemytników stoi w lesie na skraju wioski, przyglądając się wam i wiosce z ukrycia. Wyglądał na spokojnego i nie skłonnego do agresji. Wilczyca podbiegła do niego, merdając lekko ogonem.
- Witaj, witaj, witaj! Przykro mi z powodu twojego statku i załogi! Mam nadzieję że rozwiążemy pokojowo ten problem bez zbędnego rozlewu krwi!
Kapitan skinął głową, ale milczał.
- Czy wiesz coś o tym mrocznym feniksie!? Gdybyśmy odpędzili go od miasta, moglibyście wrócić do swojego okrętu!
- Wiem tyle, że zaatakował nas i podążał za nami aż tutaj. Być może popełniliśmy błąd odpowiadając ogniem z armat... Może go rozjuszyliśmy, zamiast odpędzić... – westchnął. – Nie rozumiem, co on tam robił... Bez gniazda, wisiał po prostu na niebie, jakby... na nas czekał...! Zaatakował bez powodu, choć byliśmy daleko! Nie mam pomysłu jak się go pozbyć. Załoga dawno nie była na lądzie, póki co nie narzekają na tę małą przerwę... Ale boję się że dziewki z wioski i zapasy miejscowych nie pozostaną na długo bezpieczne.
- Zrób coś! Jesteś ich kapitanem!
- Jestem kapitanem okrętu. Nie samobójcą, stającym naprzeciwko rozsierdzonej grupie piratów, przemytników i łotrów.
- Rozumiem rozumiem rozumiem... Pomożesz nam porozmawiać z tym feniksem albo go przepędzić?
- Porozmawiać? – prychnął, rozbawiony. – Widzisz, jak to coś zionie ogniem? Zatapia w ogniu całą ulicę za jednym razem! Kazałem do niego strzelać z armat! O czym miałbym z nim rozmawiać?
- No tak no tak no tak... Aaaaaa...? Czy wiesz może coś o takiej figurę gargulca, która... mówi?
- Figurka? – mruknął.
- Tak, kamienna figurka na kolumnie, była w pracowni jednego z magów!
- Silverstinga?
- Tak!!! Wiesz coś o niej?
- Wiem, że stała w jego warsztacie golemów.
- Byłeś tam!?
- Dostarczaliśmy dla Silverstinga materiały zza oceanu do jego różnych eksperymentów.
- Do golemów?
- Też.
- A ta figurka, nie wydawała ci się dziwna!?
- Raczej nie. Nie wiem po co tam stała, myślałem, że to po prostu dekoracja.

Usłyszeliście z oddali pisk mrocznego feniksa. Ogromny ptak znów wylądował gdzieś w mieście i zniknął wam z pola widzenia za murami.
f_ll circle by ~drak on deviantART

- Czy wiesz może coś o takim kamieniu, czarnym opalu? Silversting go miał.
- Dlaczego miałbym z tobą rozmawiać na temat tego co przemycaliśmy i sprzedawaliśmy? – zniecierpliwił się kapitan.
- Możemy sobie nawzajem pomóc! Chociażby mogę uleczyć twoich ludzi z załogi jeśli zostali ranni! – wpadła nagle na pomysł. – To by podniosło morale i twoją pozycję jako dobrego kapitana! No i pomożemy pozbyć się feniksa, odzyskasz statek!
- Hm – mruknął. – Czarny opal był wiele wart jako klejnot sam w sobie, ale nie wiem do czego wykorzystywał go Silversting.
- A wiesz coś o źródle młodości?
Kapitan zastanawiał się chwilę.
- A jeśli?
- Wiesz gdzie ono jest!?
- Nie jestem pewien...
- Odzyskasz statek, kiedy pozbędziemy się feniksa!
- Ten statek to dar od Mgieł Chaosu. Prędzej ten feniks zdechnie, niż statek spłonie doszczętnie. Mogę poczekać.
- Żartujesz!?
„Pewnie pójdzie do tego źródła żeby naprawić swój statek!!! Trzeba mieć go na oku!!!”
- Zgadnij ile nam płacili magowie i sam król za różne towary i informacje – mruknął kapitan. – A ile ty możesz mi dać?
- Muszę to omówić z moim towarzyszem! – powiedziała Kiti. – Ale poczekaj, poczekaj, poczekaj, wrócimy, oferta jest aktualna! Pamiętaj że możemy pomóc sobie nawzajem!

