Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy zatrzymując się na chwilę w cichym, poszukującym zastanowieniu, jakże wystudiowanym. Zbyt długo przebywał w otoczeniu jednego ze swoich przyjaciół, Klausa. Jak to mawiają, z kim przystajesz, takim się stajesz.
- Feliks, moja miła, jednak możesz mi mówić Szczęściarzu.. - co mówiąc puścił jej radośnie oczko i delikatnie kładąc dłoń na jej plecach kontynuował mówiąc - Chodź, przysiądź się do nas, samemu tak smutno, a w dobrym towarzystwie i czas najmilej mija. Byliśmy w drodze kiedy zaskoczyła nas pogoda... - nie przestając mówić i utrzymując kontakt wzrokowy z Kakadą zaczął prowadzić ją ku stolika gdzie siedzieli z Ikołaibem - ...siedzimy tu już dłuższy czas i dawno nie mieliśmy okazji porozmawiać z jakąś życzliwą duszą. - zdanie które teraz miało opuścić jego usta powiedział już ciszej, niemalże szeptem, delikatnie pochylając się ku niej - Miejscowi praktycznie tutaj nie witają.. |