Vilgret skupił się uważnie na pomieszczeniu, sięgając swoim wzrokiem głębiej niż zwyczajni śmiertelnicy. Jego oczy widziały teraz aury, potężne aury zła, które drzemały w ścianach więzienia... i coś jeszcze.
Za plecami
Vilgreta unosił się dobrodusznie wyglądający mnich, owiązany łańcuchami zakończonymi dzwonkami z wszelkiej maści świętymi symbolami bóstw Golarionu. Zjawa uśmiechała się cały czas dobrodusznie i
Vilgret wiedział, że jeśli było to kolejne nawiedzenie - to wciąż było nieaktywne. Dopiero gdy zacznie działać można będzie je zlikwidować.