Kapitan nie był skłony do dalszej rozmowy z wilczycą, czekał na konkrety. Tymczasem, im bliżej miasta, tym bardziej gorąco się robiło...
Creature Concept | Epic Phoenix by ~13BlackButterFly on deviantART
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 05-05-2013, 23:20   #368
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kapitan statku wydawał się jej człowiekiem łagodnego usposobienia pomimo że dowodził bandą przemytników i podniebnych piratów. O ile w ogóle by człowiekiem, a raczej nie. Miał zielonkawą skórę i dziwne włosy a do tego szaty pokryte dziwnym pismem. W jego spojrzeniu było jednak coś co pozwoliło jej zaufać kapitanowi.
- Uleczę twoich ludzi jeśli ktoś został ranny podczas pożaru – powiedziała. – Zaprowadzisz mnie do nich? Tylko obiecaj że nie zaatakują mnie ani drowa!
- Wątpię aby chcieli zaatakować kogoś, kto ma zdolność leczenia ich ran, ale jak wspomniałem, nie jestem na tyle zdolny, aby powstrzymać całą załogę gdyby ta miała ochotę zaszarżować na któreś z was.
- W porządku w porządku w porządku, zaprowadź mnie do rannych!
Kapitan zaprowadził ją do małego prowizorycznego obozowiska rozbitego w lesie nieopodal. Obozowisko składało się z Kiku ognisk, szałasów, składowiska tego co udało się w pośpiechu wynieść ze statku, głównie były to małe beczki z prochem. Załoga nie była z najlepszym humorze, ale najwyraźniej udało się im upolować kilka miejscowych kóz i sarnę, więc póki zajadali się chwilowo mięsem, byli stosunkowo spokojni. Na widok kapitana nie zareagowali w żaden sposób, pomimo zdumienia na widok białego wilka, nikt z nich praktycznie nie porzucił zajęcia jakim obecnie się rozkoszował, ani nie ruszył się z miejsca.

The Camp by *KaanaMoonshadow on deviantART

- Przyprowadziłem kleryka, który zgodził się uleczyć wasze rany – powiedział kapitan. – Jeśli będziecie grzecznymi chłopcami, to załatwi to raz dwa.
- To wilk... – wyrwało się komuś.
- Jak się nie podoba to sam sobie radź z gangreną – mruknął kapitan.
- Skąd się w ogóle wziął ten wilk i ten drow?
- Kleryk przyszedł leczyć a nie z tobą gadać – warknął kapitan.

Kiti miała trochę wątpliwości, ale w końcu podeszła do pierwszego rannego i zajęła się jego ranami. Potem już poszło gładko kiedy nabrali do niej zaufania. Kiedy zrobiła co mogła postanowiła wracać do Diritha.

- Kiedy pozbędziemy się feniksa powiesz nam gdzie szukać tego źródła?
- Dlaczego tak bardzo was ono interesuje? Wierzycie że naprawdę działa?
- A nie działa!?
- Hmpf! – mruknął złośliwie. – Umówmy się. Pozbędziecie się feniksa i załatwicie nam zapasy, a powiem wam co wiem, spakujemy się na statek i wynosimy się stąd, nie będziemy sprawiać wam kłopotów.
- Ale muszę wiedzieć czy wiesz gdzie ono jest i czy działa!
- Za dużo chcesz wiedzieć bez zapłaty.
- Widziałeś je?
- Obiecuję, że powiem wam gdzie je znaleźć, wasza sprawa czy tam dotrzecie i w jakim stanie stamtąd wyjdziecie.
- To nie brzmi zbyt fajnie!
- Póki co feniks siedzi na moim statku i straciliśmy wiele zapasów.
- Pójdę porozmawiać z moim towarzyszem! To specjalista od zabijania, feniksów też!
- Świetnie, zatem idź z nim porozmawiać i wróć kiedy feniks będzie martwy.

