Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2013, 13:40   #20
Mrsanczo
 
Mrsanczo's Avatar
 
Reputacja: 1 Mrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znanyMrsanczo wkrótce będzie znany
Z typowym dla siebie spokojem i pewnością siebie skończył ciąć skórę. Miał właśnie przejść do wykrajania słabiutkich mięśni rąk dziewczynki, gdy nagle usłyszał huk.

-Co jest kurwa - krzyknął i padł na glebę - reporter chyba nie żartował z tą zasadzką - powiedział do siebie. W tej samej sekundzie dostał kolokwialnie mówiąc w jaja. Wkurwiony D skulił się i pisnął jak dziewczynka.

- No co jest kurwa - zawył w myślach

- teraz to już mnie wkurwił ten reporter - otarł załzawione oczy i wstał. To chyba już koniec - zawołał na całe gardło. Parę minut zajęło mu uspokojenie i dokończenie kwietnej wiązanki przekleństw na temat reportera - I jeszcze został z niego tylko ten pierdolony but - dokończył. Wrócił do wycinania mięśni gdy nagle na jednym z płatów skóry którą właśnie miał zamiar wykroić zobaczył jakieś liczby. Przyglądał się temu przez dłuższą chwilę. Zaczął mówić na głoś. Tak to jest jej data urodzenia albo i nie. Moment ona nie może mieć 40 lat! - krzyknął. Co to za data... przypomniał sobie coś co kiedyś dziadek mu powiedział.

Retrospekcja:

Jest rok 2000. Dziadek siedzi na ławeczce naprzeciw spokojnego jeziora. Jest lato ciepło a staruszek uśmiechnięty i patrzy się na słońce."Tak wnuczku jest - powiedział bardzo stonowanym i spojonym głosem - miało być już wiele końców świata - ciągnął miodnym głosem - w 1980,1999 i teraz w 2000 ale świat jak stał tak stoi. Pewnie masz racje - odpowiedział mu pięcioletni D".

To nie jest data końca świata, tak więc ci ludzie BARDZO długo nie spotkali nikogo z poza ich kręgu znajomych, albo używają innego kalendarza. Dziwne myśli nadal kołatały się w głowie Saxa. Doszedł ostatecznie do najbardziej prawdopodobnej opcji że to chyba jednak nie data, bo zupełnie mu się to nie kleiło do kupy. Dlaczego 1980 ...

Co tak stoisz - syknął przez zęby - pomóż mi z tymi ciałami! - krzyknął do Mary. Po chwili sam zaczął porządkować okolicę. Popilnuj tego i nie pierdol, zaraz będę - po czym odszedł w stronę Mika. Zawołał do niego - Wyjebało reportera ?! Da rade z tego zrobić jedzenie ? - powiedział te słowa i wskazał na coś co kiedyś było reporterem a teraz było tylko kadłubkiem - Znalazłem jego nogę ale chyba się już mu nie przyda - zażartował i uśmiechnął się lekko. Ominął Mika i przeszedł w stronę dwóch ciał które Ziggy zostawił w lesie.

Gdzieś tutaj powinni być - szepnął do siebie - tak gdzieś niedaleko. Zajęło mu około sześć minut nim znalazł truposzy. Jak zabawnie wyglądają - stwierdził po czym chwycił ciała za nogi - niby apokalipsa a ciężcy jak sam skurwysyn - puścił kolejną wiązankę soczystych przekleństw. Taszczył cielska dobre parędziesiąt minut. Ściółka zgrzytała a gałęzie pękały pod jego stopami. Szedł wyprostowany , nie próbował ukrywać swojej obecności. Wkurzony żołnierz jednak nie tracił rozwagi i rozglądał dookoła za minami lub innymi odłamkami. Powiedział sobie w myślach - jak mnie wyjebie w powietrze to koniec, kropka, nie ma co zbierać. Marsz wydawał się nie kończyć więc D zrobił krótką przerwę na fajkę. Hymmm, prze smaczna - powiedział puszczając ostatni buch z szkła. Mogę ruszać dalej stwierdził i wrócił do roboty. Rozglądając się dookoła widział uciekające ptaki. to nie jest dobry znak na pewno nie wybuch je wypłoszył. Reporter wyleciał w powietrze jakiś czas temu. Ktoś chyba idzie domyślił się momentalnie - wzmocnił uścisk na łydkach ofiar i przyśpieszył kroku - oby najpierw pytał potem strzelał - szepnął do siebie.

Ciała położył koło zmasakrowanej dziewczynki. Odszedł od kałuży krwi i podszedł do dziury. Po dojściu do miejsca wybuchu miny na której zginął reporter, D przystanął. Przeżegnał się, uklęk na jedno kolano i rozpoczął modlitwę: "Wieczne odpoczywanie, racz im dać panie...". Po dokończeniu modlitwy spojrzał w niebo i powiedział "rozumiem". Po tak prostej czynności jak pożegnanie zmarłego przyszedł czas na przywitanie kogoś nowego. Ksiądz bo na osobę duchowną wyglądał nowy wydawał się groźny i budził w D respekt. Tak ten człowiek ma prawdziwe ideały których się trzyma. Czuł że to ten człowiek pomoże mu stworzyć kult. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - powiedział to i odczekał sekundę na odpowiedź. Kim jesteś ? - spytał człowieka który wyglądał jak ksiądz w wersji rambo. Jesteś głodny - spytał retorycznie bo Jezus wyglądał na wycieńczonego. Zaraz przygotuję obiad - wypowiedział te słowa i jak za sprawą magicznej różdżki kompani zjawili się dookoła, tylko Miguel jak zwykle nawet nie drgnął.
 
__________________
"Ignorance is bliss." ~ Cypher

Ostatnio edytowane przez Nasty : 23-04-2013 o 23:06. Powód: Poprawa błędu.
Mrsanczo jest offline