Wątek: [AMA]CyberCore
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2013, 19:58   #3
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
19:50
Gustaw poruszał się wieżowcu oglądając go dokładnie i zapoznając się z swoją nową lokacją. Jego głowę trapiło również znalezienie tego, z kim miał się jutro zmierzyć.
Lokacja zdawała się faktycznie interesująca. Miała aż dwie siłownie, sporą saunę, kino a nawet piętro socjalizacyjne z stołem bilardowym i dwoma torami do kręgli.
Właśnie tam znalazł postać lekko odrzucającą z ubioru choć specyficzną. Zielone kable zamiast włosów sugerowały całkiem spory stopień mechaniczności, a napis na lewym policzku drobnymi literami wyglądał jak numer seryjny "C0P-C4T".
Niech go cholera weźmie, jeżeli to nie android, na jakiego go rzucają.
Był ubrany w ciuchy z spandeksu nadające się może do ćwiczeń ale na pewno nie do przesiadywania w miejscu publicznym, wpatrywał się w deszcz pustym wzrokiem mechanicznych oczu, czy raczej "soczewek kamer odbiorczych obrazu rzeczywistego".
Z zastanowienia wyrwał Gustawa nieznany osobnik, który położył mu rękę na barku. Gdy tylko spojrzał za siebie ujrzał typowego młodego Japończyka, od którego zajeżdżało Alkoholem.
Gustaw bardzo nie lubił, kiedy ktoś mu kładł rękę na barku. Ten teoretycznie przyjacielski gest zbyt często łączył się z przykładaniem lufy do potylicy. Cóż, w sumie to jego wina, że tylko tak dało się go w miare skutecznie uspokoić. Jednak smród alkoholu wskazywał na to, że przeciwnik nie posiada przy sobie broni, co najwyżej jakąś butelke. Wiele nie myśląc, Gustaw gwałtownym ruchem pozbył się jego ręki z swojego barku a następnie wyprowadził cios łokciem przed jego nosem. Nie miał trafić. Ten jeszcze nie.
O dziwo jednak trafił. Po ściągnięciu ręki z barku, nieznajomy pochylił się w przód wpadając na łokieć, po czym odlatując na podłogę z drobną stróżką krwi ściekającą z nosa.
- Wszczynanie walk poza areną nie jest dozwolone... - stwierdził podnosząc się ostrożnie po ścianie.


Stanął wpatrując się w Gustawa lekko lecz wyraźnie przestraszony. - ...nie bij mnie, ok? - prośba ta była prosta choć zarazem niezmiernie dziwaczna...
Czy ten frajer sam władował się wprost pod łokieć? Cóż, nie świadczyło to o nim za dobrze. Może to i lepiej?
- Czy ja wszczynam jakąś walke? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy. W oczach Gustawa widać było małe, płonące ogniki.
- Jeszcze niczego nie wszczynam. Jeszcze. - dodał po chwili, uśmiechając się przy tym sadystycznie.
- Głównie dlatego, że potrzebuje informacji.
- Oh..w sumie racja, to ja się potknąłem. Hahaha. - zaśmiał się mężczyzna - W takim razie nic między nami nie było. Jestem Jokyouku, co powiesz na wspólne sake? - zaproponował po czym uśmiechnął się szeroko. - Wiem o wielu rzeczach.
- A ja o wielu rzeczach chce się dowiedzieć. - odparł Gustaw, tymi słowami potwierdzając. Nie spodziewał się, że osoba której szukał sama wpadnie na niego. Dosłownie.
- Aye, aye, do pokoju numer siedem proszę. - Japończyk obrócił się spokojnie i ruszył do windy, aby zaprowadzić chłopaka do swojego pokoju.
Był identyczny jak wszystkie pozostałe, jakiś salon z komputerem i telewizorem, toaleta, minimalnych rozmiarów sypialnia. Jedyne co go wyróżniało to mnóstwo różnych butelek i dzbanów w pokoju. Nie było ich może aż tak wiele, ale nieład w jakim były rozstawione sprawiał wrażenie przepełnienia.
Jokyoku złapał za jeden z dzbanów i otworzył go aby zanurzyć w nim małą, porcelanową miskę. Drugą, pustą, podał Gustawowi aby sam mógł sobie dogodzić. - W czym mogę ci pomóc, nowy przyjacielu?
Gustaw chwycił miseczke i obracał nią w dłoniach, nie chcąc pić alkoholu. Pamiętał, co się działo, kiedy przesadził. Informator póki co był potulny, więc szkoda byłoby go poturbować tylko z powodu procentów.
- C0P-C4T. Co o niej wiesz? - zapytał, przechylając przy tym lekko głowe.
- O "tym" wiem nie za wiele. To android, tyle jest raczej oczywiste. Te mechaniczne istoty nie mają potrzeb, więc najpewniej ktoś go tu wysłał. - stwierdził, po czym zrobił sobie przerwę aby popić nieco sake. - Ciężko powiedzieć jak jest zaprogramowany, ale podejrzewałbym, że jest tu wysłany przez jednego z sponsorów...Hmm...Mógłbym w sumie poszukać czegoś na temat jego serii, jeżeli cię stać na mój czas...no chyba, że chcesz tylko jakąś drobną radę.
