Ataki Tomasa i Willy wyraźnie zranił Mefistofero. Mimo swojej szybkości, demonicznej wytrzymałości i regeneracji, nadal był mocno ranny. Najwidocznie pobłogosławione ataki, działały dokładnie tak jak powinny. Dodatkowo Silnie poobijany Mefisto, najwidoczniej trafił siły, bo dwa z przywołanych stworów, w jednej chwili rozpłynęły się w powietrzu.
Reszta z was nie traciła ani chwili. Widząc waszą siłę, Chan-Li i Hammerhead od razu rzucili się do walki. Azjata ze swoimi dwiema katanami, przerobił jednego z demonów, na piekielne sushi, rozcinając go na kawałki. Ciosy ciężkiego młota Hemmerheda nie były już tak celne, sytuację wyrównała jednak Sussana, prując w powietrze chmurą amunicji, ze swoich obu MP5 i ubijając kolejne dwa potwory.
-Nie dziękuj osiłku-Skwitowała z uśmiechem, widząc jak zabójcze były jej ataki
Obadaya również nie pozostawał w tyle i jednym celnym strzałem, rowalił demonowi łeb. Każde z was wyraźnie widziało, sowim "niezwykłym" spojżeniem, rozprysk jaskrawej energii, wydobywający się z otworu po drugiej stronie czaszki przywołańca.
Wszystko szło świetnie. Nawet bestie Mefistofero, których ostała się tylko dwójka, nie mogły już nic poradzić. Jednak ich Pan to już inna bajka. Wyraźnie rozwścieczony nie powodzeniem jednym gestem posłał w napastników piekielne pociski. Wszystkie trafiły celnie, przepalając wnętrza Sussan, Hammerheada i Chan-Li. Płomienie w ułamku chwili owładnęły ich ciała, pozostawiając niemalże zwęglone zwłoki. Ich walka skończyła się nim zdążyła się na dobre zacząć. Wiedzieli jednak na jakie ryzyko się godzą jako "zwykli" ludzie. Byliście pewni, że wcześniej Mefistofero zgładził już setki osób i te trzy kolejne ofiary to dla niego nic znaczącego.
-Jesteście silniejsi niż się spodziewałem. Nie mam jednak zamiaru pozwolić wam wygnać mnie z waszego świata. Natrudziłem się by się tu dostać i nie odejdę teraz od tak! Obadaya...pamiętasz swoich dawnych towarzyszy? Co prawda nie wszyscy zgodzili się mi pomóc, dwóch jednak udało mi się przeciągnąć na swoją stronę. Zapewne zastanawiałeś się co się z nimi stało prawda? Hahahah, przywitaj się ze starymi kolegami.
Ściany za Mefisto rozstąpiły się, a do pomieszczenia weszły dwie postaci. Mimo zmian ich wyglądu, zapewne wywołanego mocą demonów, Tomas od razu ich poznał. Byli to członkowie najbardziej znanej grupy superbohaterów St.Louis...
Intimidation Brake. Do pomieszczenia weszli...
...Energon
Mistrz kontoli elektryczności...
...i Terrax
Żywy, kamienny golem z ludzką duszą. Teraz przypominał raczej chodzącą magmę.
Nie było to ogromne zaskoczenie, że akurat ta dwójka dała się owładnąć Mefistofero. Cała grupa składała się z recydywistów i typów z pod ciemnej gwiazdy, którzy jednak zmienili swój stosunek do świata i postanowili naprawić dawne błędy. Niestety Energon i Terrax zawsze byli najbardziej agresywnymi i luźno podchodzącymi do prawa członkami. Do reszty grupy należeli..
...Heroin
Wojowniczka z innego świata...
...Detective Mage
Detektyw o magicznych zdolnościach. Tomas przyglądał się sprawie jego morderstwa o której czytał kiedyś w zdobytych
aktach ([Savage Worlds]Almanach Superbohaterów: Tajemnice Saint Louis). Był przywódcą całej grupy.
Ostatnim członkiem był Priest
Wspierał swoją drużynę mocami leczącymi. Był najbardziej "dobry" ze wszystkich w grupie.
W tym momencie Tomas zdał sobie sprawę, że chyba wie, kto krył się pod maską Priesta. Smutek, żal i gniew na twarzy Obadayi potwierdzały tą teorię.
-Brać ich! Rozerwijcie ich na strzępy!-Po słowach Mefisto, jego kolejni podwładni ruszyli do walki.