Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2013, 00:29   #17
GenTZ
 
GenTZ's Avatar
 
Reputacja: 1 GenTZ nie jest za bardzo znany
Izbylut nie odpowiedział dla kobiety spojrzeniem, tylko schwycił linę i zaczął ostrożnie lecz zgrabnie się wspinać na górę.

Gdy znalazł się przy oknie, włamywacz spojrzał na niego z uznaniem. Widać nie spodziewał się u niego takiej sprawności. Po chwili dołączyli pozostali.

- W kolejności wchodzenia, na poszukiwanie schodów - szepnęła Cierzpisława. Średnio podobało się to Izbylutowi, odezwała się w nim złodziejska dusza, a nie miał czasu rozejrzeć się i ukraść czegokolwiek.

Wychodząc dostrzegł dziwnie wyglądający sztylet na półce przy drzwiach. Wyglądał na niezwykle cenny, więc zagarnął go do kieszeni, żeby cokolwiek zyskać. Szedł metr za plecami włamywacza przez surowe korytarze, aż w końcu trafili na klatkę schodową i uważnie, rozglądając się, doszli na parter. Mieli szczęście, bo nikt akurat nie plątał się w okolicy na żadnym piętrze.

Aż do teraz. Zza rogu korytarza wyłoniła się zakapturzona postać. Nie zdążyła ich jednak zauważyć. Trójka włamywaczy zastygła oczekując, co będzie dalej.

Izbylut ostrożnym ruchem wyłonił spod płaszcza kuszę i pytającym spojrzeniem spojrzał na Cierzpisławę. Był gotowy strzelić zanim go zauważą. Kobieta chyba nie do końca zrozumiała, o co chodzi, ale skinęła głową. Długo się nie zastanawiając starzec przytulił kuszę do ramienia, wycelował i strzelił. Belt cicho świszcząc przeleciał przez korytarz mijając stare, zakurzone, porcelanowe wazy. I wniknął w mrok kaptura. Intruzi usłyszeli charkot z ust przebitego gardła, po czym postać runęła na podłogę. Chwilę później zza tego samego rogu wypadło osiem podobnych postaci. Cierzpisława syknęła.

- W nogi, na dół! - zakomenderowała.

Zaczęli zbiegać po schodach czym prędzej. Jeden z włamywaczy - Izbylut nie zdołał zauważyć który - syknął z bólu trafiony gdzieś sztyletem. Po chwili znaleźli się w oświetlonych pochodniami lochach. Rozgałęziały się w trzy strony. W prawo, w lewo i prosto. Musieli zdecydować, gdzie iść. Szybko.

Izbylut rzucił się co sił w nogach w prawą stronę. Biegł tak szybko jak tylko potrafił. Miał niezaładowaną kuszę, nie zamierzał brać udziału w śmiertelnym pojedynku na miecze.

W pewnym momencie poczuł, jak coś naciska mu na nogę. Gdy upadał na posadzkę jak długi, przez myśl przeszło mu, że mogła to być pułapka. I rzeczywiście. Nad głową przemknęła mu chmura strzałek. Mógł się założyć, że zatrutych. Po raz pierwszy dziękował swoim starym nogom, że nie utrzymały go po potknięciu się. Oraz zaklął, gdy ktoś również potknął się i oczywiście musiał się na niego przewrócić. Zaraz ktoś jednak pomógł wstać obu leżącym postaciom i pobiegli dalej. Korytarz ciągnął się bez żadnych odnóg, ale nieustannie lekko skręcał w lewo. W końcu wybiegli do kolejnego podobnego pomieszczenia. Droga w prawo wiodła schodami w górę, a dwie pozostałe prosto.

-Nie możemy tutaj długo czekać, szybko nas znajdą. Skręcać w losowe korytarze nie jest dobrym pomysłem. Założę się, że ten korytarz prowadzi do jakiegoś ważnego miejsca, warto się schować i poczekać dokąd skręcą prześladowcy.

Starzec zaczął się uważnie rozglądać szukając miejsca w którym mogliby się schować.

Jego wzrok natknął się na worki stojące przy jednej ze ścian. Leżało koło nich również kilka pustych. Wydawało się, że człowiek mógłby spokojnie się do nich zmieścić. Poza tym niestety rozwidlenie nie posiadało żadnych punktów, które byłyby w stanie dać schronienie choćby jednej osobie.

Izbylut już wiele razy podróżował w podobnych workach, miał więc doświadczenie. Nagle usłyszał kroki zbliżające się w jego stronę ze strony mrocznego korytarza. Musiał się schować.
 
GenTZ jest offline