- Drobna rada mnie zadowoli. - cóż, Gustaw nie miał ochoty czekać. Jego natura mu na to nie pozwalała. Tym bardziej, jesli za to czekanie miałby płacić! Zresztą, gdy rozmówca tylko wspomniał o gotówce, jego dłoń zacisnęła się nieco, tworząc ryse na miseczce.
Jokyoku wyglądał na nieco zawiedzionego. - Wiesz, za informacje płaci się informacją. To niezwykle tani proces handlowy. - zachęcił, tłumacząc swoje intencje. - Cóż...Numery seryjne androidów z reguły mają jakieś znaczenie. Szybko odkryłem, że twój przeciwnik też jest niezłym żartem. Możesz chcieć się nad tym zastanowić...aby uniknąć kilku przykrych niespodzianek.
- Informacja za informacje? Zależy, czego oczekujesz. - Gustaw spojrzał na rozmówce a jego ręka przestała obracać miseczke. Wzrok człowieka wyraźnie wskazywał na to, że następne słowa zostaną dokładnie przeanalizowane. Gdzie w wypadku Gustawa oznaczało to tylko, czy rozmówcy należy wpierdolić czy jeszcze nie.
- Mam na myśli wymianę równej wartości. Tak jak dolar jest wart dolara... - Jokyoku uśmiechał się, zanurzając miskę w dzbanie. - Tak informacja o stylu walki, warta jest informacji o stylu walki...a wiedza o pochodzeniu, informację o pochodzeniu. Całkiem logiczne. - stwierdził biorąc łyk z miseczki. Nagle jednak o czymś sobie przypomniał. - Ahaha, może trochę za bardzo to objaśniłem, nie chciałem cię urazić...nie mam głowy do picia, to wszystko. - jego twarz wyglądała dosyć błagalnie, jak gdyby spodziewał się wpierdolu. - Tak długo jak ty opowiesz mi o sobie, ja mogę załatwić ci wiedzę o nim. I będziesz miał co robić podczas mojego szperania po internecie.
Miseczka pękła pod wpływem siły. Gustaw postanowił ją nadzwyczajniej w świecie zgnieść. Delikatna porcelana, albo raczej proszek jaki z niej został, został strzepnięty na ziemie przy okazji wstawania.
- Nie podoba mi się to, jak się zachowujesz. - stwierdził a jego twarz zmarszczyła się w wyraźnie niezadowolonym grymasie.
- Myślisz, że jesteś taki sprytny, skurwysynie? - zapytał i wyprowadził proste kopnięcie wycelowane w jego klatke piersiową, normalnie używane do zwiększenia dystansu, tutaj jednak miało powalić informatora na ziemie.
Nieco zarumieniona od alkoholu twarz Jokyoku przechyliła się w bok, a noga spotkała się z miseczką trzymaną w dłoni przez Japończyka. To naczynie również pękło, ale wydaje się, że w jakiś sposób siła uderzenia była w nie przeniesiona.
- Nie do końca rozumiem co cię uraża. Chcesz przewagi przeciw androidowi, prawda? Ja ci ją zapewnię, a sam będę miał przewagę przeciw tobie. Oraz ewentualnie ktoś, kto dokona takiego handlu przeciw tobie. - wyjaśnił nie ukrywając niczego Jokyoku - Nie potrafię wymyślić uczciwszego układu. Zwłaszcza, że zawieram go z nieznajomym. - Z jakiegoś powodu Gustaw nie został tym razem nazwany "nowym przyjacielem."
Mężczyzna syknął, cofając nogę. Następnie kopnięciem wzbił stół w powietrze, by przez niego wyprowadzić silne kopnięcie wycelowane w klatke piersiową informatora, która powinna być “gdzieś tam”.
Stół poszybował w górę, dało się słyszeć tylko jakiś drobny pisk Japończyka, który zdał sobie sprawę co nadchodzi. Mebel uderzył w Jokyoku posyłając go na ziemię, w dodatku lekko popękał.
Nie było jednak żadnego agresywnego odzewu. Spod stołu wyszła dłoń, która dużą wagę przybrała do prezentowania swojego środkowego palca.
- Ja do niczego nie zmuszam, idź w cholerę. - zaproponował Japończyk nieco agresywnie.
Gustaw przybrał pozycje bojową, gotowy, żeby jeszcze bardziej zaognić sytuacje. Dopiero po chwili do jego umysłu dotarło, że to co robi nie miało zbyt dużego sensu.
- Nie myśl, że znalazłeś idiote. I potraktuj to jako ostrzeżenie, suko. - rzucił. Widać było, że nie do końca zrozumiał na czym polega na ten interes. Następnie opuścił pomieszczenie.
 
Elas jest offline