Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2013, 21:43   #19
malkawiasz
 
malkawiasz's Avatar
 
Reputacja: 1 malkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie cośmalkawiasz ma w sobie coś
Krótka walka sprawiła, że krew szybciej krążyła w jego ciele. Przeciwnik nie był od początku dla nich wyzwaniem więc Gabor nie zdziwił się, że padł tak szybko. Skinął głowa z szacunkiem Templariuszowi i zaczął zbierać swoje zabawki i przy tej czynności zauważył kolejnego Kainitę. Nie przerywając czynności rzucił do niego.

- Zbieraj się Panie. Czas opuścić te lochy.

Pogrzebał jeszcze w szczątkach trumny potwora. Tak jak zapamiętał były tam jakieś pergaminy. Zwinął je zgrabnie na później. Zabrał swoje sakwy, narzucił płaszcz i podążył do wyjścia. Po znudzonej minie widać było, że chce już opuścić to miejsce.

Zaraz w korytarzu natkana się na resztę. Zaskoczony zobaczył, że jeden Kainita nadstawia gardło drugiemu pod nóż. Szybko jednak dostrzegł swa pomyłkę. Włosy spadały na podłogę. Nawet nie próbował zgadywać o co chodzi. Dostrzegł szklane okno.

„Niesamowite. Tyle szkła i takie przejrzyste. Nigdy takiego nie widziałem. To chyba dwór jakiegoś bogacza.”

Momentalnie stracił zainteresowanie postrzyżynami i podszedł do okna. Chciał dotknąć szyby i wtedy zobaczył cały krajobraz.

Zamarł zaskoczony. Do tej pory nie wierzył w te bujdy z podróżą w czasie, ale to co zobaczył zasiało w nim ziarno zwątpienia.

- Iluzja? – był tak zafascynowany, ze nawet nie zauważył, że myśli na głos. – Nie. Raczej nie. Chyba bym zauważył.

Zamilkł. Obserwował. Jego myśli pędziły jak szalone. Rozważał wszelkie implikacje tego co właśnie oglądał.

„Jacy są teraz ludzie. Czy Spokrewnieni nimi władają czy dalej się ukrywają? Broń! Czym się teraz walczy? Cholera. Czuje się jak nowo narodzone, bezbronne dziecko.”


Mimo wszystko był kim był i powoli odzyskiwał rezon.

„Taa. Jak będę tak stał to niczego się nie dowiem. Muszę złapać jakiegoś tubylca i go gruntownie przebadać. Najlepiej kilku. Jak najszybciej."

Odwrócił się i spojrzał zniecierpliwiony na pozostałych. Opóźniali go. Mimo wszystko wdepnęli w to samo bagno i byli teraz niezamierzonymi sojusznikami. Nie wiedział co go czeka za progiem i tylko głupiec rzuciłby się tam samopas. Powstrzymał więc swa porywczość i przyglądał się jak nóż tańczy w zwinnych rękach szlachcica. Poczekał aż nadarzy się okazja i przemówił.

- Nie wiem jak wy, ale chciałbym by świt zastał mnie jak najdalej stąd. Zanim dowiemy się czegokolwiek musimy znaleźć schronienie. – sięgnął pamięcią do swoich doświadczeń. – Musimy znaleźć jakieś męty. Złodziei. Bandytów. Obojętnie. Na nich się żywić. Takich zawsze ludziom nie szkoda. I bezwzględnie znaleźć inne lochy do spania.
 
malkawiasz jest offline