Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2013, 19:15   #18
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Rzeź ...tak w skrócie można było opisać to, co działo się w karczmie. Truchła zielonych i wilków, niektóre drgając jeszcze spazmatycznie broczyły krwią, zalewając podłogę śliską i cuchnącą metalicznie posoką.

Laura już myślała, że nie będzie musiała angażować się w tą potyczkę , a jej rola ograniczy się do duchowego wsparcia walczących dzielnie niespodziewanych kompanów, gdy sytuacja uległą diametralnej zmianie. Przez chwilę stała nieruchomo, a krzyk zamarł w jej gardle. Niczym w zwolnionym tempie patrzyła, jak stolik przy którym wcześniej siedziała zostaje stratowany przez przerośniętego kundla. Kufel pieszczony jeszcze przed momentem w kobiecych dłoniach wylądował z trzaskiem na podłodze, złocistym trunkiem ochlapując podłogę i kurwiego syna, który śmiał go zaatakować.

Kobiety i dzieci same były sobie winne: rozbiegane i hałaśliwe - aż się prosiły o to by dorobić im parę otworów, wypuszczając razem z krwią nagromadzony nadmiar energii...ALE PIWO?!! Co one komuś zrobiło, i co najważniejsze, kto jej za nie zwróci ?!! Niewinne ofiary zawsze przepełniały serce Laury bólem i wzbudzały chęć odwetu na istotach dopuszczających się bezsensownych okrucieństw. Tak było i tym razem. Ściskając mocnej Perswazję podbiegła do podnoszącego się z ziemi wilka. Gdy wierzchowiec zielonego kurdupla znajdował się dwa kroki od niej szczerząc zęby i jeżąc kryzę burego futra na karku, nie czekając na oklaski wzięła szeroki zamach i zdzieliła korbaczem paskudę w kark. Włożyła w ten cios cały swój gniew, frustrację, poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Zwierz sapnął i z powrotem rozpłaszczył się na podłodze. Zaciskając zęby kobieta zamachnęła się drugi i trzeci raz, gruchocząc kręgosłup przeciwnika. Ten próbował odczołgać się poza jej zasięg, ale ciało odmówiło mu posłuszeństwa. Drgając konwulsyjnie skomlał cicho łypiąc z nienawiścią żółtym okiem i tocząc krwawą pianę z pyska. Meyerhoff nie zakończyła jego życia, wystarczyło że przestał stanowić jakiekolwiek zagrożenie. Pozwoliła by zwierz umierał w cierpieniach, czując bardzo wyraźnie każdy z nielicznych oddechów jakie mu pozostały.

Kolejnym problemem okazał się właściciel żywego pojazdu, który w międzyczasie zdążył odzyskać świadomość na tyle, by wgramolić się przez okno do środka. Zauważyła go dopiero, gdy wpadł na nią i, oboje równie zaskoczeni, wylądowali na ziemi. Pech chciał ze znalazła się pod goblinem. Kościste paluchy drapały jej szyję i policzek, próbując znaleźć oczy lub coś, co można by wydłubać, a kobieta zaciskając zęby próbowała go z siebie zrzucić. Walka w zwarciu nie pozwalała na potężne zamachy i wykorzystywanie pełnego potencjału broni, pozostawało jej więc tłuc małego sukinsyna po łbie trzonkiem i nie pozwolić się oślepić. Kiedy w końcu trafiła zasrańca w skroń i wykorzystując chwilę jego zamroczenia zrzuciła go z siebie, mogła szybko podnieść się na kolana zwiększając pole działania. Uderzeniem na odlew trafiła w łysy czerep i z satysfakcją zaatakowała ponownie. Dwa uderzenia i zdobyła dość czasu, by podnieść się na równe nogi.
- Gobliny... wilki... - mruczała pod nosem tłukąc bez opamiętania korbaczem i zmieniając łeb goblina w krwawą miazgę. Fragmenty kości i mózgu pryskały dookoła, lecz nie przejmowała się tym. To że była wściekła stanowiło spore niedopowiedzenie - Skur..wie..żesz...syny...
Opamiętała się dopiero, gdy głowa przeciwnika stała się odpowiednio płaska. Odsunęła się od niego dysząc ciężko i dotknęła policzka. Kilka otarć i rozcięć krwawiło. Wytarła twarz rękawem szaty.
 
Zombianna jest offline