Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-01-2007, 13:48   #40
grik
 
Reputacja: 1 grik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemugrik to imię znane każdemu
No to zaczynam się martwić. Powiem jedno - nie chcę być tu sam. wyślij kogokolwiek, może być nawet śmierdzący krasnolud

Otworzył oczy. Był sam. Ciemność. Bolało go wszystko. Czuł się jakby staranowało go stado niedźwiedzi. Nie mógł ruszyć ani ręką, ani nogą. Powoli wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Widział przed sobą deski. Leżał na czy twardym. Spróbował ruszyć ręką w bok. Opór. Głową w bok. Deski...

Myśl jak błyskawica - "NIE WYJDĘ STĄD!!!!"

Chciał krzyknąć, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu. Miał czymś zablokowane gardło. Poruszyło się. "Liadriell!!" Coś próbowało się wydostać z niego. Jego serce zaczęło walić jak opętane. Uderzył ręką w deskę. Jeszcze raz. Nie czuł bólu. Bił jak opętany na wszystkie strony. Po chwili osłabł. Zdał sobie sprawę, że nie ma nic w ustach. "Pomocy." - wychrypiał.

Nagle coś uderzyło w deski od drugiej strony. Po chwili ponownie. Sirhill nie był w stanie nawet podnieść ręki i odpowiedzieć uderzeniem. Walenie było coraz głośniejsze i dochodziło z różnych stron. Chciał krzyknąć, ale nie mógł. Był przerażony. Bolała go głowa. Nagle zdał sobie sprawę, że to walenie dochodzi właśnie z jej środka. Ból był coraz większy. Nie mógł tego znieść. "ZARAZ ZWARIUJĘ!!!" - krzyknął w myślach ...

Otworzył oczy. Hałas. Jasność. Podniesione głosy.

"Gdzie jestem?"

Był cały mokry. Bolały go wszystkie mięśnie i głowa. Rozejrzał się. Serce zabiło mu gwałtownie. Oczy wyraziły niemy krzyk.

Leżał przed dwiema ścianami pnącymi się w górę. Wyglądało to jak jakiś kanion, tylko bardzo dziwnie. Stały tu jakieś rzeczy wykonane chyba z jakiegoś metalu. Ściany zaś nie mogły być naturalne bo były zbyt idealne. Mimo to nie widział jeszcze nigdy tak wysokich i szerokich wież lub budynków. Gdzieniegdzie na płaskiej powierzchni widać było kwadratowe otwory, które odbijały wszystko tak jak lustro.

Popatrzył w górę. Niebo było błękitne z nielicznymi chmurami - chociaż jakieś takie zaciemnione, jakby za jakąś gęstą, brudną mgłą. "Magia?" - zapytał sam siebie. Nagle coś, jakiś wielki ptak, mignęło na kawałku nieba widocznym pomiędzy wieżami, wydając przy tym dziwny hałas.

Popatrzył w dół. Było tu brudno. Gorzej niż w dzielnicy slumsów w Altdorfie lub krasnoludzkiej chacie. Podłoże wyłożone było jakimś dziwnym rodzajem bruku. Nigdy czegoś takiego nie widział. Przy metalowym czymś zobaczył zabawkę. Była brudna, nie miała oka i ręki - chyba była porzucona. Leżało tu jeszcze więcej rzeczy, których przeznaczenia oraz pochodzenia nie był pewien.

Spojrzał wzdłuż ścian. Z jednej strony kończyły się one trzecią ścianą, trochę niższą, blokującą przejście. W drugą stronę ciągnęły się kawałek po czym kończyły się. Widać tam było spory ruch. Co chwilę przechodziła jakaś postać i dziwne zwierzęta czyniące spory hałas. Sprawdził swój ekwipunek i ruszył w tamtą stronę.

"Muszę się dowiedzieć gdzie jestem" - jak przez mgłę pamiętał las i tamtą kobietę. Wycelowała w niego czymś. Chciał jej tylko pomóc. Co z nim zrobiła? Gdzie go przeniosła? Może już nie żyje? Tylko, że to miejsce nie było podobne do żadnego opisu miejsc gdzie może pójść dusza, osobowość czy co tam innego po śmierci. A zresztą poza potwornym bólem głowy i mięśni nie czuł się w żaden sposób martwy.
 
__________________
"Angels Banished from heaven have no choice but to become demons"
grik jest offline