Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2013, 13:09   #37
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Słowa krasnoluda przywróciły jasność myślenia człowiekowi. Po chwili już nie pamiętał nawet co mu Helvgrim powiedział, lecz w umyśle pozostała zamglona komenda dotycząca wyjęcia strzały. Skupił się na zadaniu jakie mu zostało postawione. Po raz kolejny spoglądając swej ofierze w szkliste oczy uzmysłowił sobie, iż człowiek ten już nie cierpi. Nie musi zmagać się z trudami codziennego życia, ze zdobywaniem pieniędzy kosztem zdrowia i reperowaniem zdrowia kosztem pieniędzy. Być może jego dusza spoczywała w krainie błogości i zapomnienia. Być może tam w zaświatach dziękuje Hansowi za skrócenie jego ziemskiej męki...

Myśli Hansa podryfowały na niebezpieczne obszary morza martwego. Młodzieniec nie zdawał sobie jeszcze wówczas sprawy, ale pewne granice uległy przesunięciu, inne zostały zatarte , a pozostawiona luka otwierała się na otchłań w którą strach było nawet zaglądać, a co dopiero wchodzić.

Nieco mechanicznie i o dziwo z wprawą jakiej by u siebie nawet nie podejrzewał, podciągnął wierzchnią szatę zmarłego i owijając ją wokół jego rąk zaciśniętych na strzale pociągnął w górę – zważając aby nie ochlapać się przy tym krwią. Strzała została wyciągnięta wydając przy tym dziwny dźwięk który długo jeszcze miał powracać w nocnych koszmarach młodzieńca. Dłonie trupa na szczęście nie uległy jeszcze pośmiertnemu stężeniu, więc gładko wyciągnął z nich strzałę po czym owinął w oderwany trupowi strzęp koszuli i schował w torbie.

Do uszu człeka doszła kolejna komenda od krasnoluda – „dobij pozostałych” . W pierwszej chwili, w odruchu , dłoń młodzieńca powędrowała do pasa w stronę sztyletu, z morderczym zamiarem wyszukując owych pozostałych. W istocie na ziemi leżała wciąż nieprzytomna ofiara bójki. Dopiero po dwóch krokach wykonanych w jej stronę Hans przypomniał sobie rozmowę z krasnoludem w alejce i ustalone z nim pośpiesznie sygnały. Podszedł do nieprzytomnego, szybki rzut oka na krasnoluda uświadomił mu, iż ten zajął się rannym – oraz , że obaj byli odwróceni do człowieka plecami.

Przez chwilę człowiek rozważał czy nie pozbyć się niewygodnego świadka, pomysł ten zarzucił bardziej z odruchu rozsądku niż litości czy współczucia. Miał świadomość, że kilku i tak uciekło i w tej chwili sprawa może dotyczyć jeden lub dwóch ofiar – w zależności od poczynań człeka. Pomyślał też o tym, aby przeszukać nieprzytomnego przy czym zamierzał zaledwie uszczuplić sakiewkę a nie zabierać jej całej zawartości. Do pełnej biedy brakowało mu tylko napadu na tle rabunkowym. Pozostawione pieniądze od razu by temu przeczyły, a nikt przecież nie wiedział ile ofiara miała ich przed walką.

Przez głowę Hansa przeleciał szereg myśli tak krystalicznych jak gdyby zabijaniem zajmował się od kilku lat. Uświadomił sobie, że ci którzy uciekli nie mieli żadnego interesu w tym aby udawać się do straży. Sami byli zamieszani i współodpowiedzialni za walkę jaka się tu wywiązała i za śmierć. Sami zapewne unikali straży, gdyż przyzwoici obywatele nie włóczyli się po nocach po mieście wszczynając bójki. Ostatecznie byli też niewiarygodnymi, zapitymi świadkami, którzy nie pójdą na straż w takim stanie, a gdy już ochłoną i wytrzeźwieją, będzie za późno by pójść na straż nie wzbudzając podejrzeń względem własnej osoby.

Hans targnięty przebłyskiem zabójczego geniuszu przesunął nieprzytomnego człeka w pobliże ofiary częściowo kładąc go na niej, wcisnął mu w rękę własny sztylet, po czym ostrze obejmowane nieprzytomną dłonią człowieka zanurzył do końca w ranie spowodowanej strzałą, poszerzając ją znacznie. Rękę trupa z zakrwawioną dłonią nałożył zaś na nieprzytomnego. Bójka i jej ofiary tłoczyły się właściwie tuż obok siebie zaś rozdeptane ślady i szamotanina jaka miała miejsce na ziemi dopełniła całości krajobrazu czyniąc go nieczytelnym.

Po chwili dobiegł do krasnoluda meldując mu o wykonaniu zadania i pomógł nieść człowieka, przy najbliższym skrzyżowaniu rozsypał też drobinki pieprzokrzewu nadającego się zwłaszcza na przyprawę, w pewnych jednak okolicznościach przydatnego także do gubienia pościgów z udziałem psów.
 
Eliasz jest offline