Wątek: [AMA]CyberCore
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2013, 20:11   #6
Deadpool
 
Deadpool's Avatar
 
Reputacja: 1 Deadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetnyDeadpool jest po prostu świetny
Nikita stojąc przed Nail’em rozejrzała się po widowni, próbując wyłapać jakąś znajomą twarz. Podniosłoby to nieco na duchu Rosjankę, która mimo że tego nie widać, troszkę się stresowała. W końcu mówimy tutaj o mistrzu. Kravchenko, przybrała swoją pozycję bojową z Systemy, bacznie obserwując Banga. Combat HUD podkreślił go jako zagrożenie, i nie wypuścił ze swojego deltoidowego czerwonego oznacznika.
- *Baa babaaa baa baabaa BANG* - Podśpiewywała pod nosem, niemal przewwiercając na wylot oponenta ostrym jak bagnet spojrzeniem.

Ku zdziwieniu Rosjanki na widowni nie było nawet Raula. Co najwyżej może się posiłkować obecnością Jokyoku wachlującego się z znudzeniem w oczach.
- Hahaha! - Bang zaśmiał się stojąc dumnie. - Cóż za godna podziwu determinacja. Zapowiada się na interesującą walkę, ale czy mi podołasz? - mężczyzna uśmiechnął się gdy nagle zadzwonił klakson. - Chodź! - krzyknął i klasnął głośno, a obok niego wyrosły dwa hologramy.

Pyszałek? Świetnie, nie ma nic zabawniejszego nic oglądanie połamanego przeciwnika który był tak pewny siebie. Bacznie obserwowała hologramy, a jej noga tylko przesunęła się nieco w bok. Nie miała zamiaru atakować pierwsza. W planie miała kontrę na nadchodzący atak. Jeżeli pięścią, kobieta pozwoli by pięść przeszła tuż obok jej niewinnej jakby się mogło wydawac twarzy. Jeżeli kopnięcie, Katyusha złapie nogę, i zakręci się razem z nim dookoła siebie, po czym łupnie o glebę. Ładnie to wyglądało w zamyśle, ale czy to wyjdzie czas pokaże.

Coś było nie tak - Bang zachowywał się jak idiota. Zaczął iść do przodu prezentując mnóstwo pewności siebie, a jego hologramy slalomem majtały się wokół niego, przez co nawet pomimo zdawałoby się oszukanego HUDu, Nikita nie miała problemu stwierdzić gdzie on jest.
W końcu zaczął biec, Wykonał ślizg starając się przejść obok Katyushy na którą rzuciły się hologramy. Dziewczyna wykonała kopnięciem, które z mechaniczną siłą wystrzeliło Banga z powrotem na jego koniec areny. Byłoby nieco mocniejsze a może by i w ścianę rąbnął.
Hologramy natomiast starały się ją znokautować niczym para bokserów, z tym małym problemem, że nie były tworami fizycznymi.

- Przejrzałaś przez mój podstęp! - krzyknął Bang podnosząc się z ziemi. - Jesteś prawdziwym diabłem! Zmierzę się z tobą z całą siłą mojego oddania! - krzyknął dumnie.

- Kończ pierdolić ninponie... - Fuknęła Nikita, chowając lewą rękę za plecami, a prawą miała przed twarzą. Ustawiona ten sposób postąpiła parę zdecydowanych kroków w stronę Naila. Wyraz jej twarzy był chłodny, pozbawiony emocji. Niczym żołnierz który wykonuje rozkaz, i ani mu się śni go kwestionować, lub nie wykonać wcale.
- Gniew powinno się tłamsić w sercu, aby rozpalił oddanie do walki! - krzyknął belfersko Nail. Plan Nikity był prosty, może nawet zbyt banalny. Dziewczyna chciała kopnąć stojącego nieruchomo Banga, dojrzał on lecącą nóżkę i pozbawił dziewczynę równowagi kontr kopnięciem o niespodziewanej sile. Następnie pragnął uderzyć dziewczynę w twarz, nim ta jeszcze spadnie na ziemię, ale zdziwił się gdy jego dłoń natknęła się na energetyczne ostrze, które rozbiło się na kontakt z jego dłonią, ale również sparaliżowało ją jak i całą rękę.
Teraz to Nikita zlekceważyła przeciwnika, co przypłaciła teraz pozycją. Tutaj nie miała zbytniego pola do popisu, więc miała zamiar zmienić to szybko. Teraz będzie nieco ostrożniejsza, gdyż takie małe błędy mogą kosztować ją wygraną. Może obie podeszwy jej glanów nieco ostudzą zapał przeciwnika?
Dziewczyna przywarła nieco do podłoża, po czym odbiła się nogami unosząc je w górę, aby rękoma odrzucić się od ziemi. Szybki i mocny lot butów poleciał na twarz Banga, który zasłonił się gardą, ale mimo to zrobił dwa kroki w tył z powodu siły uderzenia.
- Cóż za pełen pasji przeciwnik!

