Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2013, 13:21   #13
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Mimo niecierpliwości jednego z wojaków, Francuz po raz kolejny utrzymał swoje nerwy na wodzy. Chociaż nagłego zdziwienia malującego się na jego facjacie nijak nie dało się zamaskować, to nie zdążyła minąć nawet chwila, a górę nad nim wzięło wpojone mu przez Ojca zdystansowanie. Sztuczne, ale skuteczne. Gniew był złym doradcą, przekonał się o tym nie raz. Młodzian powstał z klęczek. Westchnął niemal teatralnie, wydając z nieumarłego gardła nietypowy odgłos, stanowiący pomieszanie rozczarowania z cierpiętniczym jękiem. Potem zaś podszedł do pozostałości drzwi i wydobył z nich jedno ze swoich narzędzi. Para niedocenionych przedmiotów po raz kolejny zniknęła w odmętach rękawa. Może powinien się ich pozbyć raz na zawsze? Wątpił żeby tak archaiczne graty były mu przydatne w świecie, który znajdował się teraz na wyciągnięcie ręki.

Przed zbadaniem korytarza obrócił się jeszcze za siebie, analizując kotłowaninę jaka trwała pomiędzy trumnami. Dopiero teraz był w stanie dostrzec pełnię brzydoty stwora, z którym przyszło mierzyć się wojownikom. Jego groteskowo powykrzywiane kończyny, ohydną cerę oraz wynaturzone oblicze, które dawno temu zatraciło resztki człowieczeństwa. Jean-Luc mógł pochwalić się tym, że nie odczuwał strachu, patrząc na walecznych mężów stawiających czoło potworowi. Przez chwilę nawet zastanawiał się, czy nie dołączyć do konfrontacji i nie użyczyć ostrza przy obaleniu biesa, który tak drażnił jego poczucie piękna i estetyki. Uznał jednak, że byłby tylko piątym kołem u wozu. Miejsca do walki nie było za wiele, a on przecież nie mógł się równać bojową sprawnością z kimś takim jak Sir Heldson, czy ten cały Gabor Farkas, syn nieznanego ojca. Zdecydował się więc zaczekać na zewnątrz, nie wadząc innym.

Czekały tam na niego niesamowite widoki. Szklane witraże wyglądały niemal bajkowo, nawet gdy kurz i pajęczyny przyćmiewały ich piękno. Nadnaturalne światło dochodzące z zewnątrz przebijało się przez gęste pajęcze nici, roztaczając wokół nich złotą łunę. Lekki wiatr szumiący zza wadliwej zaprawy sprawiał, że delikatnie podrygiwały, zupełnie jak kroki tancerki poruszającej się zgodnie z rytmem wygrywanym dla niej przez matkę naturę. Po prawdzie, fircyk czuł się onieśmielony tym widokiem, ale jakaś piekielna forma ciekawości zabraniała mu się zatrzymać. Zbliżył się do szklanej zapory, aby świętokradczym gestem przesunąć po niej dłonią. Zatrzymał jednak rękę zanim dotarła do celu, na krótką chwilę zamieniając się w słup soli. Zapewne skamieniałby w tej pozie na zawsze, gdyby nie to, że przez cały czas podświadomie oczekiwał wielkich, szokujących wszystkie zmysły zmian. Wiedział, że musi być na nie przygotowany, jeśli zamierza znaleźć dla siebie miejsce w nowej rzeczywistości. A mimo to, czuł się tak, jakby zaprzeczał swojej wampirzej naturze. Skonfrontowany z tego typu majestatem powinien był paść na podłogę, wyjąc i kwiląc jak małe dziecko. Oto bowiem był świadkiem cudowności, których nie dane było oglądać jego poprzednikom. Most, którego liny utkano z bajecznego światła, sięgał aż po horyzont. Był wykonany z kamienia podobnego do czarnego onyksu i naznaczony linią złota. Co dziwne, nie podążali nim ludzie. Ci poruszali się spokojnie bocznymi deptakami, które zostały wyłożone szarymi płytami w kształcie idealnych kwadratów. Wydawali się tak… beznamiętni. Niewzruszeni. Kompletnie nieczuli na boski splendor otaczającej ich sceny.
- By zobaczyć coś tak pięknego, cisnąłbym kamieniem w oko samego Wszechmogącego.
Bluźnierstwo opuściło usta akompaniowane przez krwawe łzy spływające po policzkach.
 
Highlander jest offline