Kiti zamierzała wrócić do Diritha aby to z nim omówić.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 08-05-2013, 20:04   #369
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Po zebraniu informacji od Zaklinacza przyszedł czas na przygotowanie się do pozbycia się feniksa. To pewnie nie będzie takie proste, jednak był tylko jeden sposób aby zobaczyć czy byłoby to możliwe. Spróbować. Wpierw jednak trzeba było wydostać się z wioski. Było to na tyle łatwe, że przy okazji jeszcze można było trochę ją przeszukać w poszukiwaniu tej figurki demona. Chociaż który z wieśniaków miałby zamiar ją tu przytachać? I po co? Nic więc dziwnego, że w wiosce jej nie było. Dlatego po drodze powrotnej do miasta Dirith próbował skontaktować się z demonem z którym wcześniej rozmawiał. Nic jednak z tego nie wyszło. Nawet żaden inny demon nie postanowił się pod niego podszyć.
W pewnym momencie Kiti pobiegła w stronę skraju lasu, gdzie stał kapitan latającego statku. Z uwagi na to, że próba podejścia do feniksa bez wsparcia przynajmniej jednego kleryka była pomysłem samobójczym, Dirith postanowił za nią pójść i przysłuchiwał się jej rozmowie.
- Feniks może i wcześniej zdechnie zanim spali go doszczętnie, ale czy jesteś pewien, że wcześniej nie umrzesz ze starości? Albo czy uda ci się przeżyć ataki tego feniksa jak będziesz próbował odlecieć tym statkiem? - zapytał uśmiechając się lekko dodając tym samym kolejny argument aby kapitan zgodził się do współpracy.
- A więc, moglibyśmy spróbować pozbyć się tego feniksa w zamian za informacje o tym co robiłeś dla Silverstinga, oprócz informacji o źródle. Inaczej kto wie ile ta bestia może tutaj przebywać, a skoro zaatakowała raz, to pewnie tak łatwo odlecieć wam nie da.
- I nie musisz się martwić o utratę reputacji poprzez ujawnianie tych informacji. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko, ani nie wyrazi żadnych sprzeciwów. - Dirith zaśmiał się lekko. - Powiedzmy, po prostu, że jest mu już wszystko jedno i niestety może nie być już osiągalny w żaden sposób.
- Silversting nie żyje? - spytał od razu kapitan. - Nie obawiałem się go zbytnio... Cóż, jednego klienta mniej. To chyba nie tajemnica, że przemycaliśmy dla niego co tylko chciał. Często nie mieliśmy pojęcia nawet do czego to służy. Po co mieliśmy się nad tym zastanawiać? Część przedmiotów byłaby dla nas interesująca ale w większości to były magiczne bzdety i materiały do golemów albo rzadkie księgi. Póki feniks jest w mieście jesteśmy tak samo uziemieni. Pozbądźcie się go a porozmawiamy - odparł niewzruszony. - Bardzo mi są mi teraz na rękę najemnicy którzy się tym zajmą. Pozbądźcie się go, a wskażę wam drogę.
- Nie żyje. Ale sam jest sobie winien, bo wolał spróbować mnie wykiwać i zmusić do współpracy zamiast najzwyczajniej w świecie zapłacić złotem. - dodał spokojnie. Drow domyślał się, że pewnie nie raz ktoś próbował oszukać tego kapitana i kończył podobnie. W zawodzie przemytnika lub innych z serii mniej legalnych takie zagrywki były na porządku dziennym, więc nie powinien mieć większych pretensji odnośnie śmierci maga. Pomijając fakt, że i tak nie przejął się w żaden sposób kiedy usłyszał co się stało.
Pogaduszki pogaduszkami, a feniks nadal urzędował w mieście, dlatego kiedy Kiti skończyła rozmawiać ruszył z powrotem w stronę miasta.
Po drodze cały czas zwracał uwagę na to co robi feniks i w jakiej części miasta się znajdował, o ile było to widoczne. Dodatkowo zastanawiał się jak najlepiej do niego podejść. Można było spróbować wejść na jakiś dach i spróbować porozmawiać z nim oko w oko. Jednak jeśli w odpowiedzi zionąłby tylko ogniem, to pewnie źle by się to skończyło. Można też było spróbować wychylić się z za jakiegoś rogu. I to chyba było najlepsze rozwiązanie, bo w razie ognistej odpowiedzi istniała szansa na to, że uda mu się uskoczyć z powrotem za róg i uniknąć ognia. Co prawda pojawiał się dalszy problem pod tytułem "co dalej?", jednak z nim drow postanowił się zmierzyć kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas.
Kiedy zbliżył się do bram zaczął iść wolniej i dość cicho aby nie zwracać na siebie uwagi feniksa, jak również golemów.
- Trzymaj się nieco z tyłu i w razie czego nie oszczędzaj na leczeniu. Jak ten gad zdecyduje się zaatakować to możemy mieć gorzej przerąbane niż z meduzą. - stwierdził zgodnie z prawdą. Co jak co, ale jeśli wszystko nie pójdzie zgodnie z planem, to będzie cholernie ciężko pozbyć się takiego przeciwnika. Jedyne co pozostaje, to tylko próbować go wymanewrować i unikać. Uciekać nie będzie za bardzo jak i gdzie, bo jak nie feniks to jego ogień zrobi swoje. Frontalnie atakować też się nie da za mocno, bo skoro feniks jest demonem, to Dirith raczej za wiele mu nie zrobi Nawet z pomocą kleryka. A nawet jeśli, to zaraz się odrodzi w mgłach chaosu i wróci jeszcze bardziej wkurzony.
Dlatego podchodząc do okolicy w której znajdował się feniks był bardzo ostrożny, i trzymał się blisko rogów budynków. Dodatkowo otwierał wszystkie możliwe drzwi na wypadek, jakby trzeba było z któryś z nich szybko skorzystać.
Kiedy w końcu dotarł do feniksa upewnił się, że znajduje się wystarczająco daleko oraz za rogiem. Dał znać Kiti żeby przygotowała się do ewentualnego szybkiego leczenia po czym wychylił się lekko za róg i obserwował co robi feniks. Jeśli jednak nie było tego dobrze widać, to powoli wyszedł z za rogu. Stał jednak na tyle blisko, aby móc szybko się za niego ponownie schować. Następnie Dirith rozłożył lekko ręce na boki aby pokazać, że nie trzyma w nich broni i jest pokojowo nastawiony - o ile jest to możliwe w przypadku drowa - oraz nie zamierza zaatakować i spróbować do niego przemówić.
- Feniksie! - zawołał na tyle głośno aby zwrócić jego uwagę, jednak nie chciał zabrzmieć agresywnie.
- Czego szukasz w tym mieście? Może potrzebujesz pomocy w odnalezieniu tego czego szukasz? - powiedział głośno i poczekał na odpowiedź. Jednocześnie ponownie zastanawiał się, czy to faktycznie dobry pomysł oraz miał nadzieję, że jeśli ta kreatura jest choć w połowie tak mądry jak twierdził zaklinacz, to nie odpowie atakiem.
 