Nikita prychnęła, strzelajac karkiem. Gęba się nie zamykała Nailowi, więc ktoś musiałbyć tak uprzejmy aby ją zatrzasnąć z hukiem. Kravchenko zgłosiła się na ochotnika do tego zadania. Pochyliła się na ugiętych nogach i wystrzeliła skokiem w jego stronę.

Bang spojrzał na dziewczynę, widząc, że ta już skacze w jego stronę. Ruszył więc w przód chcąc przyblokować ją samodzielnie. Jego reakcje były jednak zaskakująco szybkie. Gdy Nikita chciała uderzyć go pięścią w twarz, Uderzył swoim nadgarstkiem o jej, rozpraszając siłę kinetyczną tego ciosu, po czym skierował ku dziewczynie własną pięść. Spotkał się wtedy z drugą dłonią Nikity która obładowana była wysokim ładunkiem magnetycznym, gdy zetknęła się z pięścią Naila, energia wybuchła biorąc za efekt obydwu, odrzucając ich od siebie o spory kawałek.

Odrzucona w tył przekoziołkowałą kawałek po arenie, aż w końcu wylądowała na stopach, i tak jeszcze kilka centymetrów ślizgając się do tyłu. Spojrzała po sobie i otrzepała się jakby z nieistniejącego kurzu. Dmuchnęła jeszcze pod nosem, by pogonić grzywkę na miejsce. Jej piąstki zacisnęły się, z cichym chrupnięciem. Przyjęła postawę combat sambo, i kiwnięciem glową zachęciła Banga do ataku. Miałą nadzieję że da sie sprowokować, wtedy ma dla niego niespodziankę

Bang spostrzegł to zaproszenie, kiwną głową na znak akceptacji po czym ruszył na dziewczynę.

W porównaniu z jego pierwszym biegiem był potwornie szybki, dziewczyna nadążała tylko dzięki pomocy HUDu. Uderzył dziewczynę silną pięścią, którą ta zdołała zablokować, choć nie obeszło się bez małego syknięcia z bólu. Szybko rzuciła się na Banga zakładając nożyce wokół jego pasa. O dziwo ten genialny plan nie zadziałał! Gdy tylko nogi splotły się na mistrzu ninjutsu, ten rzucił się w przód i przygniótł dziewczynę do ziemi. Spoglądając z góry na jej twarz uśmiechnął się zawadiacko.

- Złaź *ZARAZA* - Warknęła agresywnie.

Nikita wzięła głęboki wdech i z całej siły uderzyła Banga w uszy otwartymi dłońmi. Mężczyzna zacisnął oczy w momencie uderzenia, ale chyba nic mu się nie stało, gdyż szybko podniósł głowę i uderzył nią w czoło Nikity.

Twardy zawodnik z niego, ten ruch zwykle wyłączał na krótki moment przeciwnika. Trzeba spróbować bardziej brutalnych metod.

Niki zamachnęła się i uderzyła Naila dłonią w nos. Mężczyzna szybko wstał i wykonał potrójny odskok. Trzymał się za nos z którego leciała krew. - Cóż za potwór! Cóż za siła! - krzyczał z całej siły.

