Z wczorajszej sesji w shime przez skype. Było więcej ale pamięć już nie ta
Spotkanie starych znajomych hibernatusa (H) i żołnierza gladiatora o niezbyt przyjemnej aparycji (ŻG).
ŻG: No, jeszcze żyjesz. To nauczyłeś się pewnie trochę o świecie.
H: Żeby na przykład nie mówić skąd się jest. Albo chcą mnie zamknać w klatce albo torturują pytając gdzie jest ten bunkier z przedwojennym sprzętem.
ŻG: Czemu? Ja nie mam z tym problemu. Może dlatego, że nie pochodzę z bunkra.
H: Ja też nie ale oni tego nie łapią. Do tego jak Ciebie widzą to pewnie krzyczą: "O Jezu! Niedźwiedź!" I wbijają na drzewa.
ŻG próbuje sprzedać dla H camelback.
ŻG: No! Tu wlewasz wodę i pijesz z tego pręcika.
H: Nie będę ciągnął z pręcika.
Wyszło, że w okolicy są ludzie pustyni. Gracz prowadzący ŻG zastanawia się czy jego postać miała z nimi wcześniej kontakt.
ŻG: Chyba dobrze dogadywałem się z tamtymi wiochmenami w ruinach...
MG: Tymi, których zabiłeś?
Znowu dyskusja o wcześniejszych wydarzeniach gdy ŻG podróżował z pewnym najemnikiem i spotkali pewnego podróżnika. Wywiązała się pyskówka a potem strzelanina. ŻG obezwładnił podróżnika a najemnik go odwalił bo tamten im groził.
ŻG: Uspokoił by się...
MG: Uspokoił. Po kulce w łeb.
W jednej z osad ludzi pustyni sporo namieszał syn wodza.
H: Pasem takiego i zmądrzeje.
ŻG: Ale jak tak możesz... Nie znasz tych czasów.
H: Ten środek wychowawczy działał przez ponad 2000 lat, czemu miałby przestać przez 30?
ŻG: Podam ci przykład. Mój ojciec był gladiatorem i nigdy mnie nie bił pasem.
MG: Nie, młotem budowlanym a Ty próbowałeś oddać mu siekierą strażacką.
Okazało się, że w drugiej osadzie ŻG obił kiedyś trzech miejscowych. Jeden z nich chce pojedynku. Rach, ciach, Indianiec niezdolny do dalszej walki. Dwóch następnych się szykuje.
ŻG: Nie ma tu jakichś limitów?