Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2013, 22:17   #364
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
***

Mag w odpowiedzi nie zaprzeczył, co można było uznać swego rodzaju nieme potwierdzenie, choć można było też zinterpretować jako brak chęci do większego angażowania się w tą napiętą sytuację. Nie mniej jednak trzeba było teraz tylko odczekać na odpowiedni moment do dalszego działania. Dirith nie zamierzał jednak siedzieć przed wioską z założonymi rękoma. Ruszył więc w stronę pobliskiego lasu, gdzie zamierzał przeczekać do wieczora. Dodatkowo korzystając z okazji kiedy był już w lesie zmienił się w tygrysa i postanowił nieco zapolować.
Ostatnie wydarzenia działy się tak szybko, że nie do końca pamiętał kiedy ostatnio jadł. Te wszystkie przemiany wymagały jak zwykle energii, a z tego co się zapowiadało niedługo przyjdzie mu się zmierzyć z feniksem. Dlatego korzystając z wolnej chwili można było się nasycić aby nie paść w końcu z wyczerpania podczas którejś ze zmian formy.
Korzystając z tygrysich zmysłów nie trwało to długo zanim udało się trafić na trop jakiegoś jelenia. Potem pozostawało już tylko podążyć cicho za tropem. Trochę to trwało żeby w końcu dogonić cel, jednak póki co likantrop miał na to czas. Dlatego nie spieszył się za mocno podczas podkradania się do zwierzyny, żeby jej nie spłoszyć. Kiedy był już wystarczająco blisko, ruszył do ataku. Również cicho. Normalny tygrys skacząc do ataku pewnie by zaryczał paraliżując ofiarę, jednak ten tygrys nie zamierzał tego robić. Jeśli ruszyłby odpowiednio płynnie i cicho istniały spore szanse na to, że jeleń odwróci się w jego kierunku. Wtedy już było za późno, bo Dirith nabierał tylko więcej prędkości. Do tego ofiara musiała jeszcze dopiero zacząć uciekać, przed czym jeszcze przez krótką chwilę poruszałaby się znacznie wolniej niż tygrys. Przy odrobinie szczęścia zanim pościg rozpocząłby się na dobre Dirith już byłby w zasięgu skoku, lub przynajmniej na tyle blisko żeby zakończyć pościg po krótkiej chwili wbijając pazury w ciało jelenia. Zawsze jeszcze można było wykorzystać Tysiąc Ostrzy do uformowania swego rodzaju haku, którym zwiększyłby swój zasięg.
Potem wystarczyłoby już tylko dobić zdobycz i najeść się do syta. Jedząc zostawił jednak część mięsa na wypadek jakby Kiti również chciała skorzystać. W końcu Kleryk to przydatna rzecz i nie wypada żeby doprowadzić do tego aby przedstawicielka tego zawodu padła z głodu. Kiedy już najadł się do syta, wytarł pysk z krwi, żeby w razie czego po przemianie wieśniacy nie pomyśleli, że właśnie kogoś zabił tak jak się tego spodziewali i zaatakowali po czym ruszył z powrotem w stronę wioski.
Po dotarciu na skraj lasu pozostało słońce powoli zachodziło, więc trzeba było jeszcze trochę poczekać do pełnego zmroku oraz potem jeszcze trochę, żeby pozwolić wieśniakom lekko znużyć się pełnieniem nudnej warty.

***

Kilka godzin po zmroku przyszedł czas aby zakraść się do wioski. Dirith zmienił się wiec z powrotem w drowa. Drowia możliwość widzenia w ciemnościach przyda mu się bardziej niż tygrysia forma. Zakradając się do wioski zachowywał szczególną ostrożność. Będąc jeszcze na jej obrzeżach przez kilka dłuższych chwil obserwował jak zachowują się patrolujący wioskę wieśniacy. Uśmiechnął się pod nosem kiedy obserwował jak niemalże panicznie reagują kiedy jedni usłyszą kroki innych prowizorycznych patroli. Jedynie niebezpieczeństwo jakie udało mu się zauważyć, to psy. Z nimi był o tyle problem, że nie bały się tak bardzo wszystkiego wokół i pewnie wszczęłyby alarm kiedy wywęszyłyby wilka lub podeszłoby się do nich za blisko. Na szczęście nie były one rozstawione w tak, że nie dało się ich ominąć.
Biorąc to pod uwagę, samo przekradanie się między patrolami i omijanie psów poszło całkiem gładko. Wystarczyło odpowiednio wolno i cierpliwie podejść do tematu polegając na dobrym słuchu oraz wzroku aby odpowiednio dobrać drogę. Dodatkowo wilki nie są głuche, więc Dirith mógł łatwo powiedzieć cicho Kiti gdzie są wieśniacy lub gdzie skręcić żeby na nich nie trafić.
Kiedy udało się w końcu wejść do domu w którym znajdował się Zaklinacz można było nieco odetchnąć. Co prawda Zaklinacz nie wyglądał najlepiej, jednak Kiti sprawnie przywróciła go do świata świadomych i zaczęła zbieranie informacji. Przy okazji beztrosko wygadała, że dostali się na wyspę latającym statkiem. Widocznie nie przywiązała zbyt wielkiej wagi do słów kapitana, kiedy powiedział im, że w razie czego się nie znają. Ale mniejsza o to. Najważniejsze, że Zaklinacz dalej zamierzał im pomóc. Co prawda jak do tej pory troche go ta pomoc kosztowała, jednak mniejsza o to.
- Może nie do końca zamierzałem z nim walczyć w przestworzach, co zamierzałem użyć tego chowańca do ataku z zaskoczenia kiedy był na ziemi. A jak już do niego bym dopadł, to po prostu zamierzałem się go uczepić i nie puścić dopóki bym go nie zarżnął. Ale skoro jest demonem, to walka z nim przestała być rewelacyjnym pomysłem. Przynajmniej bez jakiegoś faktycznego wojownika bieli będącego w stanie zabić tego demona raz na zawsze...
- A czy kapitan tego statku pomógłby ludziom, to nie wiem. Jak znam życie pewnie wszystko zależałoby od wynagrodzenia jakie dostałby za przewiezienie wszystkich z wyspy. - stwierdził mówiąc cicho, żeby przypadkiem nie zwrócić uwagi jakiegoś patrolującego okolicę wieśniaka.
- Co do powodu wizyty tego feniksa to zaczynam mieć pewną teorię... - powiedział sięgając do kieszeni po kamień znaleziony w skrytce Silverstinga. W sumie Zaklinacz i tak właśnie się o nim dowiedział, więc może przy okazji korzystając ze swojej magicznej wiedzy byłby w stanie o nim powiedzieć coś ciekawego? - Wpierw jednak chciałbym się dowiedzieć czy to jest zwykły opal, czy może posiada jeszcze jakieś magiczne właściwości. - zapytał po czym podał kamień magowi aby mógł go zbadać.
 
eTo jest offline