Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2013, 12:41   #13
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Ostrzał skierowany na zielonoskórych okazał się wyjątkowo udany i gdyby tylko przeciwnicy nie wparowali do karczmy z pewnością byłby utrzymywany. Fernando widział jednak, że przeciwnicy nadciągają i lada moment dostaną się do środka. Zręcznie odsunął się od okna w które wskakiwał jeden z wilków niosąc na grzbiecie jeźdźca. Estalijczyk zmieniając broń stanął przy ścianie, obracając się do niej plecami. W momencie w którym wilk lądował w karczmie, wykonał płynne krzyżowe cięcie trafiając na plecy hobgoblina. Bestia wraz z jeźdźcem momentalnie się odwróciła gotowa do ataku nim jednak szczęki bestii spróbowały dosięgnąć Fernando, ten luzując zabezpieczenie schowka w rękawicy machnął w kierunku pyska lewa ręką, wyrzucając tym samym tuman piachu wdzierający się w oczy i nozdrza bestii. Na chwilę zdezorientowało to stwora a także jeźdźca wyraźnie zaskoczonego niespodzianką. Młody szermierz wykorzystał tą sytuację wykonując pchnięcie swoim rapierem. Bestia uskoczyła , lecz tym samym udaremniła atak hobgoblina który w tym momencie próbował ciąć Fernanda.

Przez chwilę przeciwnicy mierzyli się wzrokiem i wzajemnie badali, głusi na wrzawę dziejąca się wkoło nich. Szermierz utrzymywał postawę dająca mu swobodną możliwość manewru, nie zamierzał tez oddalać się od ściany która zabezpieczała jego tyły, solidny stół z prawej strony ograniczał możliwości manewru w tym kierunku, jednakże od flanki również zabezpieczał przed atakiem.

Wilk pierwszy stracił nerwy i rzucił się do ataku, choć Fernando do końca nie wiedział, czy pod wpływem dzikiej natury czy też impulsu danego mu przez jeźdźca. Kiedy bestia rzuciła się do przodu, próbując impetem skoku przygwoździć człowieka do ziemi, szermierz wyczekał ile trzeba było i gdy bestia oderwała się od ziemi i nie mogła zmienić kierunku lotu, zszedł na lewo, zręcznym piruetem wykonując po chwili cięcie na odlew.
Tego ciosu już goblin nie przetrzymał, rozorało mu pół twarzy i z jękiem upadł na ziemie poruszając jeszcze kończynami w napadzie konwulsji. Wilk przez chwilę stał zdezorientowany jakby na nowo oceniając swoją sytuację. Pod grubym futrem mały móżdżek ostro pracował próbując osiągnąć konsensus pomiędzy swą wilczą naturą, instynktem a szkoleniem jakie przebył pod okiem zielonoskórych. Do tej pory jego pan zastępował mu do pewnego stopnia mózg, w tej chwili pozbawiony dowództwa wahał się pomiędzy ucieczką a rzuceniem się do gardła przeciwnikowi. Zapewne normalny wilk by uciekł... najpewniej normalny wilk nawet nie rzuciłby się na ludzi w wiosce, chyba że wygłodniały po ciężkiej zimie. Fernando nie miał jednak do czynienia z normalnym wilkiem tylko zaszczutą bestia na której wykonywano takie metody tresowania jakich nie powstydziłby się najbardziej sadystyczny kat.

Moment zachwiania był jednak wystarczająco długi dla szermierza którego ruchy czasami były nawet trudne do uchwycenia wzrokiem. Zwłaszcza ruchy ręki, która momentalnie poszybowała do przodu, wraz z całym ciałem, który nadawał impet krótkiemu wyskokowi. Po chwili bestia zaskomlała gdy w jej otwarty pysk zanurzyło się smukłe ostrze rapiera.

Fernando tuż po ciosie wykonał ruch w bok, wyciągając rapier w ten sposób iż praktycznie ciął od wewnątrz stwora. Fontanna krwi która wydobyła się z pyska bestii ochlapała nogawki najbliżej stojącej osoby. Na to już młody szermierz nie zwracał uwagi , z wyciągniętą bronią zamierzał wspomóc nowo poznanych kamratów z których niektórzy wciąż zmagali się z przeciwnikiem. Na twarzy pojawił się szeroki nieco głupkowaty uśmiech dający wyraz radości jaka rozpierała szermierza z pierwszej przelanej krwi na terytorium Księstw. Wiedział już, że będzie miał co opowiadać choć zdawał sobie też sprawę, że to zapewne dopiero początek opowieści.
 
Eliasz jest offline