- Ahh!? To ja mam komentować na bieżąco!? - odezwał się nagle głos w głośnikach. Głos Ruby. - Ahh, już na wizji? Ekhm. Jak widać Bang otrzymuje ciężkie obrażenia, co jest niezwykle zaskakujące jak na wojownika słynącego z takiej potęgi. Czyżby Katyusha była nową, wschodzącą gwiazdą w walkach?...Złamany nos to ciężkie obrażenia, prawda? - Dziewczyna zdecydowanie nie wiedziała na czym polegają walki. - Cóż za szkoda, że nie możemy słyszeć dialogów jakie zachodzą między tą dwójką.

Bang rozejrzał się po widowni. - To oni mnie nie słyszą? - burknął sam do siebie.

- Potwór?! *Twaju mać* Ty jeszcze potworów nie widziałeś błaźnie. - Wyszczerzyła zęby rozeźlona kobieta, a jej pięści zacisnęły się gdy stanęła w rozkroku. Kravchenko zaczęła złorzeczyć po rosyjsku, lecz dla Bang’a był to tylko niezrozumiały bełkot. Puściła się biegiem w jego stronę w wiadomym raczej celu.

Bang wyglądał na zawiedzionego, bądź zażenowanego swoim odkryciem. Nie przyjął nawet pozycji bojowej. Nikita po chwili znalazła się przed nim i uniosła nogę wysoko, ciesząc wszystkich fanów majteczek na widowni. Jej noga opadła z wielką siłą na głowę Naila, który pod jej wpływem wykonał naprawdę elegancki ukłon.

- STOP! - krzyknął łapiąc się za głowę i odskakując kawałek. Zaczął masować głowę strasznie skrzywiony. - Ładne maj...znaczy, wybacz te wszystkie wyzwiska. Robiłem scenę, bo myślałem, że nas słyszą. - wyjaśnił się Bang. - Walka między nami i tak nie ma sensu, więc...wybacz. Po prostu. - facet uniósł wysoko lewą dłoń, zaś prawą położył na sercu. Na ścianach pojawiła się holograficzny zegarek odliczający pięć sekund. - Pokibicuj mi na finałach, nie chcę walczyć z słabszymi.

Słysząc zalążek słowa “majtki” Nikita zarumieniła się nieco. Jednak słowa jakie później wypowiedział Nail, przypieczętowały jego los w tej walce.

- Nie jestem... słaba... - Mruknęła, ale Bang mógł usłyszeć te słowa bez problemu.

Z krzykiem złości ponownie ruszyła na mistrza.

- Cóż za niespodziewane rozwiązanie, Bang planuje się poddać. - odezwała się komentatorka, która w końcu spostrzegła coś, co rozumie.

Nikicie się to jednak nie podobało. Rzuciła się biegiem na Naila i z wyskoku spróbowała uderzyć w jego splot słoneczny. Mężczyzna zwyczajnie obrócił się w bok, po czym kopnął ją w plecy posyłając na ziemię. Nikita miała wrażenie, że coś jej tam pękło.

- *Kurwa mać* - Zaklęła w ojczystym języku, gdy szurała brodą o podłodze areny. Odruchowo chwyciła się za plecy i usiłowała wstać.

- Chciałeś mnie po prostu ośmieszyc?! Zrobić sobie ze mnie jaja?! - Syczała, idąc w jego stronę. Ból stawał się nieznośny, co wykreślało wiele zagrań z jej wachlarza ruchów. Nieco przygarbiona zblizała się coraz bardziej do Nail’a.

- Nie ciebie, lecz siebie. Byłaś tu przypadkiem. Przepraszam. - powtórzył znowu Bang, krzyżując ręce na piersi. Katyusha z zaciśniętymi zębami zaczęła wykonywać lewy sierpowy, lecz nim jej dłoń doszła do oponenta, upadła na ziemię i zmieniła zagranie na podcięcie. Bang grzecznie padł na ziemię, nie reagując przez cały ten czas.

- Ekhm...Cóż się dzieje? Czemu Bang nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu? - zapytała nagle zdziwiona Ruby.