eTo jest offline  
Stary 09-05-2013, 18:45   #370
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Heads Will Roll by ~Nafah on deviantART

- Czy to ci coś przypomina?
Dziewczynka popatrzyła na obrazek i pokręciła przecząco głową. Kamienna figurka, poruszając się jak żywa, przycupnęła obok niej.
- Gdzie twój tatuś?
- Nie wiem – szepnęła cicho.
- Wróci po ciebie?
- Nie wiem, bo... bo... bo powiedział, że... że jestem głupia i... i... ciamajda i... i że nic nie umiem d-dobrze zrobić i się... się nie nadaję do niczego!... – pociągała nosem.
- Tak powiedział? – figurka w zamyśleniu przekrzywiła głowę.
- Yhym!...
Figurka przekrzywiła głowę w drugą stronę. Przepalona belka z trzaskiem pękła i runęła w dół, skulona dziewczynka wciśnięta między gruzy domu zapiszczała na cały głos. Belka z hukiem zatrzymała się nad nią, na wystawionej łapie kamiennego gargulca. Figurka jakby od niechcenia odrzuciła wielką belkę na bok i wróciła obok dziewczynki, ukrytej w szparze między gruzowiskiem.
- Czyli twoja definicja „prawdy” brzmi „prawda to wszystko, co mówią inni”? – spytała z uśmiechem figurka.
- N-nie wiem – odparła zdumiona dziewczynka.
- Widzisz, prawda jest bardzo indywidualną rzeczą każdej żywej istoty. Prawdę poznaje się za pomocą zmysłów i rozumu, a każda istota ma własne, bardziej lub mniej ułomne. Na przykład. Czy to prawda, że wiatr ma srebrny kolor?
- Srebrny?
- Hm?
- Wiatr nie ma koloru!
- Błąd. Ty go nie widzisz, więc uważasz, że nie ma koloru. Dla ciebie prawdą jest, że wiatr nie ma koloru. Ja widzę, że wiatr ma srebrny kolor. Czyli prawda jest taka, że dla ciebie wiatr jest bezbarwny, a dla mnie srebrny, tak?
- No tak.
- Błąd! – uśmiechnęła się figurka. – Skąd wiesz, że ja widzę wiatr na srebrno?
- Bo tak powiedziałeś!...
- Czyli twoja definicja „prawdy” brzmi „prawda to wszystko, co mówią inni”?
- No to jak...?
- Czy jesteś w stanie sprawdzić, czy widzę wiatr na srebrno?
- Chyba nie.
- Musisz zatem żyć na podstawie prawdy, że wiatr jest bezbarwny. Ale mimo to wielu ludzi takich jak ty straci mnóstwo czasu na poszukiwanie prawdy, wielu prawd, próbując spojrzeć na świat nie swoimi oczami.
- Boję się – szepnęła. – Tego wielkiego ognia.
- To jest mroczny feniks.
- Czy on nas spali? – spytała cichutko przez łzy.
- Nie.
- Dlaczego on tu jest?
Figurka milczała.
- Chodźmy stąd – szepnęła znów dziewczynka.
- Nie mogę stąd iść.
- Dlaczego?
Figurka milczała.
- Nie martw się, nie przyszedł tu, żeby nas spalić. Dobrze mieć przyjaciół.
Comission- Solitariness by ~Lasaro on deviantART
As time goes by by ~Lasaro on deviantART
Lunar mist by ~Neboveria on deviantART
- chociaż czasem dobieramy sobie przyjaciół, którzy po pewnym czasie okazują się... mało przyjaźni.
Blackbird - Gotterdammerung by *shilin on deviantART
- ...i drogo za to płacimy...
Blackbird - Here Hope Lies by *shilin on deviantART
- Czasami czujemy się urażeni, rozpaczamy...
levy by *Telemaniakk on deviantART
- Czasem przypadkowo wypowiemy słowa, których nie chcieliśmy wypowiedzieć... Ktoś je dosłyszy... I zaczynają się dziać złe rzeczy...
Shino - Bg by *Zerion on deviantART
- ...i choć próbujemy od nich uciec...
Dream about falling down by ~bucz on deviantART
- ...są oczy, które nigdy się nie zamykają i przed którymi nie można się ukryć.
Judge by =wlop on deviantART

