Helvgrim rozejrzał się po ulicy. W ciemnościach nikogo nie dało się dostrzec. Być może istniała szansa na to, że poza chłopcem i dwoma żywymi mężczyznami, nikt Was tu dzisiaj nie widział. Jeden cały czas był tutaj, patrzył na Was, może próbował zapamiętać twarze? Helvgrim huknął go kolanem w brzuch. Mężczyzna zgiął się w pół, po czym otrzymał silny cios w kark. Padł nieprzytomny na ziemię. Nietutejszy - rzekł Helv - Nie mówi po naszemu. Jest bezużyteczny. Przynajmniej nie powie o niczym strażnikom - pomyślał Hans. Rzeczy nie chciały jednak ułożyć się po Waszej myśli. Nieprzytomny mężczyzna z poranioną głową, odkąd przyszliście leżący w kałuży krwi, zaczął się budzić. Jeżeli tylko otworzy oczy, zobaczy Was, i dwóch nieprzytomnych ludzi - jednego pobitego, drugiego ze strzałą tkwiącą w ciele. Szybko zarzuciliście kaptury, i schowaliście za pobliskim rogiem zastanawiając się, co dalej. |