Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2013, 14:36   #704
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Gottwin, Gabriel & Niedźwiedzi Pysk

Ci, którzy przeżyli zgodzili się z Gottwinem. Mężczyźni prędko przeszukali zwłoki elfów. Każdy z nich miał dobrej jakości skórzaną zbroję, oraz eleganckie miecze z przeklętymi runami w języku druhii. Złota przy sobie nie mieli niestety. Jednak jeden z poległych wojowników miał przy sobie flakon z grafitową cieczą o gęstej konsystencji.
-Trucizna...- burknął krasnolud, po tym jak odkorkował flakon i powąchał zawartość -Chyba dość silna... Dobrze, że żaden nie miał jej na mieczu.- dodał khazad.
Dowódca druhii miał na sobie piękną łuskową zbroję, która w kilku miejscach była powgniatana od potężnych jak troll ciosach brodacza.
-Co z tą liną kurwa mać?!- krzyknął Niedźwiedź, spoglądając na barkę.
-Wdrap no się tam na górę i zrzuć line. Ten opasły wieprz pewnie sra w swej kajucie ze strachu...- zwrócił się do jednego z ocalałych najemników, który nawet nie śmiał kwestionować polecenia brodacza.

Podczas gdy młody chłopak zabrał się za wspinanie na bok barki, pozostali najemnicy poczęli wyrzucać zwłoki czarnych elfów w nurt rzeki. Ciała po chwili znikały w półmroku nocy i toni rzeki.
-Nie wciągniemy ciał na górę...- syknął Gabriel.
-Nie ciałami bym się martwił...- syknął krasnolud -Barka jest zbyt wielka, by w wypchnąć ją z mielizny. Musimy przeczekać tu do świtu. Dopiero rankiem jak odpoczniemy pomyślimy jak pokonać ten problem.- dodał khazad.
-Chyba mamy problem...- syknął młodzik, zrzucając linę na piaskową plażę.
-Nasz szefuńcio... Ma uśmiech od ucha do ucha.-
-Ktoś musiał wejść na pokład, kiedy walczyliśmy...- burknął khazad.
-Ciekawe co teraz...- Gabriel uniósł brew kręcąc głową...

Zirnig, Dawit & Jarl

Czas pojedynku zbliżał się nieubłaganie. Stary von Walter chodził po swym namiocie przejmując się najbliższą przyszłością. Oboje z Zakarevem byli już starcami tak po prawdzie, jednakże ich doświadczenie w boju sprawiało, że mężczyźni mogli sobie poradzić w boju lepiej niż niejeden krzepki młodzik. Eryk założył na tę walkę swoją zbroję, wziął w garść ulubioną tarczę, która nosiła na sobie ślady niejednokrotnych napraw, co oznaczało, że nie raz nie dwa rycerz używał jej w boju. No i półtoraręczny miecz, schowany w skórzanej pochwie.
-Jestem gotów.- rzekł w końcu spoglądając na towarzyszących mu najemników. Zirnig, Dawit i Jarl byli obok, by wspierać dowódcę armii duchem i pokrzepiającym słowem. Mężczyźni ruszyli konno do miasta, by zaoszczędzić jak najwięcej sił. Na szczęście chłód wieczoru nie męczył ciężkozbrojnego generała.

Spotkali się na placu szkoleń, gdzie piechurzy odbywali standardowe nauki w zakresie wyprowadzania cięć mieczem. Zakarev czekał już na miejscu. Nie miał przy sobie nikogo, kto zechciałby go wspierać tak jak Dawit i Zirnig wspierali Eryka. Nie miał też na sobie ciężkiego pancerza jak dowódca wojsk Imperialnych. Miał skórzaną zbroję, której niektóre elementy widać było tylko skrawkiem wystającą spod ubrania. W ręku zaś trzymał zakrzywioną, typową dla Kisleva szablę.
-Gotów?!- zakrzyknął głośno rozgrzewając się zamaszystymi ruchami ramion.
-Gotów. Niechaj zwycięży lepszy.- odrzekł Eryk. Obserwujący to zajście najemnicy dostrzegli w jednym z okien budynku wokół placu ćwiczeń, spowitą w cieniu carycę spoglądającą na pojedynek ze stoickim spokojem.

Mężczyźni stanęli jakieś pięć metrów od siebie, po czym na znak gotowości do boju skinęli sobie głowami i ruszyli. Pierwszy natarł kozak uderzając szablą w chroniony zbroją bark starego szlachcica. Drugi cios sparowała tarcza Eryka, trzecim zaś trafił pod łączenie stalowych płytek zbroi. Spod blaszanego rękawa pociekła cienka stróżka imperialnej krwi. Eryk nie pozostał dłużny przeciwnikowi. Tarczą odepchnął go w tył po czym z niezwykłą ekspresją wyprowadził płynne cięcie od dołu. Zakharev odskoczył w tył a Walter znów natarł wyprowadzając dwa pchnięcia. Jedno z nich rozcięło skrawek ubrania Kislevity. Ten rzucił krótkie spojrzenie głęboko w oczy Eryka, po czym uderzył go niespodziewanie lewą pięścią w twarz, wyprowadzając z równowagi i koncentracji. Walter zachwiał się na nogach lekko, co błyskawicznie wykorzystał Kislevczyk uderzając impetem całego ciała w przeciwnika, który runął z hukiem i głośnym brzękiem stali na kamiennej posadzce placu ćwiczebnego. Zakharev stanął nad swym oponentem przykładając mu ostrze szabli do szyi.
-Zwycijężył lepszy. Dobry z Cijebije wojak, a teraz odejdź z mego domu.- rzekł chłodno, po czym wsunął szablę do pochwy i jak gdyby nigdy nic ruszył w stronę budynku, gdzie znajdowała się jego kwatera.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline