Tannerowi ciezko bylo sie w tym wszystkim połapac, przynajmniej przez dłuższa chwilę. Zawiesil s troche na "bez powodu"... fakt, ze krzyki w klinice snu nie powinny nikogo dziwic, ale to bylo dziwne, dobór słow chlopaka był dziwny. Nie mówil straszy mnie cos, tylko w klinice mnie straszy...
Dialog o napoju prawie umknął jego uwagi... prawie. Pomysł neurostymulantem w nikomu nieznanym napoju zdawal sie potwierdzac pokrecona teorie jaka dziennikarz wymyslil kilkagodzin wczesniej...
- Skoro juz tu jesteśmy to zajrzyjmy do pokoju, jakos takie wrzaski nie wydaja mi sie bez powodu - powiedzial bardziej w przestrzen niz do kogokolwiek personalnie...
Cos tutaj mocno nie gralo i Cobb był tylko wierzchołkiem góry lodowej... |