Drzwi otworzyły się i wychynęli z nich Jasper z Zagrakiem. - Pojedziemy z tobą, musisz jednak wiedzieć jedno. Nie ufam szpiegom, Kwava. Nie ufam na tyle, by powierzyć ich opiece psa, a co dopiero własne życie. Tym bardziej nie ufam sekretnej organizacji, która za tobą stoi. I tobie radzę również uważać na to, co czynią twoi przełożeni, gdyż pewnego dnia może okazać się że zamiast ratować świat po prostu wzmacniałeś polityczną pozycję jakiegoś elfiego paniątka o przeroście ambicji i gargantuicznym poczuciu własnej wartości. Spodziewaj się, że kiedy zrobimy co mamy zrobić dostaniesz rozkaz, mówiący że zrobiliśmy swoje i możemy w ramach nagrody dostać po sztylecie w plecy. Wiedz, że i my się tego spodziewamy i będziemy czekać.
Zrobił pauzę. - To powiedziawszy, w dalszym ciągu chciałbym porozmawiać z kimś, kto zna szczegóły planu i zadać mu parę pytań, które mnie nurtują. Rozumiem jednak, że nagli nas czas i nie będziemy w stanie tego zorganizować. Chciałbym jednak, żebyś spróbował, jeśli nie teraz to po tym jak pojedziemy na wyspę i zrobimy co swoje.
Zakończył i odczekał chwilę, za nim uśmiechnął się serdecznym, gościnnym uśmiechem. - Ale dość o tym, w końcu to knajpa. I kasyno. Piwa? Wina? Czegoś mocniejszego? Może czujecie się szczęśliwi i zagracie? Powiem krupierom, żeby nie oszukiwali, kiedy grają z wami. Co? |