O co mu chodzi? Czy ta walka miała być ustawiona? Nikita znalazła się tutaj przypadkiem? Miała tylko nadzieję, że jej matka nie maczała w tym palców, a to zresztą byłoby do niej podobne.

- Poddajesz się? - zapytała, gdy już przestała się denerwować.

Japończyk przewrócił się na plecy i patrząc z dołu uśmiechnął się do Nikity. - Tak.

Kobieta kiwnęła głową na znak że przyjmuje fakt że sie poddaje. Ona sama zaś klapnęła na tyłek, rozmasowując plecy. - Moja pierwsza walka była farsą... *karwasz twarz* - westchnęła zawiedziona. Może nawet lepiej że nie było Raula na widowni, ani dzieciaków z sierocińca.

Uśmiech Naila lekko zrzedł gdy Nikita usiadła. Zdecydowanie wolał patrząc na nią z góry, zwłaszcza, gdy nosiła sukienkę.

- Farsą, ale w słusznym celu. - powiedział, podnosząc się, aby znów stanąć w pozie deklaracyjnej. - Jakbyś trafiła na mojego ucznia, walcz z nim szczerze.

Spojrzała na niego “spodełba”.

- Z tobą też walczyłam szczerze! - Fuknęła urażona odwracając wzrok. - Kto niby jest tym twoim uczniem? - zapytała od niechcenia.

- Hahaha, nazywa się Tanu. - Bang kiwnął głową w stronę publiczności.


Wskazał chłopaka o miłym uśmiechu, w brązowej bluzie i śmiesznej czapeczce najpewniej nabytej na jakimś konwencie. Był niski i wyglądał przygłupio, ale miał w sobie coś chytrego.

- Jest dosyć nieśmiały. Może ta walka doda mu nieco motywacji? Heh. - Bang uśmiechnął się do siebie, gdy drzwi do wyjścia z areny zostały otwarte.

NIkita powiodła wzrokiem po widowni. Ten cały Tanu jest na pewno groźniejszy niż wygląda, a gdy Bang nieco przypiłował skrzydła Kravchenko, ta nie miała pewności jakim może być przeciwnikiem jego uczeń. Z małym problemem podniosła się i ostatni raz ostro spojrzała na Nail’a.

- Mam nadzieję że jeszcze będę miała szansę cię spotkać... - Zaczęła powoli opuszczać arenę, po czym dorzuciła pod nosem. - Poza areną. -





12:42

Gdy tylko Nikita opuściła arenę, zaproszono ją do pokoju medycznego. Wykazano wyłącznie, że będzie miała parę siniaków i powinna nic nie dźwigać przez parę godzin. Kopniak od Naila trafił ją prosto w kręgosłup, gdyby nie była cyborgiem pewnie skończyłoby się to pełnym paraliżem.
Bo tej rutynie miała cały dzień dla siebie...lub kogoś.
Gdy tylko wyszła z budynku, zobaczyła przed nim Jokyoku trzymającego butelkę wina.

- Czy może chciałabyś się udać ze mną w jedno miejsce? - spytał Japończyk z uśmiechem.

Wtedy w kieszeni Rosjanki zawirował telefon. Przyszła nowa wiadomość.
!Raul
Tytuł: Twoja Matka potrzebuje pomocy.

Katyusha, od niechenia wyciągnęła telefon z kieszeni, dostała wiadomość od Raula, jednak treść ją nieco zaniepokoiła.
- *Mama*? - Jej oczy otworzyły się szerzej, jednak po chwili jakby sobie coś przypomniała. To przez nią tutaj się znalazła, niby dlaczgo teraz miała jej pomagać?! Jednak to co ją niepokoiło było to że to Raul ją o tym poinformował.

- Bardzo bym chciała Joko... ale muszę gdzieś być, bo ktoś nie potrafi zadbać o swoje dupsko... - Od czasu do czasu stekając z bólu doszła do swego choppera. Usadowiła się na nim i ponownie jęknęła.
- Dzwoń Raul... - mruknęła do telefonu.

- Ja właśnie w tej sprawie. Muszę odwiedzić kogoś w szpitalu. - uśmiechnął się Japończyk podchodząc do Nikity. - Nie polecałbym jazdy w tym stanie, a na piechotę marsz będzie przyjemny.

