Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2013, 21:39   #11
Irregular
 
Irregular's Avatar
 
Reputacja: 1 Irregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputacjęIrregular ma wspaniałą reputację
W swojej chęci oddalenia się od potwora Francesca zawędrowała aż na początek korytarza. Stąd mogła zobaczyć widok za oknem - a był on niesamowity, niemal bajkowy. Ulica, chociaż niezbyt szeroka, była pokryta czymś w rodzaju bruku, takim jednolicie szarym, na oko twardym materiałem; chodniki - czyste i wybrukowane szerokimi płytami, a obok trawnik, na którym w równych odstępach rosły również drzewa. Tak jak drzewa, na chodniku umieszczone były również wysokie słupy z metalu, które kończyły się na górze taką jakby klatką o okienkach z szybek, w której środku bardzo jasno płonęła kula tajemniczego światła. Świeciło ono jaśniej niż jakakolwiek świeca, niemal zmieniając noc w dzień - a przynajmniej w rodzaj zmierzchu czy też świtu. Na ulicy było kilku przechodniów, ubranych w bardzo dziwne stroje. Nie było stąd zbyt dobrze widać, ale Francesce wydawało się, że nigdy nie widziała takiego rodzaju materiału. Nosili też osobliwe fryzury, a jakaś kobieta nosiła spodnie i krótkie włosy. Chodnikiem szła jakaś obejmująca się para, nieco dalej niski chłopak rozdawał coś wszystkim przechodniom - jakieś małe kawałki pergaminu?

Korytarz zakręcał, prowadząc do starych, dawno nieużywanych drzwi z zardzewiałą klamką. Z sufitu korytarza zwisała na grubym, śliskim sznurku jakaś bańka ze szkła, wewnątrz której bystre wampirze oczy mogły dostrzec cieniutki drucik. Do czego toto mogło służyć? W każdym razie - oryginalna ozdoba, ale trochę dziwna. Jak wszystko tutaj, w miejscu, które na oko było miastem, w którym nawet powietrze pachniało zupełnie inaczej. Chociaż ten ohydny zapach zgnilizny dochodził chyba z piwnicy...

Tymczasem stwór z ósmej trumny już w pełni wynurzył się ze swojego dotychczasowego schronienia. Powykręcane kończyny istoty ruszały się niezależnie od siebie, w sposób tak nieskoordynowany, jakby miał się zaraz sam rozpaść. Pomarszczona skóra stwora była jakby jedną wielką blizną, nie wiadomo, po czym - po oparzeniach? Okropnych cięciach? W kilku miejscach jej fałdy zwisały luźno, jak skóra na podgardlu ropuchy, i istne ropusze brodawki w zupełnie niespodziewanych fragmentach... a przede wszystkich ohydny odór zgnilizny. Istny koszmar rodem z marzeń Tzimisce, lecz nie było to dzieło Diabłów, a ludzkich magów. Mimowolne dzieło, warto dodać.

Ów odrażający stwór niemrawo uniknął miecza Gabora, najwidoczniej biorąc osłonę za atak. Wpadł za to na tarczę Richarda, zawadzając po drodze o resztki swojej trumny, doszczętnie ją rozwalając i ciskając odłamkami na pół piwnicy. Duża tarcza, która tak dużo problemów sprawiła przy wciskaniu jej do trumny, teraz również stawiła opór i potwór zrezygnował z przekopywania się przez nią do jej właściciela. Z nadludzką szybkością postąpił krok w tył - i choć ta szybkość była wampirza, jedno z całą pewnością nie było wampirze. Refleks. I ból. Stwór wręcz nadział się na miecz Gabora, którego wcześniej nie zauważył. Nie zwracając jednak uwagi na klingę w klatce piersiowej, zaczął machać rękami, usiłując rozszarpać wampira na strzępy. Sytuacja patowa z drobną przewagą potwora - powoli przesuwał się po klindze, a Gabor nie miał jak poruszyć mieczem. Bez ingerencji Richarda się nie obejdzie...

Jeden z odłamków trumny potwora uderzył w wieko skrzyni Luki. Stuk-stuk - coś zapukało w trumnę wampira. Załomotało wręcz. Widać na zewnątrz robiło się gorąco...
 
__________________
Mole książkowe są zagrożone. Chrońmy ich naturalne ostoje! (biblioteki!)

Wkurzyłam kogoś? Coś pomyliłam? Sorry, ale biblioholik na odwyku to jeden wielki kłębek nerwów. Wybaczcie.
Irregular jest offline