- Szyć dalej - Wolf rzucił do swoich towarzyszy stając plecami do niziołka i elfki. Galvinowi nie trzeba było nic mówić sądząc po jego paskudnej minie.
W prawicy dzierżył już miecz. Strzelbę trzymał opuszczoną wzdłuż ciała w lewej dłoni, nie chcą jej rzucać pod nogi walczących. Szybko się rozeznał w sytuacji parując towarzyszy z napastnikami. Zostały dwa wilki, jeden hobgoblin wewnątrz i jeden zbierający się tuż za oknem. Tymczasem zamieszanie w karczmie przybierało na sile. Wiedziony doświadczeniem i rozsądkiem, zbrojny postanowił chronić strzelców.
Wilczy jeździec, który wparował przez boczne okno i nie został przez nikogo związany walkę w dwóch susach znalazł się przy Wolfie. Zwierzę kłapnęło szczękami, ale zęby zamknęły się nie bliżej jak kilkanaście centymetrów przed twarzą wojownika zostawiając w powietrzu paskudny odór. Odchylony do tyłu mężczyzna nie miał jak wyprowadzić mocnego uderzenia mieczem. Dlatego też machnął w odwecie na odlew kolbą strzelby. Z plaśnięciem łeb bestii odskoczył w bok, dając Wolfowi trochę miejsca, by mógł odskoczyć w bok. Hobgoblin korzystając z okazji wyprowadził cięcie na łeb umykającego przeciwnika, ale krzywa szabla zderzyła się z mieczem.
Wolf nie zamierzał uciekać. Gdy tylko bestia zwróciła ponownie łeb w jego stronę wymierzył pchnięcie od dołu wbijając ostrze w czaszkę zwierzęcia. Krew pociekła po ostrzu, a warczenie zamieniło się w skomlenie. Wilk targnął się i upadł zrzucając hobgoblina na ziemię. Niestety pociągnął ze sobą również miecz człowieka, który instynktownie go wypuścił.
Zbrojny nie czekał aż napastnik się podniesie z podłogi. Dopadł do niego w dwóch krokach i wymierzył potężnego kopniaka w głowę. Okuty stalą bucior zderzył się ze szczęką niedoszłego wilczego jeźdźcy gruchocząc kość i wybijając zęby. Oszołomiony hobgoblin nie miał szans obronić się przed następnym ciosem. Wolf uklęknął wciskając kolano w pierś przeciwnika i przygniatając go do ziemi. Wyszarpnął zza pasa nóż i poderżnął prostym cięciem zielone gardło. |