Gdy dziewczyna spojrzała do telefonu, stan jej matki uległ wyjaśnieniu. Wiadomość głosiła
"Twoja matka została zaatakowana w Shibuya. Leży w szpitalu. Powinnaś ją odwiedzić...chociaż raz."

Kątem oka spojrzała na Japończyka.
- Może masz rację... - Rzekła, po czym doczytała szczegóły. Albo miała doczynienia z cyborgiem z przyszłości, albo to była jakaś podpucha. Nikita była świadoma, że Aurora jest maszyną do zabijania. Jednak, dlaczego jej współczuła? Pewnych nawyków jednak nie można się pozbyć. Jaka by nie była matka to matka.
- Chodźmy więc... i oby mi choppera nie zajebali, jeszcze nie spłacony. - wzruszyła ramionami zsiadając z maszyny, towarzyszyło temu ciche syknięcie z bólu.

Droga zajęła dłuższą chwilę, dwójka musiała nawet przebijać się przez metro.
Sam szpital był ogromnym, bogatym budynkiem. Matka Nikity oczywiście znajdowała się na wyższym piętrze w pokoju dla vipów pod opieką medyczną.
Gdy w końcu doczłapali na miejsce ledwo żywa Niki otworzyła drzwi, aby zobaczy...olbrzymie plecy.
Słysząc otwarcie drzwi, mężczyzna odwrócił się.


Był to masywny człowiek z mnóstwem blizn, o niebieskich włosach i ostrej brodzie. Miał pełne agresji spojrzenie które dawało mu diabelskiego oblicza. Emanowała z niego duma, był jej pełen
do stopnia w którym koszulę nosił tylko zarzuconą na ramiona.
Nikita poznała go natychmiastowo. Był to Blue Devil, trzykrotny mistrz świata i obecnie człowiek uznany za najpotężniejszego nie-cyborga na ziemi.
Uśmiechnął się on lekko. - A więc Red...nie, Katyusha, jednak przyszła. - uśmiechnął się. - Może nie jest tak zła, jak myślisz, co, Aurora? - wstał z miejsca kierując się w stronę dziewczyny. - W takim razie ja przeproszę. - Minął ją, po czym zatrzymał się. Coś w atmosferze się zmieniło, HUD nagle podświetlił Devila, który uniósł zaciśniętą dłoń, gdy tylko dojrzał Jokyoku stojącego za rosjanką.
- *Szt-* - Wydukała nie wiedząc co się dzieje, niemal odruchowo zeszła z drogi Blue Devil’a, z samego respektu do jego osoby, lub moze nawet strachu.
- Mamo co się tutaj dzieje!? - Rzekła zdezorientowana.
Wszystko zdawało się dziać w jednym momencie.


Białowłosa matka Nikity o imieniu Aurora podniosła się w swoim łóżku spoglądając na dwójkę przerażona, krzyknęła tylko karnym głosem - BLUE! - mimo to jej idealnie gładka twarz zdawała się nie posiadać żadnych emocji gdy ogromna pięść, porównywalna rozmiarami do cegły uderzyła Jokyoku prosto w twarz i tak ostatnio złamaną przez Gustawa.

Mężczyzna poleciał na ścianę za nim, z jego nosa poszła krew, a wszędzie dookoła wzniósł się kurz.

Podłogę zaczęła zalewać czerwień.

Blue Devil uśmiechnął się, szczerząc przy tym zęby jak warczące zwierze. Opamiętał się jednak i zaczął podążać w stronę wyjścia z szpitala.

Napięcie spadło. Czerwień na ziemi pochodziła z butelki wina, którą targał tu Japończyk. Jego twarz i tak była cała czerwona. Migiem znalazło się przy nim dwóch lekarzy którzy zaczęli zbierać go z miejsca.

