Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-04-2013, 23:09   #23
Gortar
 
Gortar's Avatar
 
Reputacja: 1 Gortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputacjęGortar ma wspaniałą reputację

Wszyscy.



Wszyscy chyba byli zaskoczeni tym co stało się nad rwącą rzeką. Z pozoru przyjazne wobec siebie kobiety rzuciły się sobie do gardeł. Skutkiem czego obie leżały teraz nieprzytomne, w tym jedna z wbitą w plecy strzałą. Nena i Bataar pierwsi rzucili się na pomoc.

- Kesa! - wrzasnęła Nena zrywając się na nogi i ruszając pędem w stronę obu kobiet. Przypadła najpierw do tej postrzelonej i przyłożyła palce do jej arterii na szyi sprawdzając czy żyje.

Odczuwała pulsowanie w palcach lecz nie była pewna, czy to jej własne, czy może znachorki. Nachyliła się. Odwróciła lekko twarz przytuloną do ziemi. Kesa stęknęła.

~ Żyje ~ przeszło jej przez głowę i poczuła ulgę.

Widząc, iż Nena podbiegła do Kesy, Bataar ruszył do Cathil. Nie znał się na konwencjonalnym leczeniu i nie próbował w żaden sposób zmieniać ułożenia jej ciała. Gdy tylko przy niej przyklęknął wyjął sztylet i rozciął sobie dość głęboko przedramię. Krew zaczęła ściekać na leżącą, kapłan zaś rozpoczął modlitwy.

- Pani, nie jestem nawet ogniwem łańcucha w Twym korbaczu lecz proszę Cię o łaskę dla tej tutaj leżącej. Wiem, że cenisz każdy kunszt wojenny ona zaś zarówno strzela wybornie jak i nadawałaby się na świetnego zwiadowcę. Gest Twej woli może ją uzdrowić to pewne. Jeśli moja krew nie jest wystarczającą ceną, powiedz mi co mam robić - Pozostało tylko czekać. Wierzył, że Anahit może ją uzdrowić czy jednak zechce to zrobić nie było wcale oczywiste. Strapiony patrzył jak kolejne krople krwi spadają na łowczynię.

Cathil zakasłała. Przez chwilę świadomość próbowała się do niej przebić, lecz znowu odeszła w ciemność.

- Dziękuję pani za ten znak - odrzekł kapłan chowając zakrwawiony sztylet.

O ile stan łowczyni wydawał się stabilny i wszystko wskazywało na to, że jest to zwykłe zasłabnięcie, to rana zielarki była poważniejsza. Chociaż strzała nie przebiła płuca, Kesa krwawiła brzydko.

Wszyscy zadawali sobie pytanie “co się stało”? Zajęci rannymi nie zauważyli nawet jak nad ich głowami zaczęły kołować kruki. Zwiastuny śmierci.

,~*~’


Trzy dziesiątki lekkozbrojnych konnych w lekkim kłusie przemierzająca równinę w luźnym szyku musiała robić wrażenie. Na ich czele podążał mężczyzna nie wyróżniający się wzrostem z pozostałych. Jedno spojrzenie w jego stalowo zimne oczy sprawiało jednak, że stawało się jasnym kto dowodzi tą formacją.


http://coolvibe.com/wp-content/uploa...an-Warrior.jpg.

Musieli się przeprawić przez rwącą rzekę jeszcze dziś, by zdążyć przywitać pewien cenny transport, który zdążał na prom z przeciwnej strony. Plan był prosty. Ryzyko niewielkie a warte swej ceny.

Nad rzeką zaskoczyli grupkę wędrowców. Tych nie było w planie. Mogli stanowić przeszkodę a przeszkody trzeba usuwać. Stalowooki zatrzymał oddział. Szybko ocenił sytuację. Rozkaz był krótki i klarowny.

- Nie brać jeńców!

Skinął dłonią.

Pierwszy padł trubadur. Widząc zbliżających się konnych chciał dać drapaka w najbliższe zarośla. Wirujący w powietrzu toporek rozpłatał mu czaszkę na dwie równe części.

Ellfar chwycił za łuk. Nie zdążył naciągnąć cięciwy gdy grot przebił mu gardło. Odrzucił broń, wstał i złapał się za wystającą z jego ciała lotkę próbując złapać oddech. Cięcie krótkiego miecza pozbawiło go cierpień i głowy.

Bataar miał trochę więcej szczęścia. Widząc co się dzieje wyszarpnął mały toporek i rzucił go przeciw atakującemu go jeźdźcowi. Toporek przebił opończę i zrzucił jeźdźca z konia. Złapał za dwuręczny topór obiema dłońmi, przywołał swoją boginię i poświęcając jej swoje życie rzucił się do walki.

Nena stojąc za nim zjednoczyła swój umysł z umysłami zwierząt, wywołując w nich strach i panikę. Konie zaczęły wierzgać, zatrzymywać się, cofać, co wywołało mały zamęt w szeregach.

Kilku zbirów wypadło z siodeł, większość jednak zdołało ujarzmić wierzchowce. W kierunku potężnego kapłana posypały się strzały wystrzeliwane z małych łuków przytroczonych wcześniej przy siodłach. Napastnicy widocznie nie mieli ochoty na spotkanie z nim w bezpośrednim starciu. Pierwsze pociski wydawało się, że nie robią na nim zbytniego wrażenia, jednak po kilku metrach, najeżony strzałami zaczął słabnąć. Sięgnął jeszcze jednego konia, który podjechał zbyt blisko. Zwierzę kwicząc przeraźliwie padło na ziemię z przeoraną klatką. Zaraz za nim padł Narant-Seg-Seg. Nadziak wbity w jego łysy czerep dokończył dzieła.

Decair nie widząc nadziei w walce uniosła dłonie w geście kapitulacji. Barbarzyńcy okazali się miłościwi. Pierwszy, który nadjechał ciął ją czysto mieczem. Nie cierpiała.

Stalowooki zsiadł z konia. Podchodził kolejno do każdego ciała i dla pewności długim, ostrym nożem podrzynał gardła. Szybki bilans zysków i strat. Sześć trupów, plus jeden własny.

- Czarny! Prom! Zbierz konie! - wydał rozkaz - Kretko, Smardz! Uprzątnąć trupy! Ma tu być pięknie jako i wprzódy!
 
__________________
---------------
Rymy od czasu do czasu :)
Gortar jest offline