- I co wtedy? – szepnęła dziewczynka.
- Wtedy? Wtedy dzieją się bardzo, bardzo przykre rzeczy.
Falling Down by *ChristinZakh on deviantART
- I co wtedy?
- Wtedy można je zamienić w bardzo, bardzo pożyteczne rzeczy!
Warlord by ~calamarain on deviantART
- Jak?
- Trzeba to widzieć. Trzeba widzieć jak.
* * *

Dirith, Kiti;

Miasto już z daleka pachniało spalenizną i dymem. Swąd ognia, płonących domów i ciał był na początku nie do zniesienia. Szczęśliwie dotarliście pod mury.



Feniks nadal siedział gdzieś w mieście. Weszliście przez płonące wciąż resztki bramy i skierowaliście się tam, gdzie, jak sądziliście, wylądował. Powietrze było nie do zniesienia gorące i duszne, czuliście się jak w piekle. Niebawem przywykliście do widoku pogorzeliska i płomieni. Gdzieś z głębi miasta dobiegł dźwięczny glos feniksa, ciszy i krótki pisk, brzmiąco podejrzanie zachęcająco. Dotarliście na miejsce. Trzask płomieni miał w tej okolicy wyraźnie inny, nienaturalny dźwięk a zapach płomieni i gorąc ognia miały dziwną, wyczuwalną, lodowatą poświatę, nie umieliście tego wyjaśnić. Słyszeliście, jak mroczny feniks stoi na placu za rogiem, kiedy się poruszał jego płonące pióra wydawał charakterystyczny szum, a pazury drapały o bruk, wytapiając w nim odciski. Poza tym mroczny feniks był obiecująco cichy, najwyraźniej apogeum jego wściekłości minęło. Przygotowani do akcji [healer w pogotowiu i full mana], rozpoczęliście zabawę. Dirith mając już spore doświadczenie w akcjach „badasz no-fear walk” wyszedł zza rogu by stanąć oko w oko z ogromnym mrocznym feniksem.

Black Phoenix by ~nathradas on deviantART

Feniks natychmiast obrócił się przodem do niego wydając cichy, gardłowy pomruk, spiął się, zniżając głowę niemal do ziemi, jak kot w pozycji do skoku na ofiarę. Od stworzenia bił niesamowity żar, wymieszany z lodowatą aurą chaosu. Ślepia feniksa zajaśniały wyraźnie i choć stworzenie nie ot otworzyło dzioba, dał się słyszeć jego głos:
- Przyszedłem po twór Riktela.
Zapadła krótka chwila ciszy. Mroczny feniks trwał nieruchomo w swojej przyczajonej pozycji, czekał. No cóż, to było do przewidzenia… Meduzy, a teraz to. Jak tak dalej pójdzie pewnie Mistress nie wytrzyma i sama zstąpi z Mgieł zabrać sobie ofiarę. No to sprawa się trochę skomplikowała…
- Daj mi go – odezwał się znów mroczny feniks.
Hm? No to jest dość…?
- Nakazano mi, musisz mi go ofiarować – ciągnął spokojnie mroczny feniks. – Nie mogę go wziąć. Nie mogę sam go odebrać. Nie mogę wrócić póki nie spłonie.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.

Ostatnio edytowane przez Almena : 09-05-2013 o 18:57.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172