- Co... dlaczego on... - Wskazała palcem za wychodzącym olbrzymem. Spojrzała także na Jokyoku którego losem średni się przejeła. - Najpierw dostaję wiadomość że leżysz w szpitalu, teraz takie cyrki?! O co tutaj chodzi?! - Pytała oziemble, zbliżając się do Aurory. Gdy tak przy niej stała, przysunęła sobie krzesło, by na nim usiąść. Widok matki w łożu szpitalnym jakimś cudem odrobinę ją udobruchał.

- Co się stało? Kto ci to zrobił? - Rzekła już spokojniej, ale dodała po chwili - Nie żeby mnie to obchodziło - uniżyła nieco głowę, starając się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z Aurorą.
Z wpół otwartymi ustami Aurora starała się pojąć sytuację. W końcu postanowiła się odezwać.
- Kotku...co tu robił ten facet? - spytała mając na myśli zabranego przez lekarzy Jokyoku. - Czy ty wiesz kim on w ogóle jest?
- Tak, to przecież Jokyoku. A kim jest... - Nikita zastanowiła się na chwilię, po chwili jednak uświadomiła sobie że nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie.
- Kim on jest? - Zapytała w końcu.

Aurora położyła córce rękę na ramieniu. - To jeden z informatorów Yakuzy. To niebezpieczni ludzie, co ty znowu wyczyniasz? - w słodycz ostatniego zdania wkradło się trochę agresji. - Reprezentujesz sobą nas wszystkich. Nie powinnaś kręcić się wokół takich ludzi.
- Ale... ja... - Nikita nie wiedziała co ma myśleć, co dopiero powiedzieć. Na jej twarzy pojawił się grymas złości.
- Nie powiedział kim jest... skąd ja miałam to wiedzieć?! - Odparła Nikita, kładąc dłoń na dłoni Aurory.
- On miał coś wspólnego z tym że tu jesteś?! - Poderwała się do pionu, przewracając krzesło.

- Nie, to moja wina. - odpowiedziała szybko Aurora, jakby nie chcąc w ogóle na ten temat dyskutować. - Mam nadzieję, że nie brałaś u niego żadnych długów? Nie wyzyskiwałaś nic? - spytała dość niepewna siebie. - ...Jedna gilotyna już wystarczy... - szepnęła do siebie Aurora.

- Tylko informacje na temat Nail Bang’a z którym zresztą juz walczyłam. Popełniłam błąd? - Rzekła zdając sobie coraz bardziej sprawę, że mogła wdepnąć w duże guano.
- Jaka gilotyna?! Dlaczego mi nie mówisz wszystkiego? Najpierw to że muszę walczyć w tym debilstwie, a teraz to! - Machnęła pięścią w powietrzu.

- Skoro tu przyszedł to czegoś chciał... - stwierdziła Aurora spoglądając na swoje dłonie. - Czy to źle, dowiemy się pewnie później. Staraj się z nim zbytnio nie zadawać. - poprosiła. - Mówię ci o wszystkim, o czy musisz wiedzieć. Masz wygrać w tym turnieju, dla swojej mamusi i zasranego sierocińca. - uśmiechnęła się lekko.

- Tch... jesteś taka sama jak zawsze. A ja głupia się o ciebie... ugh! - Kopnęła krzesło za nią, które wesoło roztrzaskało się na ścianie. Miała ochotę ją teraz rozwalić, trzasnąć w ten ryj z siłą ciężarówki. Ale coś ją przed tym powstrzymywało.
- Dlaczego ja tutaj w ogóle przyszłam?! Cokolwiek ci się stało, dobrze ci tak. A osoba która ci to zrobiła zasługuje na medal! - Wrzasnęła Nikita.

Aurora uśmiechała się, ale w tym uśmiechu było coś w rodzaju rozpaczy bądź politowania. Nie wyglądała jak zwykle. - Możliwe. - skomentowała. - Powodzenia w następnej walce, Kotku.

