Karczmarz pożegnał kompanów. Wyszliście z karczmy i podążyliście w stronę bazaru. Słońce jeszcze górowało więc mieliście troche czasu. Bazar jest wielki i pełen przekupek. Handlerze zrobią wszystko by sprzedać swój towar.
-"Witajcie dostojn panowie. Zapraszam. Mam tu wszystko czego szukacie."-Takie i inne zachętki można było dosłyszeć w ogólnym gwarze.
Tymczasem Firvagor gnał do zamku niesiony przez białą klacz. Do czego tak pedził. Czyżby piekna Amadynka zawładneła jego sercem. Miłość to potega. Może zgubić najlepszego woja. Może jednak też uczynić go mocniejszym.
Z oddali było widać już dokładne rysy zamku. Juz niedaleko. W zamku była właśnie pora zabaw, więc był całkowicie pusty. Wszyscy jego mieszkańcy przesiadywali w komnacie tronowej. Zabawiali się przy tańcach i dużych ilościach licznych trunków. W zamkowych korytarzach hulała cisza i pustka. Tylko Dwoje kompanów, Yasmin i Roland włuczyli się po labiryntach drzwi.
__________________ Wiatr pchnął twe marzenia w wielki żagiel zapomnienia... :rolleyes: |