- Prosto jak w masełko!
Zakrzyknął niziołek po udanych strzałach, entuzjazm jednak opadł odrobinę jak bestyje wskoczyły do środka. Okrzyk przestrachu - będącego raczej zaskoczeniem lub zdziwieniem niż faktycznym przerażeniem - wplótł się pęknie w odgłosy walki i jęki umierających.
- Duuużo mięsa... ale kiepskiego sortu, skóry natomiast... a tak właśnie...
Greenday pozwolił sobie na szybką odpowiedź, po czy ponownie doskoczył do okna. Pierwszą strzałę wypuścił trochę zbyt wysokim łukiem i przemknęła ona obok nadjeżdżającego przeciwnika, nic to nie zmieniło bo chwilę później druga strzała dosłownie wpadła wilkowi do pyska, zwierz zwalił się na ziemie a goblin spadł koziołkując ostatecznie zatrzymał się ryjąc gębą w klepisku przed karczmą. Zaczynał się podnosić kiedy wokół niego oplótł się rzucony bolas unieruchamiając stwora i zostawiając go szamoczącego się i zdanego na nie łaskę wojowników prawa i sprawiedliwości... znaczy nas dzielnych bohaterów... no tych co są więksi niż Greenday i mają miecze ub topory. |