Kravchenko pokręciła głowę prychnięciem, po czy opusciła salę o mało nie wyłamując drzwi. Rzadko kiedy była tak wkurwiona, żałowała że się tutaj w ogóle pojawiła.
Raczej pośpiesznie schodziła po schodkach do wyjscia, aż natknęła się na Jokyoku. Widząc go usmiechnęła się słodko, lecz czym była bliżej tym jej uśmiech stawał się mniej promienisty. Jej prawa ręką zawibrowała dziwacznie, po czym uderzyła pięścią w ścianę robiąc w niej dziurę, o włos mijając głowę Jokyoku.
- Informatorze Yakuzy... trzymaj się ode mnie zdala jeżeli ci życie miłe. - Rzekła oschle, dokładnie wpatrując się mu w oczy.
W holu zrobiło się małe poruszenie, nieco przestraszeni ludzie zaczęli odsuwać się od uroczej parki, a zwłaszcza Nikity.
Jokyoku zaś uśmiechał się, bawiąc się swoimi bandażami.

- I co, kochanie? Powiedziała ci? - rzucił nie przejmując się zbytnio stanem Rosjanki. - Ile zapłaciła za to, aby Bang cię wypromował?
Rosjanka zrobiła zdziwioną minę. Wszystko teraz ułożyło się w spójną całość, dlaczego taki ktoś jak Bang miałby przegrać z amatorem.

- Bydle!. - Katyusha, miała zamiar chwycić go za twarz, i przerzucić za siebie o podłogę. Była tak rozgniewana że była w stanie zabić informatora, robiąc sobie DUŻO problemów.

Jokyoku uśmiechnął się gdy tylko Nikita go złapała. Nagle coś ją przeszyło.
Niskiej siły paralizator.
Dziewczyna poczuła ostry ból, nie była zbytnio w stanie się ruszyć.

- Opanuj się. Mówiłem, że nie kłamię, ale również, że nie mówię wszystkiego. - Jokyoku był niesłychanie spokojny. Nie przypominał tego przestraszonego chłopaczka z ostatniego wieczoru. - Ale nie potrafię trzymać zbyt wiele sekretów przed tak słodką twarzą. Mogę ci wszystko wyjaśnić...no ale musisz właśnie ochłonąć.

Japończyk nieco nie doceniał Nikity, dziewczyna czuła jak systemy wracają do normy. Następny ruch na pewno się powiedzie.
Nikita podniosła się na proste nogi, strzeliła karkiem w charakterystyczny dla siebie sposób.

- Inaczej... ja pytam... ty odpowiadasz. Każda niezadowalajaca mnie odpowieć bedzei równoznaczna z urwaniem ci czegoś. Uwierz mi jest wiele rzeczy jakie mogę ci powyrywać - By dodać sobie wiarygodności, jej ręcę zawibrowały delikatnie, a jej twarz miała wypaczony z człowieczeństwa wyraz.
- Pytanie numer jeden... Czy Yakuza ma coś wspólnego z moją matką? - Jeden niewłaściwy ruch ze strony japończyka zakończy się uderzeniem w mostek.

Jokyoku rozglądał się na boki wciąż uśmiechnięty. Być może nie pierwszy raz był w takiej sytuacji, bycie mafiozem to nie prosta praca. - I tak myślałem o przejściu na cyborga. - zażartował lekko dla rozluźnienia sytuacji. - Yakuza ma duży dług względem twojej mamy. Trochę liczyłem, że ty wyrównasz sytuację. Jesteśmy jak samuraje, spłacamy długi lojalnie, a ten się strasznie wlecze. - Jokyoku pomasował się po podbródku. - Mam nadzieję, że nie zadasz mi zbyt dużo pytań. Za niektóre odpowiedzi i tak ktoś mi łeb urwie.

- Jaki dług i za co? - Zapytała ponownie zastygając w bezruchu, jedynymi oznakami że żyje było to że jej ręce wibrowały.

- Trochę sprzętu, trochę informacji o 3C, a nawet miała kiedyś romans z Oyabun. - wyliczył spokojnie Jokyoku. - No, koniec końców nie pasowali do siebie. Spokojnie, nie jesteś spokrewniona z Yakuzą. Aczkolwiek mogłabyś. - uśmiechnął się Japończyk. - Ale oświadczę się innym razem.

