Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2013, 01:09   #16
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
- Radości. Egzaltacji... szczęścia, bez wątpienia. Współczuję tym, którzy zginęli Śmiercią Ostateczną. Oni nie mogą już doświadczyć równie cudownych widoków. Feeria barw, niezwykłe kształty, idealny układ świateł…
Szarość średniowiecza wydawała się teraz taka nudna, ponura i płytka. To, co niegdyś nazywano sztuką i szczytem architektonicznego zamysłu, obecnie mogło stanowić jedynie wstęp do kiepskiego żartu, jakiejś farsy w wykonaniu podrzędnego błazna. Bellerose za żadne skarby nie zgodziłby się aby wrócić do dawnych czasów. Nie zaciągnięto by go tam rozszalałymi końmi. Gnany artystycznym nienasyceniem, Jean-Luc chciał natychmiast doświadczyć większej ilości cudów nowego świata. Przejechać swoją dłonią po dziwnie układającej się, metalowej strukturze. Dotknąć świecącego globu magicznego światła. Magicznego. Kiedy słowo odbiło się echem w jego głowie, natychmiast przywołało go do porządku. A co jeśli to właśnie plugawi magowie byli odpowiedzialni za wszystkie te cudowności, które podziwiał zza szklanego witraża? Być może gdy oni spali owładnięci snem wieków, czarokleci otwarcie przejęli władzę nad światem i zaczęli… nie. Odrzucił tą teorię niemal równie szybko jak się pojawiła. List wspominał przecież o tym, że w obecnej rzeczywistości także istnieją wampiry. Przebiegli manipulatorzy w postaci krwiopijców nigdy nie pozwoliliby się wygryźć z raz objętych pozycji. Zapewne wciąż manipulowali poczynaniami niczego nieświadomych śmiertelnych, mając ich za niewiele więcej jak pionki na swojej antycznej szachownicy. Poza tym, gdyby ci podstępni mistycy faktycznie posiadali pełnię kontroli, ich mały eksperyment zostałby należycie zabezpieczony. Obiekty badań trzymano by pod kloszem, nie zaś proszono o dobrowolne zgłaszanie się do potomków ciemiężycieli i zdawanie im relacji. Martwe płuca próbowały odetchnąć z ulgą, jednak zabieg ten był niemożliwy – powietrze dawno w nich bowiem nie gościło. Dopiero wtedy Francuz zdał sobie sprawę, że głos należał do kobiety. Jako, że młodzieniec nie posiadał przy sobie chusty, powoli otarł rzęsy oraz policzki przy pomocy porwanego fragmentu materiału tworzącego uszkodzony rękaw. Doprowadziwszy się do względnego porządku, był gotowy na podjęcie konwersacji.

- Wybacz pani, nie zdawałem sobie sprawy z Twojej obecności. Świat zza szkła na chwilę przyćmił moje zmysły. Ach, ale gdzież są moje maniery! Najmocniej przepraszam. Nazywam się Jean-Luc Bellerose, jestem Potomkiem Allarda Bissete, jednego z przedstawicieli Starszyzny klanu Toreador.
Wyliczanka ta nijak miała się do półstronicowej recytacji nazwisk, pokoleń i posiadanych ziem, jaka zwykle towarzyszyła prezentacjom w wykonaniu Ventrue. Nie mniej jednak, dla osób nieobeznanych z salonową etykietą i tak mogła uchodzić za przydługą i pretensjonalną. Po prawdzie, taka właśnie była. Przepraszające uderzenia w pierś oraz głęboki ukłon dodawały przynajmniej widowiskowości. To wszystko nie przeszkodziło mu dokładnie przyjrzeć się damie. Jej ubiór, choć w żaden sposób nie naznaczony piętnem niezwykłości, tworzył ciekawy kontrast karmazynu i kremowej bieli. Śnieżna cera i drapieżne spojrzenie kreowały w jego myślach niebezpieczną fascynację oraz wizje zakazanych, cielesnych przyjemności. Tym bardziej, że noszone przez nią szaty jasno określały kogoś kto owe przyjemności porzucił, oddając się całkowicie w ręce Pana. Dziwić więc mógł brak reakcji na jego wcześniejszy wybryk, dotyczący ciskania kamieni…
 
Highlander jest offline