Jej matka miała machloje z mafią? Jak mogła się zniżyć do tego?! Nikita niczym tak nie gardzi jak zorganizowaną przestępczością. Kiepski żart całkowicie zignorowała.
- Dobrze ci idzie... Co się stało mojej matce i czy Yakuza ma z tym coś wspólnego? - Jej wyraz twarzy, ani ton głosu nie zmieniły się od początku “przesłuchania”

Jokyoku milczał przez chwilę. Najwidoczniej nie chciał zbytnio odpowiadać na to pytanie.
- Cóż...Mamy sporo wspólnego. Shateigashira ocalił jej życie, w innym wypadku umarłaby dzisiaj o 11:20 w Shibyua. - wyznał w końcu. - Co do tego co ją napadało...nie mam pojęcia. Myślę, że mogło to być jakieś genetycznie modyfikowane stworzenie...albo jakiś cyborg na zlecenie właściciela 3C...Shateigashira powinien wiedzieć...mogę cię z nim umówić. - zaczął próbować wkupić się w łaskę. Widać nawet jego wiedza nie była perfekcyjna.
- Nic mi nie mówi to nazwisko... ale nie chce żebyś mnie umawiał z kimkolwiek, Chce wiedzieć gdzie jest. - Przechyliła głowę, nieco bardziej upodabniajac się do maszyny niż człowieka.

- Właśnie w tym problem, że nie mam pojęcia. Jestem zaledwie Shingiinem. Mam w posiadaniu numer telefony do Saiko-komon, i nic więcej. - wyznał Jokyoku niezbyt pewny siebie.

- Zadzwoń do niego... teraz. - Z tymi słowami, położyła mu dłoń na ramieniu.

Ostrożną dłonią wyjął telefon, wcisnął kilka guzików i zaczął czekać na odpowiedź.
- Chcesz sama z nim rozmawiać? - spytał.

Bez ceregieli wzięła od niego telefon, nadal trzymajac dłoń na jego barku, przyłożyła do ucha komórkę.
- Mam przyjemnośc rozmawiać z Saito-komon? -
Po chwili usłyszała głośny wydech. Następnie ktoś odpowiedział.
- Halo? Joky? - spytał niezbyt przejęty głos.
- Joky jest zajęty *Mudak*. Miałabym prośbę o spotkanie się z... - Nikita zerknęła na Jokyoku.
- Ja mu tam? -

- Shateigashira - podpowiedział Japończyk.

- Shatee-iga...shira, tak chciałabym się spotkać - Wymowa tego słowa sprawiła mały problem Rosjance.
Telefon przez chwilę milczał. - Jak się nazyawsz? - wpadło końcu pytanie.
- Nikita Kravchenko. - Odparła niemal od razu, choć to mogło być głupie posunięcie mówić mafiozą swe imie i nazwisko.
- Słuchaj, Nikito. Możemy respektować twoją matkę, ale nawet ona niedługo będzie bez znaczenia w świecie. A my nie dbamy o figury historyczne ani ich rodziny. Nie masz nawet tyle wartości, aby spotkać się z Shateigashirą. Nie potrafisz nawet wymówić tej godności. - po płynności wymowy łatwo było stwierdzić, że rozmówcą był japończyk niezwykle wprawiony w dyskusjach. - Dlaczego sądzisz, że jest inaczej? Popisz się jakoś. Jak faktycznie wygrasz ten turniej, to mogę ci załatwić nawet kolację i seks z Oyabun. To w końcu dla ciebie jak drugi ojciec.

Telefon stał się masą proszku, gdy kobieta zacisnęłą go z niebywałą siłą.
- Nie chce cię więcej widzieć, a jeżeli już to się nie znamy. - Odstąpiła od niego, nawet się nieoglądając za siebie. Miała dużo do przemyślenia, ale dzisiaj starczy jej już wrażeń. O mało nie zabiła informatora yakuzy, pytając sobie problemów. Ale nic tak dzisiaj ją nie zaskoczyło jak fakt że jej matka ma powiązania z mafią. Co jak co, ale tego się po niej nie spodziewała.
 
__________________
"My common sense is tingling..."

Ostatnio edytowane przez Deadpool : 20-04-2013 o 20:13.
Deadpool jest offline